sobota, 16 maja 2015

Rozdział 3

Rano obudziły mnie promienie słoneczne spoczywające na mojej twarzy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że śpię w jego łóżku. Jak to się stało? Dobra nie ważne. Wczoraj mówiłam, że opuszczę go rano więc tak zrobię. Wstałam i powędrowałam do łazienki. Przebrałam się w już suche i czyste ubranie. Zdjęłam rzeczy, które dał mi brunet. Złożyłam je w równą kostkę. Odłożyłam na szafkę. Rozczesałam tylko swoje długie brązowe włosy i wyszłam z łazienki. Przeszłam przez sypialnie, korytarz a następnie schodami w dół. Tak również przeszłam przez salon. W końcu dotarłam do przedpokoju gdzie zostawiłam wczoraj swoje buty. Zanim jednak założyłam je wróciłam szybko do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki trzy jogurty pitne. Włożyłam je do torebki, którą także znalazłam tutaj. Zobaczyłam, że na blacie leży stosik kwadratowych kartek koloru niebieskiego i srebrny długopis. Chwyciłam go w rękę i wyrwałam jedną karteczkę. Napisałam krótką notkę:

'Bardzo Ci dziękuję za gościnę i oczywiście za pewne uratowanie życia. Nigdy Cię nie zapomnę. Będę wdzięczna Ci do końca swoich dni. Teraz już znikam z Twojego życia. Nie przejmuj się mną. Dam radę. Jeszcze raz dziękuję.'

Przylepiłam karteczkę do lodówki i opuściłam posesję właściciela. Trochę się bałam. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Za co będę żyła? Gdzie będę mieszkała? Co w ogóle się ze mną stanie? I co ja mam teraz zrobić? Może pójdę do hotelu. Pomysł fajny tylko za co zapłacę? Nie wiem, po prostu nie wiem co mam robić. Może na sam początek przejdę się do parku. Ale nie wiem gdzie jest najbliższy park. Więc poszłam przed siebie. Cały czas rozglądałam się za siebie. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję. Boję się. Nawet nie wiecie jak się boję. W każdej chwili mogą mnie odszukać i zabrać na pewną śmierć. Miałam kompletny mętlik w głowie. Nie wiedziałam do kąt mam się udać. Przecież nie znam nikogo w tym mieście. No może oprócz Marca i mężczyzn z mojej przyszłości. Gdzie będę spała? Co będę jadła? Za co będę żyła? Te trzy pytania kłębiły się w mojej głowie.
Z minuty na minutę niebo stawało się coraz bardziej ciemne.
W końcu nadszedł ten okropny czas, czyli wieczór. Teraz to kompletnie nie wiem gdzie mam iść.
Aż w końcu zrobiło się całkowicie czarne. Oświetlały je tylko białe kropeczki w postaci gwiazd. Przypominały one gwiezdne świetliki, które latają wieczorem. Kiedy byłam mała zawsze chciałam je złapać ale nigdy mi się to nie udało. Przypominając sobie tą sytuację musiałam stanąć i spokojnie patrzeć w górę. Zapomniałam wtedy o całym Bożym świecie i tak po prostu pochłonęłam się w wspomnienia. Z biegiem czasu usiadłam na chodnik i dalej patrzyłam w niebo. Było piękne. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłam tak spokojnie oddychać. Chociaż może nie powinnam być taka spokojna? Nie. Ta chwila jest wspaniała i chce się nią cieszyć jak najdłużej. Od czasu do czasu zawiał chłodny wiatr a mnie przechodziły ciarki. Miałam na sobie krótkie spodenki, białą koszulkę i dżinsową marynarkę oraz czarne trampki. Na całe szczęście moje ubranie zastało porządnie wyprane u chłopaka, który zabrał mnie z tamtego miejsca. Nie będę się powtarzać i mówić setny raz, że jestem mu bardzo wdzięczna. Powróciłam do rozmyśleń ale nie na długo. Przerwał mi czyjś krzyk.
- Chloé, Poker uspokójcie się! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Postanowiłam się tym nie przejmować i dalej rozkoszować się tym widokiem. - Chloé! Do domu! - krzyknęłam ponownie. Chwilę później poczułam... obwąchiwanie?
- Jezu! - tym razem to ja krzyknęłam. Wystraszyłam się tego małego psiaka. Był naprawdę słodki. Taki malutki. Pogłaskałam go i wzięłam na ręce. - Hej, hej słodziaku. Co ty tutaj robisz? - pytałam a i tak bym nie uzyskała odpowiedzi. Siedziałam dalej na chodniku i bawiłam się z małym stworzonkiem. W pewnej chwili zobaczyłam, że na białej smyczy ma breloczek z napisanym imieniem - Chloé. Czy to nie jest imię które krzyczała ta dziewczyna? Czyżby psina jej uciekła? Wstałam z psiakiem na rękach i podeszłam do bramy domu, z którego wcześniej słyszałam krzyki. Zadzwoniłam domofonem i czekałam aż ktoś się odezwie.
- Halo - usłyszałam głos ale tym razem był to mężczyzna. Nie wiedziałam jak mam zacząć mówić.
- Dobry wieczór ja... - niestety nie dane było mi dokończyć. Przerwał mi.
- Jesteś kolejną fanką? - spytał. Tylko problem w tym, że ja nie do końca wiem o co mu chodziło. Podjęłam kolejną próbę mówienia a w między czasie spostrzegłam, że piesek, który leżał na moich rękach zasnął.
- Nie, ja mam pieska, który chyba Panu uciekł - wytłumaczyłam.
- Jaki pies?
- Na obroży na napisane imię Chloé.
- Proszę wejdź - po jego słowach furtka się otworzyła. Otworzyłam ją i weszłam na posesję. Udałam się prosto po chodniczku, który prowadził pod masywne drewniane drzwi. W momencie w którym stanęłam przed nimi one się otworzyły. A właściwie otworzył je chłopak. Był bardzo przystojny. Brązowe włosy, opalenizna równie ciemna. Był bez koszulki przez co można było dostrzec liczne tatuaże na ciele. I te mięśnie. Nie jedno w swoim życiu widziałam ale takiego ciała nie dane mi było oglądać.
Patrzyłam na jego klatkę piersiową z niemałym zauroczeniem dopóki chłopak się nie odezwał.
- Dziękuję, że przyniosłaś Chloé. - posłał mi ciepły uśmiech.
- A tak, proszę - podałam mu psiaka i także się uśmiechnęłam.
- Moja siostra nie potrafi go upilnować a zwłaszcza jak się bawi na dworze z moim psem. - zaśmiał się głaskając Chloé jedną ręką.
- Rozumiem. - także się zaśmiałam. Nagle przez drzwi wybiegł kolejny piesek średniego wzrostu. Miał śnieżno białą sierść. Zaczął biegać w kółko moich nóg. Ukucnęłam i przywitałam się z nim. - Hej maluchu. - Zaczęłam go głaskać a ten położył się na grzbiet i chciał abym miziała go po brzuchu. Cały czas merdał ogonem.
- Polubił Cię - stwierdził po dłuższej chwili chłopak, który cały czas bacznie się przyglądał jak się bawię z pieskiem.
- Jak się wabi? - spytałam kierując wzrok do góry, na twarzy bruneta.
- Poker.
- W takim razie ja też Cię bardzo lubię Poker. - powiedziałam do psa a ten wstał i lizną mnie po twarzy. - Ale bez takich czułości. - zaśmiałam się i wstałam. - Wiesz ja już się chyba będę zbierać, bo przede mną długa noc. - powiedziałam do bruneta i posłałam mu uśmiech.
- Jeszcze raz dziękuję, że przyniosłaś Chloé i mam nadzieję, że to nie jest ostatni raz kiedy się widzimy? - zapytał a mnie trochę to zdziwiło.
- Zobaczymy. - chyba się zaczerwieniłam - Dobranoc - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam odchodzić. Zanim jednak to zrobiłam usłyszałam ciche 'Dobranoc'. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyszłam z posesji chłopaka i skierowałam się przed siebie.

······························································

Po długim czasie napisałam rozdział 3 :)
Nie wiem kiedy pojawi się następny ale postaram się jak najszybciej.
Piszcie mi co sądzicie o opowiadaniu w komentarzach (można anonimowo)
Jeśli macie też jakieś propozycję na kolejne rozdziały też piszcie! - nie gryzę :P
To chyba tyle :)

Do następnego! <3

9 komentarzy:

  1. *o* <33
    Dodam do polecanych na swoim blogu z opowiadaniami! :D
    http://neymarblessedopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No no. Rozkręca się i to jak! ;D Już się nie mogę doczekać nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyy ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię to ;) bardzo mi siebie podoba

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny nioch nioch <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju ta cudna historia zaczyna się zozwiać *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hi super rozdział. Akcja nabiera tempa i robi się ciekawe. Szkoda mi dziewczyny bo dużo przeszła ale oby teraz było tylko lepiej. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na nowy. 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega. *.* Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń