niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 4

Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Spałam na ławce pobliskim w parku. Na szczęście nie padało ani nie było zimno w nocy. Muszę poszukać jakiejś pracy, bo będzie ciężko spać codziennie na ławce w parku. Podniosłam się i zaczęłam iść kolejny raz przed siebie. Może w jakiś magiczny sposób znajdę pracę albo to ona znajdzie mnie. Myślę, że powinnam zacząć od czegoś łatwego. Sprzątanie? Każdy się do tego nadaje. Łatwa praca i kasy trochę przybędzie, bo z tym jest najtrudniej.
Kiedy się obejrzałam byłam kolejny raz pod domem chłopaka, któremu przyniosłam pieska. Na samą myśl o nim automatycznie się uśmiechnęłam. Kiedy mijałam furtkę, którą jeszcze wczoraj przekraczałam usłyszałam szczekanie psa. Odwróciłam się i ujrzałam Pokera. Podeszłam do niego i przywitałam się przez ogrodzenie. Chyba się ucieszył na mój widok. Zresztą ja na jego też się ucieszyłam.
- Hej! - krzyknął znany głos. Moje uszy zwróciły się w stronę odgłosu. Ujrzałam tego samego chłopaka co wczoraj.
- Cześć - przywitałam się z nim kiedy już stał koło mnie.
- Co tutaj robisz?
- Spaceruję z rana - zaśmiałam się.
- W takim razie czy zaszczycisz mnie swoją obecnością na spacerze z psem? - zapytał po czym teatralnie się ukłonił i pocałował moją rękę.
- Ależ naturalnie - nie wytrzymaliśmy i wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy już się uspokoiliśmy chłopak zabrał smycz i obrożę z domu. Zapiął Pokera i wyszliśmy na spacer. Szliśmy i rozmawialiśmy a chłopak nagle klepną się otwartą dłonią w czoło. Spojrzałam na niego z pytającą miną. Stanął w miejscu. Zrobiłam to samo.
- Zapomniałem. - a już miałam pytać czemu się zatrzymał.
- O czym?
- Neymar - wyciągnął rękę w moją stronę. Uścisnęłam ją.
- Alisa - uśmiechnęłam się do niego.
- Ładne imię. Skąd jesteś?
- Dziękuję - puściłam jego rękę - Urodziłam się w Hiszpanii, tutaj ale mój ''ojciec'' - pokazałam palcami znaczek cudzysłowia na słowo 'ojciec' - był z Brazylii. Więc jestem w połowie Hiszpanką a w połowie Brazylijką.
- To fajnie! Już wiem czemu umiesz Portugalski.
- Nie ze względu na jego tylko bardziej na miejsce gdzie byłam wcześniej.
- Czyli gdzie?
- Nie chce o tym gadać. Powiem tylko tyle, że cieszę się, że uciekłam. - odeszłam od niego. Do moich oczu ponownie napłynęły łzy. Nie potrzebnie się zgadzałam na ten spacer. Neymar jeszcze chwile stał w miejscu. Później podbiegł do mnie i złapał za rękę. Byłam zmuszona się zatrzymać.
- Jak to uciekłaś? - zapytał. Błądził oczami po całej mojej twarzy. Tak jakby szukał odpowiedzi na swoje pytanie. Popatrzyłam mu w oczy ale nic nie powiedziałam. Nadal mnie to bolało. Nie chce do tego wracać a już na pewno nie będę opowiadała o tym obcemu chłopakowi.
- To nie jest Twoja sprawa - syknęłam i wyrwałam rękę z jego uścisku. Zrobiłam krok w tył ale chłopak nie dał za wygraną i z powrotem się do mnie przybliżył. Poker siedział posłusznie i cicho koło nas. Brunet spojrzał mi w oczy. Zarumieniłam się i spuściłam głowę w dół. Chwilę później poczułam lekki dotyk na moim podbródku. Podniósł moją głowę do góry. Byłam zmuszona spojrzeć w jego czekoladowe oczy, którym tak trudno było się oprzeć. Uciekałam oczami na boli, ale w końcu przestałam i utonęłam w tych tęczówkach.
- Pomogę Ci - wyszeptał. Nadal patrzyliśmy sobie w oczy.
- Nie potrzebuję litości - także wyszeptałam.
- Nie lituję się. Chce Ci pomóc - zjechał wzrokiem na moje usta. Przygryzłam je z nerwów.
- Jak?
- Mówiłaś, że uciekłaś - z kiwnęłam głową na tak - Masz gdzie mieszkać? Co jeść? - pytał z taką czułością. Troską w głosie.
- Nie - odpowiedziałam krótko. Na mój policzek spłynęła łza. Chłopak otarł ją swoim kciukiem.
- Dam Ci to.
- Nie chce. Nie chce być dla nikogo ciężarem.
- Nie będziesz. Posłuchaj, wrócimy do mnie zjesz, przebierzesz się i prześpisz, bo zgaduję, że spałaś w nocy na dworze? Później znajdziemy Ci pracę.
- Nie. Ja nie mogę. - zabrałam jego rękę z mojej brody.
- Możesz. Pomogę Ci a później będziesz radziła sobie sama. Zgódź się. Proszę - nalegał dalej a ja coraz bardziej chciałam się zgodzić. Ale co będzie jeśli znajdą mnie tamci. Każdy kto będzie koło mnie może ucierpieć. Nie chce aby tak było. Najlepiej będzie się nie zgadzać. Ale jeśli się nie zgodzę nie poradzę sobie sama. Z nim będzie mi łatwiej. Nie będę musiała spać a dworze, chodzić w tych samych ciuchach, nie będę się musiała martwić o jedzenie.
- To zły pomysł - nie ugięłam się. Wiedziałam, że to nie najlepszy pomysł. Ja nie znam jego a on mnie. Skąd mam wiedzieć czy z tego nie wyjdzie coś złego?
- Ja tak nie uważam.
- Słuchaj, nie chce wchodzić Ci na głowę. Twoja dziewczyna pewnie nie będzie zadowolona. Poza tym to nie fair w stosunku do Ciebie.
- Okej, po pierwsze nie mam dziewczyny, a po drugie nadal nalegam.
- Nie.
- Dobra to zrobimy tak: Zamieszkasz u mnie i będziesz zajmowała się domem. Wiesz czy wszystko leży na swoim miejscu, czy nie ma kurzu, ewentualnie będziesz pomagać Marceli gotować - zaśmiał się. Ta propozycja już bardziej mi się podobała ale też nie jestem przekonana. I w ogóle kto to Marcela?
- Nie umiem gotować.
- No to nie będziesz gotować - ponownie się zaśmiał - Tylko się zgódź!
- Na pewno jesteś przekonany?
- Na pewno.
- Niech Ci będzie. Zgadzam się - chłopak momentalnie złapał mnie w talii i podniósł go góry. Przestraszyłam się jego ruchu i pod wpływem emocji zaplotłam nogi wokół jego brzucha. Patrzyliśmy sobie w oczy. Zapomniałam, że chłopak trzyma mnie na rękach. Kiedy sobie przypomniałam od razu się uwolniłam i stanęłam na swoich nogach. Brunet ciągle na mnie patrzył. Nie mogłam się skupić. Po dłuższym czasie przerwałam ciszę. - Idziemy?
- Gdzie? - wyrwał się z transu i zapytał.
- No do Ciebie - wyciągnęłam każde słowo.
- A no tak - klepną się w czoło. - Przepraszam, już chodźmy - złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy z powrotem do jego domu. Dotarliśmy tam rozmawiając i śmiejąc się. Neymar nie puścił mojej dłoni nawet na chwilę a ja jej także nie zabrałam. Nie powiem to była dla mnie całkiem nowa sytuacja. Z własnej woli dawałam się dotykać obcemu facetowi. Sama się sobie dziwię ale co mam zrobić kiedy on przyciąga mnie jak magnez. Chłopak otworzył furtkę a następnie bramę. Przepuścił mnie pierwszą. Tak znalazłam się w jego pięknym domu.
·
····································································

Więc tak by się prezentował rozdział 4 :D
Przepraszam, że musicie tak długo czekać, ale sami wiecie - szkoła.
Idę teraz do liceum i muszę podciągnąć oceny :/
W wakacje postaram się dodawać rozdziały częściej, o ile ktoś to w ogóle czyta.
Poprosiłabym WSZYSTKICH którzy przeczytali ten rozdział aby napisali komentarz.
Nie musi być jakiś super, wystarczy kropka, serce, cokolwiek abym wiedziała czy ktoś to czyta :)
To chyba na tyle ;)

Do następnego! 

19 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział *,* Neymar taki kochany i przekonywujący ;D czekam na kolejny rozdział.;*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny , pisz kolejny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny ♥♥♥ kocham twego bloga czekam na następny :) <33!

    OdpowiedzUsuń
  4. . Haha kropka to nawet nie dowiesz się co o tym myślę xD Bardzo podoba mi się rozdział. :) Już czekam na następny i zapraszam do siebie :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudofffny <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Super jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealny ♥
    Tak strasznie zazdroszczę ci talentu :( <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny <3 Będziesz powiadamiać o rozdziałach ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bardzo fajny. Chciałabym cię tylko prosić o to byś zrobiła wersję mobilną tego bloga , ponieważ ja często czytam go na telefonie i w ten sposób byłoby wygodniej. Oczywiście jest to tylko moja prośba. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. TTlgmlsgelg,es.g,elr coś cudownego!! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja nowa miłość <3
    Będę tu chętnie zaglądać i dodam do listy czytelniczej :)
    A w wolnych chwilach nadal zapraszam do mnie na:

    http://kopciuszek-na-boisku.blogspot.com/

    <3

    OdpowiedzUsuń