niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 21

Przez kolejne dwa nic ciekawego się nie działo. Właśnie dziś razem z babcią ma przylecieć syn Neymara. Powiem szczerze, że trochę obawiam się tej wizyty. Oczywiście Ney mnie uspokajał abym się niczego nie obawiała i nawet mu się udało, ale wtedy poinformował mnie, że z dzieckiem przyjęci jego mama. Teraz stresowałam się bardziej tym. Tym jak zareaguje na moją osobę. Co prawda piłkarz i jego siostra opowiadali rodzicelce o mnie, to jaka jestem. Były to same dobre słowa. Dwa dni temu też przeżyłam swój pierwszy raz z Neymarem. Tym kompletnie nie zawracałam sobie głowy. Cieszyłam się. Zrobiłam to pierwszy raz nie z przymusu. Mam już trochę pieniędzy dla Crisa. Muszę się z nim spotkać i przekazać mu je. Nie mam zamiaru okradać Juniora. Bądź co bądź złodziejką nie byłam, nie jestem i także nie zamierzam być. Postanowiłam też, że jak tylko Davi wyjedzie powiem brunetowi całą prawdę o mojej przeszłości. Chciałabym też pójść na policję, ale już z miejsca wiem iż to nie najlepszy pomysł. Cris ma nie wiadomo ile ludzi. Co mi po tym jak bedzie w wiezieniu skoro z stamtąd też może wydawać rozkazy. Czasami mam tego dość. Dość myślenia o bezpieczeństwie jakie mogę zepsuć Neymarowi. On już wie o nim, o Davim. To wszystko moja wina. Jedyną drogą do nie zakłócenia ich świata jest dawanie mu pieniędzy. Inaczej nie chce myśleć co będzie. Dość! Koniec z myśleniem o Crisie i jego bandzie goryli, który jednym ruchem palca mogą mnie zgnieść. Przestań! Neymara nie ma w domu, poczytaj książkę. To Cię uspokoi - mówi głos w mojej głowie. Dopóki Neya nie ma muszę się czymś zająć, bo oszaleję. Sięgam po pilot, który leży koło mnie na kanapie. Włączam jakiś hiszpański serial, który powiem szczerze mnie wciąga. Jest już godzina 14:52 a ich nadal nie ma. Samolot miał lądować dwie godziny temu. Wątpię aby tyle to wszystko trwało. Właśnie kiedy zamierzam sięgnąć po telefon by zadzwonić do chłopaka słyszę trzask drzwiami. Szybko wstałam z kanapy i patrzyłam w tamtą stronę. Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam oczy. Chwilę później moim oczom ukazał się Neymar z małą pociechą na rękach.



Davi Lucca kiedy mnie zobaczył schował się bardziej w ojca. Neymar podszedł z nim bliżej mojej osoby.
- Davi popatrz, to jest Alisa i to o niej mówiłem Ci przez całą drogę. - powiedział do nadal chowającego się chłopca.
- Hej, Davi mam na imię Alisa. - przedstawiłam się z uśmiechem na utach. Wtedy maluch szepnął coś na ucho tacie.
- Oczywiście synku. - odpowiedział mu. - Zapytaj sam. - dopowiedział. 
- Lubisz mnie? - zapytał swoim słodkim dziecinnym głosem. - Oczywiście, że tak! - odpowiedziałam radośnie. - Kiedyś panie, które lubiły tatusia mnie nie lubiły i krzyczały na mnie. - na jego twarzy zawidniał smutek. - Skarbie ja nie będę. Nie lubię krzyczeć na takich słodkich chłopców jak ty. - kujnełam go leciutko w brzuszek. Ten natomiast odpowiedział mi śmiechem. Neymar skiwnął głową, odczytałam to jako dobry znak. - A lubisz bawić się w chowanego? - zapytał tym samym słodkim głosem. - Bardzo lubię. - odpowiedziałam. Mały błyskawicznie ze skoczył z rąk ojca. - Szukasz! - krzyknął i zniknął za ścianami salonu. Cieszyłam się, że tak zareagował. Tylko gdzie podziewa się mama mojego chłopaka. Przecież miała być z Davim. - Ney a gdzie Twoja mama? - zapytałam. - Musiała coś załatwić na mieście. Będzie wieczorem. - powiedział. - Muszę zrobić jakąś kolację na powitanie. - Nie musisz nic robić. Zamówimy coś. - o nie! Na pewno nie! - Nie, Twoja mama jest na pewno zmęczona podróżą o jeszcze musi coś załatwić.. Nie będzie jadła jakiegoś śmieciowego żarcia z miasta. - zaprotestowałam. - Ugotuję kolację, a teraz wybacz lecę szukać małego księcia. - pocałowałam przelotnie chłopaka w usta i uciekłam w stronę naszej sypialni, bo coś czuję, że to właśnie tam skrył się blondynek. 

***

Przed chwilą dzwoniła mama Neymara z wiadomością, że za niecałe pół godziny będzie w domu. Kolacja już prawie gotowa. Oczywiście pomagali mi chłopaki. Bardzo dobrze się przy tym bawiliśmy. Ciągle było słychać nasze śmiechy. A Davi? Z Davim bardzo się polubiliśmy. Już wiem dlaczego Neymar tak bardzo za nim tęsknił. To jego oczko w głowie. Cudowny maluch!
- Co tak pięknie pachnie? - usłyszałam te pytanie jeszcze przed kuchnią. To pani Nadine. Moje serce od razu szybciej zaczęło bić.
- Babcia! - krzyknął maluch i już go nie było w pomieszczeniu.
- Skarbie spokojnie! - uspokoił mnie Neymar, a właściwie próbował uspokoić. Nie udało mu się. Przytaknęłam tylko głową aby odpuścił. Chwilę później do kuchni weszła babcia z wnuczkiem. Wydawała się na miłą osobę, Juninho, Rafa a nawet Davi mi mówile, że babcia czy mama jest miła, radosna i zawsze pomoże. To trzymało mnie przy duchu.
- A Ty pewnie skarbie jesteś Alisa? - zapytała abuela Daviego. (abuela - z hiszp. babcia)
- Tak, dzień dobry. - podałam rękę, która chwilę później została uściśnięta przez Nadine. . Bardzo miło mi panią poznać, Neymar mi dużo opowiadał. - uśmiechnęłam się.
- Mi też o Tobie dużo opowiadali. Rafaela bardzo była podekscytowana gdy mi opowiadała, że mój kochany synek znalazł cudowną dziewczynę i teraz wcale nie dziwię się jej radości. - ostatnie słowa wypowiedziała ze śmiechem.
- Babciu babciu! - krzyczał mały blondynek. - Al, tatuś i ja przygotowaliśmy kolację specjalnie dla Ciebie! - mówił radośnie chłopczyk.
- Dla mnie? - zdziwiła się kobieta. - Niech zgadnę to Twój pomysł Alisa? - zapytała mnie.
- Można tak powiedzieć. - zaśmiałam się.
- Juninho zapewne chciał zamówić coś na mieście? - widać, że bardzo dobrze zna swojego syna.
- Mamooo.. - po raz pierwszy swój głos zabrał Neymar.
- No co skarbie? - zapytała słodkim głosem syna.
- Spokojnie Twoja męska godność nie ucierpi. - powiedziałam ze śmiechem do swojego chłopaka.
- Chodź Davi idziemy. - powiedział do syna. Udając obrażonego wyszli razem z synem z kuchni.
- Jesteś świetna. Jeszcze nigdy nie polubiłam dziewczyny Juninha parę minut po poznaniu. - wyznała kobieta.
- Dziękuję. - obie się przytuliłyśmy. - Podawać kolację? - zapytałam.
- Pomogę Ci. 
- Nieee, niech pani sobie usiądzie w jadalni i poczeka z chłopakami. Ja zaraz podam. - tak jak powiedziałam tak pani Nadine zrobiła. Kilka minut później na stole wszystko było podane. Jedliśmy w bardzo dobrych humorach. Pani Nadine opowiedziała Neymarowi co przez ten czas działo się u nich, u Caroliny - mamy Daviego. Co prawda Ju wszystko wiedział ale wiadomo, że dobre wiadomości najlepiej usłyszeć w ''cztery oczy'' niż przez telefon. Neymar jest wspaniałym ojcem, chłopakiem, synem, bratem i przyjacielem.

***

Właśnie kąpię Daviego. Maluch upierał się żebym to ja wykonała tą czynność a nie ojciec. Namawiał mnie i się udało. Wyszorowałam dokładnie jego ciało i trochę pobawiłam się z nim zabawkami. Lucca wymyślił zabawę w powódź dla dinozaurów. Ma ich całkiem sporo! Kiedy już znudziła nam się zabawa wyszorowaliśmy ząbki i ubrałam chłopca w piżamkę. Zeszliśmy jeszcze na chwilę do salonu i zastaliśmy tam Neymara. 
- Tata! - podbiegł do niego. - Alisa mnie umyła i ubrała! - pochwalił mu się. W tym czasie ja zajęłam miejsce koło nich na kanapie. 
- Widzę! Masz chyba nową piżamkę? - zapytał go ojciec.
- Ciocia Rafaela mi kupiła! - odpowiedział mu. Przetarł oczka i ziewną.
- Chyba już pora spać. - zauważyłam, że maluch jest już zmęczony.
- Poczytasz mi? - zapytał mnie tym uroczym głosem, któremu nie potrafię odmówić. 
- Oczywiście. - wyciągnęłam rączkę, którą uścisną synek Neymara. Razem poszliśmy do jego pokoju. Davi wybrał książkę i położył się na środek łóżka. Czytałam mu leżąc koło niego. Kiedy zauważyłam, że już zasnął chciałam wstać ale mały przytulił się do mnie. Nie miałam wyjścia musiałam zostać. Później jeszcze czułam jak ktoś przykrywa mnie i gasi lampkę. Natychmiastowo odpłynęłam w krainę snu. Moją ulubioną krainę. 

································································

Mam nadzieję, że taki krótki rozdział może być. Niestety zaczyna się już powoli
szkoła i obawiam się, że mój czas na pisanie się ograniczy,
ale spokojnie rozdziały będą się pojawiać. :)
Przypominam także o asku, na którym 
powiadamiam Was o nowych postach. :)
Zaglądajcie i obserwujcie! 
Będziecie na bieżąco z całym opowiadaniem! ;)

Do następnego! ;*

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 20

Nie było wcale tak źle. Obawiałam się, że Antonella będzie na mnie krzyczeć, płakać czy cokolwiek innego ale jednak trochę się myliłam. Oczywiście trochę płakała ale to bardziej ze szczęścia. Mogę się założyć, że przytulała i całowała mnie na przemian przez pół godziny. Jak nie lepiej.
- Myślałam, że będzie gorzej. - westchnęłam wsiadając do samochodu. Neymar nic nie powiedział. Odpalił auto i wyjechał na ulice jednej z dzielnic stolicy Katalonii - Barcelony. Przez całą drogę ciszę wypełniały grające piosenki z radia. Chłopak nic nie mówił, ja też nie chciałam zaczynać.
Tak samo cicho weszliśmy do domu. Juninho bez słowa skierował się na piętro domu. Spojrzałam na niego ale ujrzałam tylko jego plecy. Wzruszyłam ramionami i sama poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić obiad. Chwilę pomyślałam i wymyśliłam, że zrobię farofę czyli prażoną mąkę z manioku. Ulubione danie mojego ukochanego. Wzięłam wszystkie potrzebne składniki aby dwadzieścia minut później otrzymać gotowe danie. Dwie porcje jedzenia położyłam na tacy, nalałam soku i wzięłam sztućce. Z uśmiech na twarzy weszłam do sypialni piłkarza. Leżał odwrócony tyłem do drzwi. Na uszach miał niebieskie słuchawki, które podłączone były do telefonu piłkarza. Położyłam tackę z jedzeniem na szafkę nocką i powoli na kolanach szłam na łóżku do bruneta. Pocałowałam go w lewą skroń i zdjęłam jego słuchawki. Uśmiechnął się smutno do mnie. Wiedziałam co chodzi mu po głowie. Usiadłam koło niego.
- Nie zadręczaj się tym. - poprosiłam. - Przyniosłam obiad, zjesz? - zapytałam.
- Wiesz, że farofy nie odmówię? - zaśmiał się. 
- No możeee wiem. - zaśmiałam się. Chłopak sięgnął po tackę. Usiedliśmy koło siebie i zaczęliśmy jeść. Było jak dawniej. 


***

Wieczorem Neymar zaprosił kolegów z drużyny do domu na kolację. Oczywiście to ja musiałam ją zrobić, bo Junior ma dwie lewe ręce do gotowania. Jedyne co umie zrobić to kanapki a i tak czasami nie dogaduje się prawidłowo z nożem. Przygotowałam wszystkie dania z lekką pomocą mojego chłopaka. Jak dziecku musiałam mu mówić co i jak ma pokroić. Kiedy skończyliśmy poszliśmy się przybrać. Mój wybór padł na czarną sukienkę. Wykonałam wszystkie czynności związane z toaletą. Pomalowałam się jedynie podkładem i tuszem do rzęs. Włosy na końcach trochę podkręciłam się i przybrałam w stylizację. 



Wyszłam z łazienki i skierowałam się do sypialni, którą dzieli ze mną Neymar. Leżał i grzebał coś w telefonie. Usiadłam koło niego. Zaczął mi pokazywać nowe filmiki z udziałem małego blondynka o imieniu Davi Lucca. Muszę przyznać, że był bardzo słodki. Nie miałam zbytnio do czynienia z dziećmi, ale lubię je. Jak można takiemu brzdącowi zrobić coś złego? Nie rozumiem takich ludzi, a niestety wychowywałam się z nimi. Kiedy Barcelońska 11 pokazywała mi kolejne scenki z Davim wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Neymar? - chciałam mu powiedzieć co chodzi mi po głowie.
- Tak?
- Tęsknisz za Davim, prawda? - zapytałam, bo żeby mi to potwierdził.
- Bardzo. Już prawie miesiąc się z nim nie widziałem. Bardzo Go kocham i ubolewam nad tym, że jest tak daleko ale to jedna z rzeczy za sławę i spełnianie swoich marzeń. Kocham piłkę i nie wyobrażam sobie życia bez niej ale syna kocham tak samo, a może bardziej i chce być przy nim kiedy dorasta. Chce mieć udział w jego życiu. - powiedział.
- Neymar, a może niech Davi przyleci? Ty tęsknisz za nim a On pewnie chce zobaczyć ukochanego tatę. - spojrzałam mu w oczy i złapałam za rękę. Ney już otwierał buzię, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. - Wrócimy do tej rozmowy. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Otworzę. - wstaliśmy i zeszliśmy na dół. Ja do kuchni, Neymar do drzwi. Naszymi pierwszymi gośćmi okazał się Leo Messi i partnerką - Antonellą Roccuzzo. Dziewczyna chciała mi pomóc ale powiedziałam, że sama sobie poradzę, więc Neymar zaprowadził ich do jadalni. Chwilę później dołączyłam do nich z czerwonym winem. Co chwila ktoś dochodził. Teraz przyszła ostatnia osoba. Juninho mi powiedział, że przyjdzie jeszcze Rafinha. Nie poznałam Go wcześniej, bo podobno był chory. Nic nie mówiło mi to imię. 
Ponownie byłam w kuchni aby zabrać jedzenie, kiedy usłyszałam głoś ukochanego.
- Alisa.. - obróciłam się w kierunku głosu mojego chłopaka. To co tam ujrzałam zwaliło mnie z nóg. Pamiętam dokładnie tą osobę. - Alisa, kochanie to jest... 
- Rafael. - dokończyłam szybciej za piłkarza.
- Wy się znacie? - zapytał i zerkał raz na chłopaka raz na mnie.
- Nie! Znaczy ja wiem kim jest Rafael.. Gra w Barcy, nie? - spojrzałam błagalnym wzrokiem na Alcântare. Widać się domyślił o co mi chodzi.
- Bardzo mi miło Cię poznać Alisa. - z uśmiechem na twarzy Rafael pocałował moją dłoń. Zaczerwieniłam się. Ktoś zawołał Neymara z jadalni. 
- Chodź Rafa. - powiedział do przyjaciela.
- Idźcie, zaraz podam wszystko. - posłałam do nich ciepły uśmiech. 
- Pomogę Ci, a Ty Ney leć, bo to Ciebie wołają. - klepną przyjaciela w ramie. I zostawił mnie samą. Samą z nim. Nie chciałam nawiązywać większego kontaktu z tą osobą. W ciszy dokończyliśmy przygotowywanie dań. Czułam cały czas wzrok bruneta na sobie, ale nie dawałam za wygraną. Nie patrzyłam na niego. Kiedy chciałam wychodzić z kuchni złapał mnie za rękę. Staliśmy na przeciw siebie. 
- Dlaczego to robisz? - zapytał patrząc mi w oczy. 
- Co?
- Zgaduje, że nie wie o naszym spotkaniu?
- Nie wie, bo nie widzę potrzeby mu mówić, okej? - wyrwałam rękę i wyszłam z kuchni. Po co On się w ogóle miesza w nie swoje sprawy? Nie powiedziałam Neymarowi o tym, bo nie chcę aby coś mu się stało. Im mniej wie tym lepiej dla niego. 


***

Opadłam na kanapę. Jest późny wieczór, coś około godziny 22. Dopiero teraz goście opuścili willę Neymara. Przez cały ten czas czułam wzrok Rafaela. Patrzyła na mnie z jakby wyrzutem, że nie powiedziałam Juniorowi skąd właściwie się tu wzięłam. Nie miałam kompletnie na nic siły. Moje powieki bezwładnie opadały. Prawie udało mi się zasnąć, ale wtedy usłyszałam głos mojego ukochanego.
- Alisa mam dla Ciebie wiadomość. - powiedział. Spojrzałam się na niego aby kontynuował. - Davi przyleci po jutrze! - krzyknął. Usiadłam bliżej i pocałowałam usta piłkarza na znak, że się cieszę. 
- Fajnie, bardzo chciałabym aby nie polubił. - zaśmiałam się.
- Na pewno polubi. - odpowiedział. 
- A Twoje wcześniejsze dziewczyny lubił? - zapytałam. Byłam bardzo tego ciekawa. 
- Miał z nimi pewien problem ale.. ale Ty jesteś inna. - uśmiechnął się zachęcająco. Inna ale w jakim sensie inna? Nie rozumiem. 
- Inna? - powtórzyłam jak papuga po nim.
- Tak.. wiesz wcześniej spotykałem się z modelkami, piosenkarkami, aktorkami, które nie zawsze grzeszyły mądrością. Twarz chowały za toną makijażu, a zdarzało się, że dokuczały Daviemu. - wyznał. - Ty jesteś inna.. mądra, piękna, miła.. i nie malujesz się mocno. - pocałował mnie.
- Czyli myślisz, że Davi mnie polubi? - zapytałam z oczkami kota ze shrek'a. 
- Jestem tego pewny. - odpowiedział między pocałunkami. Neymar usadowił mnie no swoich kolanach. Moje nogi zaplotłam wokół jego bioder. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Później Juninho wstał ze mną na rękach. Po raz pierwszy nasze buziaki, pocałunki i przytulaski zaszły aż tak daleko. Neymar napierał swoimi ustami na moje, nie miałam czasu zachwycać się nawet nad siłą mojego ukochanego. Okazało się, że wstanie z kanapy skutkowało przeniesieniem się do sypialni. Chyba nie muszę Wam tłumaczyć co się tam działo? 

·································································

Hej, hej. :D
Jak Wam się podoba dzisiejszy rozdział? :)
Jak myślicie ostatnia scena coś namiesza w życiu Al i Ney'a?
Jestem ciekawa co sądzicie. ;)
Proszę piszcie mi w komentarzach pod rozdziałem
lub na asku - http://ask.fm/BlogN11, który specjalnie założyłam
na potrzeby bloga! :)

Do następnego! <3

niedziela, 23 sierpnia 2015

INFORMACJA

Hej! Dziś nie przychodzę do Was z rozdziałem a z informacją. A mianowicie założyłam aska specjalnie na potrzeby bloga. Nie chce zaśmiecać tego o Neymarze więc powstał nowy. :D Możecie na nim pytać o bloga, nowe rozdziały, ale o stare też. Bardzo chętnie odpowiem na pytania ''do bohaterów'' np. jeżeli macie pytanie do Alisy: 'Czy będziesz okłamywała Neymara?' To możecie zadać je na asku i wtedy uzyskacie odpowiedź od Al. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten pomysł i chętnie będziecie odwiedzać aska. :) Tutaj macie link do aska - http://ask.fm/BlogN11
Obserwujcie go, bo to tam będą się pojawiać różne informacje. Jeżeli chcecie abym powiadamiała Was o nowych postach proszę abyście napisali 'chce być powiadamiana o rozdziałach' lub 'powiadamiaj mnie o rozdziałach'. :) Bardzo chętnie widziane też są nowe pomysły na dalszy ciąg opowiadania. I to chyba było by na tyle. :) Jeśli chcecie się czegoś więcej dowiedzieć to po prostu zapytajcie na asku. :)

http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11


sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 19

*Alisa*


Kiedy zobaczyłem jego oczy moje nogi się ugięły. Były tak samo okrutne jak kiedyś. Było w nich coś strasznego, co Cię odpychało. Każdy, dosłownie każdy bał się w nie spojrzeć, a ja? Ja jakoś dawałam radę. Jako jedyna z dziewczyn i mężczyzn nie odwracałam wzroku chodź czułam się dziwnie. Nie ulegałam mu jak inni. Dzięki temu miałam chociaż odrobinę szacunku od nich. Różniłam się od pozostałych. Nie byłam cichą myszką. Języka w budzi też nie było mi szkoda. Miałam świadomość, że mogę dostać ale tego też się nie bałam. Po prostu byłam jedyna w swoim rodzaju. Nie mówię, że ciągle ciągle byłam odważana, bo nie raz się zdarzało, że leżałam skulona w kącie ze strachu. Wszystko co robiłam, robiłam dla siebie!
- Wejdź z nią. - powiedział do Lucasa jeden z ''ochroniarzy'' Crisa. Ten tylko przytaknął i weszliśmy do gabinetu szefa.
- Posłuchaj.. - zaczął mówić tyłem do Nas. - Nie ukażę Cię za ucieczkę. Ale zrobisz coś dla mnie. - kurwa! Czy zawsze musi być jakieś 'ale'? W każdym filmie znajdzie się wątek z 'ale'. W życiu też można się tego odszukać. Mamy tu wspaniały przykład tego! - Wypuszczę Cię. Udam, że nie nie było Cię tutaj. Wrócisz do tego swojego chłoptasia i będziesz żyła tak jak dawniej. - dopiero teraz obrócił się na krześle przodem do mnie, do Nas.
- Ale..
- Jak zawsze konkrety pierwsze. - zaśmiał się.
- I najważniejsze. - powiedziałam pewna siebie. Mężczyzna powoli wstał i podszedł do mnie. Stanął na przeciwko mojej osoby.
- Ciężko mi Cię stąd wypuścić, bo klienci lubili Cię. - wyznał prosto w oczy. - U piłkarza bardziej mi się przydasz. Masz przynosić mi jego pieniądze. Nie ważne czy gotówka czy nie, mają leżeć na moim biurku jego miliony. - powiedział dumny z siebie.
- A jeżeli się nie zgodzę? - zewnątrz byłam nie ugięta, ale w środku trzęsłam się. Wiem do czego ten pieprzony facet jest zdolny. Nie ma serca, uczuć. Niczego! Robi wszystko bez poczucia winy, bez sumienia. Zresztą On nie wie co to sumienie i uczucia.
- Jeżeli odmówisz.. - przybliżył się do mnie. - Zabiję Cię, Jego i przy okazji tego małego blondynka. - powiedział prosto w moje zaszklone oczy. Przekłam ślinę i zamknęłam na chwilę oczy.
- Dobrze. - odparłam.
- Nooo i to mi się podoba! Wierzę w Ciebie mała. - powiedział, zostawił mnie i Lucasa samych.
- Odwiedź ją do domu. - rozkazał jeden z mężczyzn chłopakowi. Popatrzyliśmy się na siebie. Bałam się, bo nie chciałam współpracować z takimi ludźmi. Ale czego ja oczekiwałam? Ucieknę z piekła do raju i wszystko będzie dobrze? Skoro tak to bardzo się myliłam. Bardzo!

Cała droga minęła spokojnie. Ciągle myślałam co zrobić. Powiedzieć Neymarowi prawdę czy chamsko go okradać. Kocham Go i chce jak najlepiej, ale każde wyjście jest złe. Jak powiem mu prawdę to znienawidzi mnie. To samo będzie jak będę złodziejką. Juninho nie zasługuje na takie traktowanie. Ja nie zasługuję na niego!
- Dasz sobie radę? - usłyszałam troskliwy głos mojego towarzysza - Lucasa.
- Nie wiem.. - wyszeptałam ze łzami w oczach. - Lucas co ja mam zrobić? - zapytałam.
- Jeśli go kochasz powiedź mu prawdę, jeśli kocha to zrozumie. - doradził mi.
- Pomyśli, że jestem jakąś dziw... - nie dane było mi dokończyć.
- Al! Nikim takim nie jesteś i nigdy tak nie myśl. Nikt nie ma prawa tak myśleć. Porozmawiaj z nim. Szczerze. Znasz Crisa i wiesz, że nie zawaha się czegoś zrobić. Powiedź mu prawdę. - powiedział.
- Dziękuję Lu! - cmoknęłam chłopaka w policzek i wyszłam z samochodu. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi. Były otwarte. Położyłam torebkę i poszłam w głąb domu. Bałam się co teraz się stanie.
Siedział ze spuszczoną głową w salonie. Podeszłam cicho bliżej. Był wpatrzony w telefon, na wyświetlaczu było moje zdjęcie. Od razu spłynęła mi łza po policzku. Szybko ją otarłam.
- Ney.. - wyszeptałam żałośnie. Brunet od razu poderwał się z miejsca. Patrzył na mnie z żalem w oczach.
- Alisa, to naprawdę Ty? To sen? - zapytał.
- Nie Neymar, jestem tu. - nic nie powiedział. Podszedł do mnie z mocno przytulił.


W jego ramionach było mi dobrze, bezpiecznie. Nie chciałam się z nich uwalniać, ale zrobiłam to. Powoli oderwałam się od Neymara i zrobiłam krok w tył. Widziałam w oczach piłkarza, że oczekuje ode mnie wytłumaczenia. Nie wiedziałam od czego mam rozpocząć moją opowieść.
- Usiądźmy. - pokazałam ręką na kanapę. Zasiedliśmy na niej. Miałam głowę spuszczoną w dół.
- Gdzie byłaś? - zapytał mnie rozczulonym głosem.
- Przepraszam.. - wyszeptałam żałośnie. Nie wiedziałam jak mam kontynuować moją wypowiedź. - Neymar, to nie moja wina..
- Nie Twoja? Zostawiłaś Anto! Ona się załamała, że to wszystko jej wina! Przychodzisz tu tak nagle kiedy ja myślę, że więcej Cię nie zobaczę i mówisz, że to nie Twoja wina!? Gdzie byłaś?! - wymachiwał rękami jak oszalały. Nie dziwię mu się.
- Dobra, opowiem Ci całą prawdę, wszystko po kolei. - wzięłam głęboki oddech. - Jak wiesz byłam z Anto na zakupach. Później poszłyśmy do restauracji. Powiedziałam jej żeby popilnowała zakupów, a ja skoczę do łazienki. Oni tam byli. Zabrali mnie i zawieźli co Crisa. Pamiętasz, mówiłam Ci kiedyś, że jeśli mnie znajdą to będzie źle. Spotkałam się z nim, z Crisem. Rano powiedział, że Lucas ma odwiedź mnie do Ciebie. - popłakałam się jak małe dziecko.
- Chwila.. Lucas? Tak miał na imię ten fan, który tutaj był. Chybaaa, że to nie był fan? - zapytał.
- Nie, nie był. Znaczy był, ale nie. Lucas jest Twoim fanem, ale wtedy nie powiedziałam Ci całej prawdy. Spotkałam Go w sklepie i odprowadził mnie. Wróciłeś wtedy i wymyśliłam to na poczekaniu. Nie gniewaj się, że nie powiedziałam prawdy ale nie mogłam. - wyznałam i opuściłam głowę w dół.
- Alisa.. - Neymar przeciągnął słodko moje imię. - Mogłaś powiedzieć mi prawdę, że to Twój znajomy ale co się  z Tobą działo od wczoraj? - zapytał patrząc w oczy.
- Neymar im mniej wiesz tym bardziej bezpieczny jesteś Ty i Twoja rodzina.
- Ty też jesteś moją rodziną, nie pozwolę aby ktoś Cię skrzywdził. - przytulił mnie mocno. Nie wytrzymałam, poleciała mi łza, która chwilę później wsiąkła w koszulkę chłopaka. Wyswobodziłam się z uścisku bruneta.
- Nikt tego nie zrobi, rozumiesz? - zapytałam.
- Skoro tak mówisz tak będzie. - pocałował mnie w usta. - Przebież się i pojedziemy do Leo i Anto. - oznajmił.
- Dobrze. - po tych słowach wstałam i poszłam do pokoju po ubrania a następnie udałam się do łazienki. Porządnie się umyłam i wytarłam. Mój makijaż składał się z podkładu i tuszu do rzęs. Włosy wysuszyłam, wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Przebrałam się w wybranie ciuchy.


Kiedy schodziłam po schodach słyszałam rozmowę mojego ukochanego przez telefon.
- (...) cała i zdrowa. Opowiedziała mi wszystko. Teraz się przebiera i jedziemy do Was. Musi zobaczyć się z Anto... - wtedy zaskrzypiał schodek, na którym stałam. Neymar to usłyszał i odwrócił się. Patrzył na mnie. - Kończę. Cześć. - rozłączył się.
- Jedziemy? - zapytałam.
- Tak.

··································································

Mam nadzieję, że może być? :)
Ostatnio pod rozdziałem było mniej komentarzy,
czy to znaczy, że nie podobało się? Może już nie chcecie
czytać tego opowiadania i mam go zakończyć? :/
Piszcie co zrobić, bo jeśli nie czytacie to nie będę pisała. ;)
Możecie pisać mi też na asku - KLIK

Do następnego! ;*

czwartek, 20 sierpnia 2015

Liebster Blog Award #3

Po raz trzeci zostałam nominowana do LBA! Bardzo dziękuję, a nominowała mnie http://neymaarmylife.blogspot.com/

1. Gdzie widzisz siebie w przyszłości ?
-Chciałabym zamieszkać w Barcelonie z rodziną. :)

2. Gdybyś mogła spędzić jeden dzień w serialu, to jaki serial byś wybrała?
-Nie mam pojęcia, nie oglądam seriali. :/

3. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską ? Dlaczego tak/nie ?
-Tak, bo sama przyjaźnię się z chłopakami. ;)

4. Czy cieszy Cię widok komentarza pod postem ?
-Bardzo! Zawszę czytam komentarze pod rozdziałem i każdy nawet najmniejszy wywołuje uśmiech na mojej twarzy. :)

5. Co motywuje Cię do pisania ?
-Głównie komentarze i dlatego tak bardzo mi na nich zależy. :)

6. Czy twoi przyjaciele/znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga ?
-Tak. :)

7. Gdybyś miała na to wpływ to do jakiej narodowości byś chciała należeć ?
-Cieszę się, że jestem Polką ale gdybym miała nią nie być to Hiszpanka. :)

8. Na spacer nie wybieram się bez... ? 
-Torebki wypełnionej różnymi rzeczami. :D

9. Kiedy masz "czas dla siebie" co robisz ?
-Różnie, zależy od dnia i humoru. :)

10. O której godzinie wstajesz w wolne dni ?
Nie mam ustalonej pory. Wstaję kiedy się obudzę. :)

11. Co pomaga Ci zasnąć ?
Zawszę przed snem myślę ''co by było gdyby'', wymyślam ciąg dalszy do bloga i to mnie usypia. :)

Moje nominacje:
                                                         3. cahhh11ask.blogspot.com

Moje pytania:
1. Masz zwierzę?
2. W jakim mieście mieszkasz?
3. Lubisz spędzać czas ze swoją rodziną, przyjaciółmi?
4. Byłaś za granicą?
5. Ulubiony klub i reprezentacja?
6. Co lubisz robić w wolnym czasie?
7. Co skłoniło Cię do pisania bloga?
8. Podaj trzy ulubione blogi, które lubisz czytać.
9. Ulubiony kolor i piosenka na lato?
10. Co motywuje Cię do pisania?
11. Co chcesz robić w przyszłości?


czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 18

*Neymar*

- Kłamiesz!
- Chyba Ty!
- Nic nie było!
- Był spalony! Neymar to potwierdzi, nie Ney!? - zapytał mnie mój przyjaciel z drużyny, Dani Alves. Kłócił się właśnie z klubowym gigantem o to czy był spalony czy nie. Norma.
- Mnie w to nie mieszaj! - odpowiedziałem przyjacielowi na zadane pytanie. Cała drużyna się z nich śmiała. Geri i Dani nie dawali za wygraną i ciągle się kłócili. Chodź później przybrało to rodzaj sprzeczki dla zabawy i śmiechu.
Chłopaki! - krzykną trener. - Koniec tych głupot, wracać do domów, ale to już! Mam Was dosyć! - zaśmiał się Luis. Każdy kiwną głową i udaliśmy się w stronę szatni.
Jechałem słuchając moich ulubionych brazylijskich piosenek. Właśnie leciał utwór Thiaguinho, który nuciłem sobie pod nosem. 



Kocham piosenki mojego przyjaciela. Zawszę kiedy jest w rodzinnym kraju chodzę na jego koncerty. Dzisiejszego dnia byłem wyjątkowo radosny. Może to przez cudowną pobudkę ze strony Alisy? Ona jest taka cudowna i kochana. Bardzo mi na niej zależy. Kiedy uśmiecha się to ja jestem cały szczęśliwy. Cieszę się, że chłopaki z drużyny tak bardzo ją polubili. Wydaje mi się, że bardzo polubiła się z Anto, partnerką Leo. Mojego najlepszego przyjaciela na boisku. Moja siostra - Rafaela też ją bardzo polubiła. Traktuję ją jak siostrę, przyjaciółkę chodź znają się bardzo krótko. Liczę, że moi rodzice i przyjaciele z Brazylii także przyjmą są z otwartymi rękami. Niby coś tam wspominaliśmy im z Rafą o Al, ale poznać ją osobiście to zupełnie dwie inne sprawy. Gil i Jo - najlepszy przyjaciel i przyrodni brat mówili, że w moim, a właściwie w naszym kraju, bo Alisa także pochodzi z Brazylii jest głośno o naszym związku. Praktycznie każdy punkt informacyjny mówi o mojej nowej wybrance serca. Dostaję pełno wiadomości od fanów. Nie ukrywam, że jedne są miłe, inne trochę mniej ale cieszę się, że moi fani też ją tak przyjęli. 
Właśnie zaparkowałam samochód pod domem. Zabrałem torbę i ruszyłem w stronę domu. Był zamknięty. Przypomniało mi się, że Alisa była umówiona z Anto na zakupy. Odnalazłem klucze i tradycyjnie rzuciłem torbę treningową w kąt. Podszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem sok pomarańczowy, który nalałem do szklanki. Wypiłem wszystko i naczynie położyłem do zmywarki. Następnie udałem się do salonu i włączyłem telewizor. Skontaktowałem się z Leo i spytałem czy nie chce pograć w fifę online. Zgodził się i rozegraliśmy dwa mecze. Obydwa przegrałem. Kiedy '10' Barcelony cieszyła się z wygranej, ja usłyszałem uciążliwe dzwonienie do drzwi. Kogo znowu niesie - pomyślałem i szybkim krokiem poszedłem zobaczyć kto to. Otworzyłem drzwi i ujrzałem zapłakaną Antonellę. 
- Anto.. - nie wiedziałem co powiedzieć. Zaprosiłem ją do salonu. Kiedy ona tam szła ja wstąpiłem po szklankę wody, którą podałem dziewczynie. Upiła łyk i zaczęła.
. Ney.. oona.. ja nie wiem.. - nie umiała skleić jednego zdania.
- Spokojnie oddychaj i powiedz. - próbowałem ją uspokoić. Wtedy zorientowałem się, że nie ma z nią Al. Przestraszyłem się. - Anto, gdzie jest Alisa? - zapytałem zdenerwowany.
- Ney, nie wiem. Alisa powiedziała, że idzie.. że idzie do łazienki, ale ona, Ney ona nie wróciła. Nie, nie wiem gdzie jest. - kobieta rozpłakała się. Przytuliłem ją na pocieszenie. Nie mogłem uwierzyć w to co powiedziała. Gdzie jest moja ukochana? Kurwa, gdzie ona jest!? Kiedy już się uspokoiła zadzwoniłem do Messiego, aby przyjechał po narzeczoną. Nie chciałem mu mówić o co chodzi przez telefon. Poprosiłem tylko żeby przyjechał jak najszybciej, bez dzieci. Zjawił się po około dwudziestu minutach. 
- Ney! Anto! - zawołał piłkarz.
- Leo jesteśmy w salonie! - odkrzyknąłem. Nadal miałem w ramionach jego zapłakaną partnerkę. 
- Co tutaj się dzieje!? - krzyknął gdy zobaczył, że przytulam jego ukochaną ale kiedy ujrzał, że ona ma zły w oczach od razu złagodniał. - Antonella? - powiedział pytająco imię narzeczonej. 
- Nie pytaj, uspokoiła się. Leo zabierz ją do domu, muszę odnaleźć Al. - poprosiłem przyjaciela. Wykonał moją prośbę i zabrał Rocuzzo do domu. Sam wyruszyłem na wielogodzinne poszukiwania mojej ukochanej. Niestety nie znalazłem jej. 
Wieczorem nie mogłem spać. Ciągle myślałem, że wróci, że zaraz zapuka do drzwi sypialni i powie, że to tylko głupi sen a ona ciągle była przy mnie. Miałem straszne myśli. Jedną z nich było to, że ci ludzie, o których nie raz mi wspominała ją zabrali. Mówiła, że są zdolni do wszystkiego i jak ją odnajdą to mogą zrobić coś bardzo złego. Jak nie jej to mi. Było już po północy. Ciągle miałem w głowie czarne myśli, które przerwał telefon. Zerwałem się szybko z łóżka w obawie, że dzwoni Alisa a ja nie odbiorę. Na próżno. 
- Leo? - zacząłem załamany, że dzwoni mój przyjaciel a nie ukochana.
- Ney, przyszła? - zapytał z nadzieją.
- Niee..
- Anto nie może spać. Mówi, że to wszystko jej wina. Nie wiem co zrobić. - wyżalił mi się napastnik FC Barcelony i Reprezentacji Argentyny. Sam nie miałem pojęcia co mam zrobić. Jutro jeżeli nie wróci pójdę na policję. Ona musi być żywa!
- Leo, zabierz dzieci z domu. Niech nie widzą jej w takim stanie, a ty? Ty bądź przy niej i powtarzaj, że Al się znajdzie. Znajdzie się cała i żywa. Mów Anto, że to nie jej wina. Jeśli chcesz możesz przywieść ją jutro do mnie. Powiedziałem Enrique, że nie będzie mnie na treningu. - zaproponowałem.
- Dobrze, ale przyjadę z nią. Też zadzwonię do trenera. - oznajmił mi.
- Leo mamy mecz niedługo, a Ty jesteś nadzieją! Musisz trenować! - upomniałem najlepszego piłkarza świecie. 
- Neymar! Twoja dziewczyna zaginęła, Antonella jest na skraju załamania a Ty mi mówisz, że mam trenować!? - podniósł głos. Miał rację.
- Przepraszam Leo. - wyszeptałem.
- Nie, Ney to ja przepraszam.. Ney kończę Anto mnie woła. Idź spać a jutro uzgodnimy co z tym zrobimy. 
- Cześć Leo. - pożegnałem się z przyjacielem. Udałem się do kuchni po szklankę wody. Wypiłem od razu wszystko. Moim kolejnym celem była łazienka. Wziąłem długą kąpiel, która trwała około półtora godziny. Nim się obejrzałem była już druga w nocy. Wytarłem ciało ręcznikiem, ubrałem się i poszedłem spać. Jednak nie mogłem zasnąć. Ciągle rozmyślałem o Al.. Kocham ją i nie daruję sobie jak jej się coś stanie. Zabiję każdego kto był światkiem a nie pomógł. Później sam odbiorę sobie życie. Patrzyłem w sufit przez dwie godziny aż udało mi się zasnąć. 


···································································

Wiem, wiem.. nie wypał ale chciałam jakoś 
przeciągnąć nieobecność Alisy :D
Przepraszam za tak długą przerwę ale przez te upały
byłam praktycznie cały czas poza domem i nie miałam
kiedy go napisać, a jak już napisałam to jest beznadziejny.. :(
Jak myślicie stanie się jej coś poważnego? :/
Proszę o komentarze! <3

Do następnego! ;*