czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 18

*Neymar*

- Kłamiesz!
- Chyba Ty!
- Nic nie było!
- Był spalony! Neymar to potwierdzi, nie Ney!? - zapytał mnie mój przyjaciel z drużyny, Dani Alves. Kłócił się właśnie z klubowym gigantem o to czy był spalony czy nie. Norma.
- Mnie w to nie mieszaj! - odpowiedziałem przyjacielowi na zadane pytanie. Cała drużyna się z nich śmiała. Geri i Dani nie dawali za wygraną i ciągle się kłócili. Chodź później przybrało to rodzaj sprzeczki dla zabawy i śmiechu.
Chłopaki! - krzykną trener. - Koniec tych głupot, wracać do domów, ale to już! Mam Was dosyć! - zaśmiał się Luis. Każdy kiwną głową i udaliśmy się w stronę szatni.
Jechałem słuchając moich ulubionych brazylijskich piosenek. Właśnie leciał utwór Thiaguinho, który nuciłem sobie pod nosem. 



Kocham piosenki mojego przyjaciela. Zawszę kiedy jest w rodzinnym kraju chodzę na jego koncerty. Dzisiejszego dnia byłem wyjątkowo radosny. Może to przez cudowną pobudkę ze strony Alisy? Ona jest taka cudowna i kochana. Bardzo mi na niej zależy. Kiedy uśmiecha się to ja jestem cały szczęśliwy. Cieszę się, że chłopaki z drużyny tak bardzo ją polubili. Wydaje mi się, że bardzo polubiła się z Anto, partnerką Leo. Mojego najlepszego przyjaciela na boisku. Moja siostra - Rafaela też ją bardzo polubiła. Traktuję ją jak siostrę, przyjaciółkę chodź znają się bardzo krótko. Liczę, że moi rodzice i przyjaciele z Brazylii także przyjmą są z otwartymi rękami. Niby coś tam wspominaliśmy im z Rafą o Al, ale poznać ją osobiście to zupełnie dwie inne sprawy. Gil i Jo - najlepszy przyjaciel i przyrodni brat mówili, że w moim, a właściwie w naszym kraju, bo Alisa także pochodzi z Brazylii jest głośno o naszym związku. Praktycznie każdy punkt informacyjny mówi o mojej nowej wybrance serca. Dostaję pełno wiadomości od fanów. Nie ukrywam, że jedne są miłe, inne trochę mniej ale cieszę się, że moi fani też ją tak przyjęli. 
Właśnie zaparkowałam samochód pod domem. Zabrałem torbę i ruszyłem w stronę domu. Był zamknięty. Przypomniało mi się, że Alisa była umówiona z Anto na zakupy. Odnalazłem klucze i tradycyjnie rzuciłem torbę treningową w kąt. Podszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem sok pomarańczowy, który nalałem do szklanki. Wypiłem wszystko i naczynie położyłem do zmywarki. Następnie udałem się do salonu i włączyłem telewizor. Skontaktowałem się z Leo i spytałem czy nie chce pograć w fifę online. Zgodził się i rozegraliśmy dwa mecze. Obydwa przegrałem. Kiedy '10' Barcelony cieszyła się z wygranej, ja usłyszałem uciążliwe dzwonienie do drzwi. Kogo znowu niesie - pomyślałem i szybkim krokiem poszedłem zobaczyć kto to. Otworzyłem drzwi i ujrzałem zapłakaną Antonellę. 
- Anto.. - nie wiedziałem co powiedzieć. Zaprosiłem ją do salonu. Kiedy ona tam szła ja wstąpiłem po szklankę wody, którą podałem dziewczynie. Upiła łyk i zaczęła.
. Ney.. oona.. ja nie wiem.. - nie umiała skleić jednego zdania.
- Spokojnie oddychaj i powiedz. - próbowałem ją uspokoić. Wtedy zorientowałem się, że nie ma z nią Al. Przestraszyłem się. - Anto, gdzie jest Alisa? - zapytałem zdenerwowany.
- Ney, nie wiem. Alisa powiedziała, że idzie.. że idzie do łazienki, ale ona, Ney ona nie wróciła. Nie, nie wiem gdzie jest. - kobieta rozpłakała się. Przytuliłem ją na pocieszenie. Nie mogłem uwierzyć w to co powiedziała. Gdzie jest moja ukochana? Kurwa, gdzie ona jest!? Kiedy już się uspokoiła zadzwoniłem do Messiego, aby przyjechał po narzeczoną. Nie chciałem mu mówić o co chodzi przez telefon. Poprosiłem tylko żeby przyjechał jak najszybciej, bez dzieci. Zjawił się po około dwudziestu minutach. 
- Ney! Anto! - zawołał piłkarz.
- Leo jesteśmy w salonie! - odkrzyknąłem. Nadal miałem w ramionach jego zapłakaną partnerkę. 
- Co tutaj się dzieje!? - krzyknął gdy zobaczył, że przytulam jego ukochaną ale kiedy ujrzał, że ona ma zły w oczach od razu złagodniał. - Antonella? - powiedział pytająco imię narzeczonej. 
- Nie pytaj, uspokoiła się. Leo zabierz ją do domu, muszę odnaleźć Al. - poprosiłem przyjaciela. Wykonał moją prośbę i zabrał Rocuzzo do domu. Sam wyruszyłem na wielogodzinne poszukiwania mojej ukochanej. Niestety nie znalazłem jej. 
Wieczorem nie mogłem spać. Ciągle myślałem, że wróci, że zaraz zapuka do drzwi sypialni i powie, że to tylko głupi sen a ona ciągle była przy mnie. Miałem straszne myśli. Jedną z nich było to, że ci ludzie, o których nie raz mi wspominała ją zabrali. Mówiła, że są zdolni do wszystkiego i jak ją odnajdą to mogą zrobić coś bardzo złego. Jak nie jej to mi. Było już po północy. Ciągle miałem w głowie czarne myśli, które przerwał telefon. Zerwałem się szybko z łóżka w obawie, że dzwoni Alisa a ja nie odbiorę. Na próżno. 
- Leo? - zacząłem załamany, że dzwoni mój przyjaciel a nie ukochana.
- Ney, przyszła? - zapytał z nadzieją.
- Niee..
- Anto nie może spać. Mówi, że to wszystko jej wina. Nie wiem co zrobić. - wyżalił mi się napastnik FC Barcelony i Reprezentacji Argentyny. Sam nie miałem pojęcia co mam zrobić. Jutro jeżeli nie wróci pójdę na policję. Ona musi być żywa!
- Leo, zabierz dzieci z domu. Niech nie widzą jej w takim stanie, a ty? Ty bądź przy niej i powtarzaj, że Al się znajdzie. Znajdzie się cała i żywa. Mów Anto, że to nie jej wina. Jeśli chcesz możesz przywieść ją jutro do mnie. Powiedziałem Enrique, że nie będzie mnie na treningu. - zaproponowałem.
- Dobrze, ale przyjadę z nią. Też zadzwonię do trenera. - oznajmił mi.
- Leo mamy mecz niedługo, a Ty jesteś nadzieją! Musisz trenować! - upomniałem najlepszego piłkarza świecie. 
- Neymar! Twoja dziewczyna zaginęła, Antonella jest na skraju załamania a Ty mi mówisz, że mam trenować!? - podniósł głos. Miał rację.
- Przepraszam Leo. - wyszeptałem.
- Nie, Ney to ja przepraszam.. Ney kończę Anto mnie woła. Idź spać a jutro uzgodnimy co z tym zrobimy. 
- Cześć Leo. - pożegnałem się z przyjacielem. Udałem się do kuchni po szklankę wody. Wypiłem od razu wszystko. Moim kolejnym celem była łazienka. Wziąłem długą kąpiel, która trwała około półtora godziny. Nim się obejrzałem była już druga w nocy. Wytarłem ciało ręcznikiem, ubrałem się i poszedłem spać. Jednak nie mogłem zasnąć. Ciągle rozmyślałem o Al.. Kocham ją i nie daruję sobie jak jej się coś stanie. Zabiję każdego kto był światkiem a nie pomógł. Później sam odbiorę sobie życie. Patrzyłem w sufit przez dwie godziny aż udało mi się zasnąć. 


···································································

Wiem, wiem.. nie wypał ale chciałam jakoś 
przeciągnąć nieobecność Alisy :D
Przepraszam za tak długą przerwę ale przez te upały
byłam praktycznie cały czas poza domem i nie miałam
kiedy go napisać, a jak już napisałam to jest beznadziejny.. :(
Jak myślicie stanie się jej coś poważnego? :/
Proszę o komentarze! <3

Do następnego! ;*

9 komentarzy:

  1. Niech Al się już znajdzie bo oni wszyscy wpadną w dołek. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. o jezu...czekam na next z niecierpliwością =D

    OdpowiedzUsuń
  3. Powinnaś dostać w łeb! Ja chciałam się dowiedzieć, co się dzieje z Al! Bubu :'c mam nadzieję, że wszystko okej.. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Weny i do nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam się nie dziwię, że Anto się tak czuje :/ Też bym się obwiniała...
    Z racji iż ostatnio mam mroczne pomysły i ogólnie je lubię, gdyby Al się coś stało to... ten jakkolwiek to nie brzmi - będę miała zaciesz *demoniczny śmiech*. Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny :* czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ale szybko pisz następny i mam nadzieje że nic się nie stanie Al :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś Nominowana do LBA <3 :D
    http://neymaarmylife.blogspot.com/2015/08/lba-2.html

    OdpowiedzUsuń