poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 17

Siedziałam w samochodzie z osobami, za którymi nie tęskniłam wcale. Wręcz przeciwnie. Wiedziałam, że to spotkanie nie wróży nic dobrego. Wręcz przeciwnie. Siedziałam cicho ze łzami w oczach, bo czuję iż mój świat, moje życie właśnie dobiega końca.
- Wysiadaj! - warknął jeden z małpiszonów, z którymi siedziałam w aucie. Wykonałam posłusznie polecenie, bo z nimi nie ma sensu dyskutować. - Chodź! - złapał mnie za ramię i szarpnął. Zabolało. Szłam cicho pociągając nosem ze strachu. Moje oczy się szkliły, dusza błagała aby wszystko się dobrze zakończyło. Prowadzili mnie po dobrze znanej mi ścieżce w lesie. Wiedziałam gdzie idziemy. Nic nie przychodziło mi do głowy. Sam strach wypełniał każdą komórkę mojego ciała. Nogi trzęsły się niczym galaretka, którą tak uwielbiam jeść. Raz stąd uciekłam, teraz nie będzie tak łatwo. Zresztą co ja mówię? Nie będę uciekała, bo zabiją mnie na miejscu. Jestem pewna, że już nigdy nie zobaczę Neymara. Nie ujrzę osoby, na której tak bardzo mi zależało. Przez całe życie kochałam tylko jego. No może jak byłam mała to kochałam rodziców, ale to uczucie wygasło gdy oddali mnie w ręce bestii. 
- Zaprowadź są do szefa. - rozkazał jeden goryl, drugiemu olbrzymowi. Ten nie puszczał mojej ręki choćby na pół jebanej sekundy! Czułam jak pod naciskiem jego wielkiej łapy pojawia się siniak.
- Boli. - chciałam wyrwać się, ale nic to nie dało. Tylko pogorszyło. Było mi wszystko jedno. I tak zginę i tak. Na moim policzku pojawiła się łza. Nie miałam sił na nic.  Chciałam zasnąć. Na zawsze. 
Olbrzym otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka. Ledno utrzymałam się na nogach. Byłam w ciemnym pomieszczeniu. Na końcu widziałam biurko a na nim świeczkę. Podeszłam do niej. Była taka śliczna, samotna. Chciałam dotknąć ją dotknąć, ale oślepiło mnie światło, które zapaliło się w całym pomieszczeniu. A koło drzwi stał On. Powoli przełknęłam ślinę. Moje serce przyśpieszyło, ręce i nogi drżały pod wpływem strachu. A On? Wyglądał jak wampir. Ciemne włosy opadające na twarz. Oczy czarne niczym węgle. Blada skóra i uśmiech, który wywołuje falę dreszczy. Zawsze ubierał się w ciemne garnitury i idealnie białą koszulę. To też było straszne. Takie normalne, ale jednak u niego to wywoływało strach.  
Uśmiechnął się chytrze i wolnymi krokami zmierzał w moją stronę. Gdyby nie biurko cofałabym się w tył. Ono mi uniemożliwiało ruchy. Był coraz bliżej mnie. Czułam, że serce wyskoczy mi z piersi. Kiedy stał już na przeciwko mnie delikatnie ułożył swoją dłoń na moim policzku. Patrzył mi w oczy, a ja nie mogłam tego zrobić. Jego goryle nawet bawi się tam spojrzeć. Oderwał rękę. Chwilę później poczułam przeszywający ból na policzku, upadłam. 



Strasznie bolało. Z nosa i łuku brwiowego leciała mi krew. Wytarłam ją dłonią, ale to nic nie dało. Sączyła się dalej. Zostawił mnie jakby nigdy nic. Wiłam się na podłodze z bólu. Czułam, że tu zaznam końca swoich dni. Tego chciałam.. chciałam już umrzeć.

*Następnego dnia*
Obudził mnie powiew wiatru. Otworzyłam spuchnięte od płaczu oczy. Leżałam na kocu w lesie. Chciałam usiąść, ale zakręciło mi się w głowie i opadłam z powrotem na koc. Jeszcze jedna próba.. i udało się, siedzę! Rozglądnęłam się wokół własnej osi. Pamiętam to miejsce. Stary domek w środku lasu. Tutaj spędzałam cały czas kiedy ''pracowałam''. Tutaj mogłam oddychać spokojnie, bez jakichkolwiek wątpliwości lub strachu. Poza domkiem był tutaj człowiek, któremu ufałam. Jemu jednemu na całym świecie. Tylko jemu. Teraz to się zmieniło. Mogę ufać Neymarowi, Rafaeli, Anto, Leo, Daniemu, i chłopakom z drużyny. Byli dla mnie rodziną. Rodziną jakiej nie miałam. Neymar jako pierwszy człowiek na ziemi nauczył mnie kochać. Pokazał co to znaczy prawdziwa miłość. Teraz zaznam strachu i śmierci. Kiedyś często myślałam jak jest po drugiej stronie. Każdy mówi, że cudownie, że trafiamy do wiecznego raju. A ja? Ja myślę, że to jedna wielka ściema, którą ubzdurał sobie pewien człowiek a później rozpowiedział wszystkim w pobliżu. I tak każdy mówił każdemu. Nie wierzę w to. Jak śpimy nic się nie dzieje. Jakbyśmy byli w hipnozie. Po śmierci jest to samo. Na początku Twoi bliscy płaczą. Później i tak zapominają, że istniałaś. Wywalają wszystko czego dotykałaś. Zabijają rzeczy, które są częścią Ciebie. 
- Alisa.. - z zamyśleń wyrwał mnie szept chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam. Wstałam i przytuliłam się z przyjacielem. - Boli Cię coś? - zapytał gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Nie, nic mnie nie boli. - zaprzeczyłam. Prawda była taka, że łuk brwiowy trochę pobolewał, ale przestanie.
- Jak trafiłaś do Crisa? Przecież była po drugiej stronie miasta? - zapytał.
- Usiądźmy. - wskazałam na koc, który nadal był na ziemi. Chłopak wykonał moją prośbę. - Byłam z przyja.. znajomą w galerii handlowej i rzeczywiście dosyć długo jechaliśmy.. - coś nagle mnie oświeciło i faktycznie długo jechaliśmy. Mogliśmy nawet znaleźć się po drugiej stronie Barcelony. A ludzie Crisa chodzą czasami po takich miejscach szukając naiwnych facetów. 
- Wiesz, że tym razem nie uda Ci się uciec? - w jego głosie można było usłyszeć żal i smutek. On jako jedyny stąd miał serce. Prawdziwe bijące serce. 
- Wiem i wiem też, że Cris zemści się na mnie za to. - mówiłam a z moich oczu polały się łzy. - Ulżyj mi i mnie zabij! - krzyknęłam płacząc. Lucas szybko przytulił mnie. Głaskał mnie po plechach i włosach. Siedzieliśmy tak kilkanaście minut puki się nie uspokoiłam. 
- Alisa.. ja miałem Cię.. Cię zaprowadzić do Crisa jak się ob.. obudzisz. - nie mógł wydusić z siebie zdania. Kiwnęłam lekko głową na znak, że się zgadzam. Lucas pomógł mi wstać. Razem udaliśmy się do szefa wszystkich szefów.

····························································

Co myślicie? Może być?
Myślicie, że Cris zrobi coś poważnego Al? :/
A może Lucas stanie w jej obranie?
Piszcie co mam zrobić w rozdziałach, bo mam wersje 
na każde wyjście :D
Dziś była krótko, ale ciąg dalszy muszę jeszcze wymyślić ;)

Do następnego misie! <3

15 komentarzy:

  1. A co z Neymarem? :( Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, Wiedziałam, wiedziałam, że to oni >.< Mam nadzieję, że ktoś jej pomoże... Ciekawe co czuje Ney albo Anto ? :/ Z niecierpliwością czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Wiesz co kochana obstawiałam też taki przebieg wydarzeń, ale.. no właśnie ale, ale myślałam jednak, że mi tego nie zrobisz.. Biedna Al.. Ten Cris to dupek! Oby Lucas jej pomógł albo niech Ney odnajdzie Al.
    Dodawaj prędziutko kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. dawaj szybko następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Meeega *.* mam nadzieje ze lucas jej pomoze :* Zaparaszam do siebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne opowiadanie. Wpadłam i nie żałuję ;) Lucas jej pomoże prawda? No nic czekam na next i również mnie informuj http://ask.fm/Gunia131213

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale sie porobiło. Ciekawe co będzie z Alisą Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No no no. Fiu fiu. To się porobiło... Ale podoba mi się ;D Czekam na kontynuację, bo jestem pewna, że będzie świetna. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Niech ją obroni! Niech coś zrobi! Zadzwoni do Neya! Na policję! Cokolwiek! Ten dupek Cris czy jak mu tam nie może jej niczego zrobić -,-
    Rozdział cudowny jak zwykle! Tylko wiesz.. Pisz to opowiadanie po swojemu, w końcu to ty jesteś autorką c; Nie mogę się doczekać następnego! Weny kochana i do nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Co z Neyem ??? Niech on ja znajdzie i uratuje !!! Kiedy next???

    OdpowiedzUsuń
  13. Boziu cudowny ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Nominowalam cię do Liebster Blog Award http://elamorestaenelaireneymarjr.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam wszystko i jestem pod wrażeniem *.* ciekawi mnie czy Ney ją odnajdzie ;/ Czekam na szybka kontynuację ;* w wolnej chwili zapraszam do siebie ;) pozdrawiam ;')

    OdpowiedzUsuń