poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 17

Siedziałam w samochodzie z osobami, za którymi nie tęskniłam wcale. Wręcz przeciwnie. Wiedziałam, że to spotkanie nie wróży nic dobrego. Wręcz przeciwnie. Siedziałam cicho ze łzami w oczach, bo czuję iż mój świat, moje życie właśnie dobiega końca.
- Wysiadaj! - warknął jeden z małpiszonów, z którymi siedziałam w aucie. Wykonałam posłusznie polecenie, bo z nimi nie ma sensu dyskutować. - Chodź! - złapał mnie za ramię i szarpnął. Zabolało. Szłam cicho pociągając nosem ze strachu. Moje oczy się szkliły, dusza błagała aby wszystko się dobrze zakończyło. Prowadzili mnie po dobrze znanej mi ścieżce w lesie. Wiedziałam gdzie idziemy. Nic nie przychodziło mi do głowy. Sam strach wypełniał każdą komórkę mojego ciała. Nogi trzęsły się niczym galaretka, którą tak uwielbiam jeść. Raz stąd uciekłam, teraz nie będzie tak łatwo. Zresztą co ja mówię? Nie będę uciekała, bo zabiją mnie na miejscu. Jestem pewna, że już nigdy nie zobaczę Neymara. Nie ujrzę osoby, na której tak bardzo mi zależało. Przez całe życie kochałam tylko jego. No może jak byłam mała to kochałam rodziców, ale to uczucie wygasło gdy oddali mnie w ręce bestii. 
- Zaprowadź są do szefa. - rozkazał jeden goryl, drugiemu olbrzymowi. Ten nie puszczał mojej ręki choćby na pół jebanej sekundy! Czułam jak pod naciskiem jego wielkiej łapy pojawia się siniak.
- Boli. - chciałam wyrwać się, ale nic to nie dało. Tylko pogorszyło. Było mi wszystko jedno. I tak zginę i tak. Na moim policzku pojawiła się łza. Nie miałam sił na nic.  Chciałam zasnąć. Na zawsze. 
Olbrzym otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka. Ledno utrzymałam się na nogach. Byłam w ciemnym pomieszczeniu. Na końcu widziałam biurko a na nim świeczkę. Podeszłam do niej. Była taka śliczna, samotna. Chciałam dotknąć ją dotknąć, ale oślepiło mnie światło, które zapaliło się w całym pomieszczeniu. A koło drzwi stał On. Powoli przełknęłam ślinę. Moje serce przyśpieszyło, ręce i nogi drżały pod wpływem strachu. A On? Wyglądał jak wampir. Ciemne włosy opadające na twarz. Oczy czarne niczym węgle. Blada skóra i uśmiech, który wywołuje falę dreszczy. Zawsze ubierał się w ciemne garnitury i idealnie białą koszulę. To też było straszne. Takie normalne, ale jednak u niego to wywoływało strach.  
Uśmiechnął się chytrze i wolnymi krokami zmierzał w moją stronę. Gdyby nie biurko cofałabym się w tył. Ono mi uniemożliwiało ruchy. Był coraz bliżej mnie. Czułam, że serce wyskoczy mi z piersi. Kiedy stał już na przeciwko mnie delikatnie ułożył swoją dłoń na moim policzku. Patrzył mi w oczy, a ja nie mogłam tego zrobić. Jego goryle nawet bawi się tam spojrzeć. Oderwał rękę. Chwilę później poczułam przeszywający ból na policzku, upadłam. 



Strasznie bolało. Z nosa i łuku brwiowego leciała mi krew. Wytarłam ją dłonią, ale to nic nie dało. Sączyła się dalej. Zostawił mnie jakby nigdy nic. Wiłam się na podłodze z bólu. Czułam, że tu zaznam końca swoich dni. Tego chciałam.. chciałam już umrzeć.

*Następnego dnia*
Obudził mnie powiew wiatru. Otworzyłam spuchnięte od płaczu oczy. Leżałam na kocu w lesie. Chciałam usiąść, ale zakręciło mi się w głowie i opadłam z powrotem na koc. Jeszcze jedna próba.. i udało się, siedzę! Rozglądnęłam się wokół własnej osi. Pamiętam to miejsce. Stary domek w środku lasu. Tutaj spędzałam cały czas kiedy ''pracowałam''. Tutaj mogłam oddychać spokojnie, bez jakichkolwiek wątpliwości lub strachu. Poza domkiem był tutaj człowiek, któremu ufałam. Jemu jednemu na całym świecie. Tylko jemu. Teraz to się zmieniło. Mogę ufać Neymarowi, Rafaeli, Anto, Leo, Daniemu, i chłopakom z drużyny. Byli dla mnie rodziną. Rodziną jakiej nie miałam. Neymar jako pierwszy człowiek na ziemi nauczył mnie kochać. Pokazał co to znaczy prawdziwa miłość. Teraz zaznam strachu i śmierci. Kiedyś często myślałam jak jest po drugiej stronie. Każdy mówi, że cudownie, że trafiamy do wiecznego raju. A ja? Ja myślę, że to jedna wielka ściema, którą ubzdurał sobie pewien człowiek a później rozpowiedział wszystkim w pobliżu. I tak każdy mówił każdemu. Nie wierzę w to. Jak śpimy nic się nie dzieje. Jakbyśmy byli w hipnozie. Po śmierci jest to samo. Na początku Twoi bliscy płaczą. Później i tak zapominają, że istniałaś. Wywalają wszystko czego dotykałaś. Zabijają rzeczy, które są częścią Ciebie. 
- Alisa.. - z zamyśleń wyrwał mnie szept chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam. Wstałam i przytuliłam się z przyjacielem. - Boli Cię coś? - zapytał gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Nie, nic mnie nie boli. - zaprzeczyłam. Prawda była taka, że łuk brwiowy trochę pobolewał, ale przestanie.
- Jak trafiłaś do Crisa? Przecież była po drugiej stronie miasta? - zapytał.
- Usiądźmy. - wskazałam na koc, który nadal był na ziemi. Chłopak wykonał moją prośbę. - Byłam z przyja.. znajomą w galerii handlowej i rzeczywiście dosyć długo jechaliśmy.. - coś nagle mnie oświeciło i faktycznie długo jechaliśmy. Mogliśmy nawet znaleźć się po drugiej stronie Barcelony. A ludzie Crisa chodzą czasami po takich miejscach szukając naiwnych facetów. 
- Wiesz, że tym razem nie uda Ci się uciec? - w jego głosie można było usłyszeć żal i smutek. On jako jedyny stąd miał serce. Prawdziwe bijące serce. 
- Wiem i wiem też, że Cris zemści się na mnie za to. - mówiłam a z moich oczu polały się łzy. - Ulżyj mi i mnie zabij! - krzyknęłam płacząc. Lucas szybko przytulił mnie. Głaskał mnie po plechach i włosach. Siedzieliśmy tak kilkanaście minut puki się nie uspokoiłam. 
- Alisa.. ja miałem Cię.. Cię zaprowadzić do Crisa jak się ob.. obudzisz. - nie mógł wydusić z siebie zdania. Kiwnęłam lekko głową na znak, że się zgadzam. Lucas pomógł mi wstać. Razem udaliśmy się do szefa wszystkich szefów.

····························································

Co myślicie? Może być?
Myślicie, że Cris zrobi coś poważnego Al? :/
A może Lucas stanie w jej obranie?
Piszcie co mam zrobić w rozdziałach, bo mam wersje 
na każde wyjście :D
Dziś była krótko, ale ciąg dalszy muszę jeszcze wymyślić ;)

Do następnego misie! <3

czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 16

Neymar siedział nadal na łóżku. Rękoma miał podpartą głowę. Kiedy zrobiłam krok w jego stronę podłoga zaskrzypiała i wtedy spojrzał na mnie. Usiadłam koło niego. Cisza między nami strasznie mnie denerwowała dlatego postanowiłam ją przerwać.
- Przepraszam.. - wyszeptałam smutno.
- To Davi, mój syn. Ma trzy lata. - wyznał.
- Musiałeś bardzo kochać dziewczynę, której dałeś dziecko. - wypowiedziałam zdanie, które ciążyło mi na sercu. Taka była prawda skoro miał dziecko to musiał coś czuć do kobiety, z którą się przespał.
- Co? Nie. Davi to wpadka. Nie byłem, nie jestem i nie będę nigdy za Caroliną. Kocham ją, ale jak przyjaciółkę. - zaprzeczył. - Na imprezie zadziałał na nas alkohol i stało się. - wytłumaczył.
- Wpadka? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, Davi to nie planowane dziecko, ale dla jego dobra z Cah utrzymujemy przyjacielskie relacje. - po raz pierwszy uśmiechną się do mnie. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Pokarzesz mi zdjęcia małego? - zapytałam z radością i uśmiechem na twarzy.

Neymar pokazał mi na prawdę mnóstwo zdjęć jego, syna i matki, która była na prawdę bardzo ładna, naturalna. Powiem szczerze, że wyglądała na bardzo minął. Opowiadał mi historię w jakich okolicznościach było robione zdjęcie. Pamiętam, że od Daniego wróciliśmy około godziny 18, a teraz było już po 23.
- Neymar jest już późno. - powiedziałam ziewając. - Davi jest bardzo słodki i mogłabym patrzeć na niego jeszcze przez bardzo długi czas, ale błagam chodźmy spać. - poprosiłam, pocałowałam go w policzek i podeszłam do szafy. Szybko wybrałam piżamę i zniknęłam za drzwiami łazienki. Wzięłam szybki, ale odprężający prysznic. Przebrałam się, a włosy związałam w kocyka. Chwilę spędziłam na patrzeniu w lusterku. Kiedy się ocknęłam przemyłam jeszcze twarz i wyszłam z pomieszczenia. Neymar leżał na łóżku i patrzył się na mnie. Uśmiechnął się do mnie i kiwnął głową na znak abym podeszła do niego. Zastanowiłam się chwilę, ale jednak przystałam na jego propozycję. Weszłam powoli na kolanach na łóżko i delikatni położyłam się koło chłopaka. Pocałował mnie bardzo namiętnie. Chwilę później jego ciało zawisło nad moim. Ręce wczepiłam w jego włosy, tym samym przyciągając go bliżej siebie. Całował mnie bardzo nachalnie. Jak nigdy dotąd. Jedną dłoń zastawiłam we włosach, drugą zaś badałam ciało chłopaka. Miał fantastycznie wyrzeźbiony brzuch. Włożyłam ręce pod koszulkę, która już chwilę później poleciała w nieznanym nam miejscu. Neymar uczynił to samo z moją bluzką. To samo zrobił ze spodenkami i swoimi spodniami. Szybko przeskanował moje ciało, a ja się zarumieniłam. Jednak czułam się akceptowana przez piłkarza. Piłkarz ponownie złączył nasze usta. Schodził pocałunkami do mojego dekoltu. Zostawiał mokre ślady na ciele. Jego ręka zjeżdżała w kierunku dolnej bielizny, ale zatrzymałam ją. Spojrzałam niepewnie w jego oczy i zamknęłam je. Brunet najwyraźniej zrozumiał co mam namyśli przez ten czyn.
- Skarbie.. - zaczął niepewnie. Chodź zaraz dodał. - Zrobiłem coś nie tak? - w jego oczach pojawił się smutek.
- Nie! - zaprzeczyłam szybko. - Ja nie wiem czy jestem gotowa.. - dodałam nieśmiało. Neymar wyglądał na zaskoczonego moim wyznaniem. Pocałował mój nagi brzuch, zamknęłam oczy i odwróciłam głowę.
- Alisa, spokojnie.. - pocieszył mnie. - Zaczekam.. - wyznał i zszedł ze mnie. Mruknęłam cicho. Ney położył się na plecach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Przełożyłam rękę przez jego brzuch. Głowę umiejscowiłam na torsie gdzie bije serce chłopaka. Splotłam nasze nogi i odpłynęłam w krainę snu.

Następnego dnia wstałam jako pierwsza. Kiedy piłkarz jeszcze spał ja się umyłam, ubrałam, uczesałam i umalowałam. Co prawda makijaż składał się tylko z tuszu do rzęs, ale co tam. Dzisiaj w Barcelonie była trochę gorsza pogoda, więc założyłam spódniczkę i bluzkę na długi rękaw. Cała kompozycja prezentowałam się tak..


Włosy tylko lekko podkręciłam i byłam gotowa. Zeszłam na dół, przygotowałam śniadanie, które składało się z przeróżnych kanapek. Do wyboru do koloru. Wszystko położyłam na stół. Poszłam obudzić piłkarza. Cicho otworzyłam drzwi od sypialni, na paluszkach podeszłam do łóżka. Pocałowałam mojego śpioszka w usta. Usiadłam, a on otwierał oczy. 
- Hmm.. takie poranki mogę mieć ciągle.. - westchnął. - Dzień dobry skarbie, ślicznie wyglądasz. - posłał mi komplement, wstał i także mnie pocałował. 
- Chodź na śniadanie. - powiedziałam i opuściłam pokój piłkarza. Usiadłam przy stale i czekałam na mojego ukochanego, który zjawił się kilka minut później.
W cudownym nastroju zjedliśmy jedzenie. Neymar później udał się do łazienki w celu porannej toalety, a ja zasiadłam przed telewizorem. Właśnie leciała piosenka, którą bardzo lubię kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam.
- Tak, Anto?
- Hej, gotowa na zakupy? - zapytała.
- Oczywiście.
- To w takim razie będę u ciebie za 20 minut?
- Jasne, czekam. - powiedziałam i pożegnałam się z partnerką najlepszego piłkarza na świecie. Wróciłam do słuchania piosenek. Zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych hiszpańskich piosenek. Na sam koniec dołączył do mnie Neymar. Razem śpiewaliśmy kawałek piosenki.

*Hola bebe
Ya que contigo no sirve la labia
Y te crees muy sabia
Pero vas a caer
Te lo digo mujer (eee aaa)

Yo sé que acabo de conocerte
Y es muy rápido pa' tenerte
Yo lo que quiero es complacerte
Tu tranquila déjate llevar

Dime si conmigo quieres hacer travesuras
Que se ha vuelto una locura
Y tu estas bien dura
No me puedo contener (x2)

No me puedo contener (x3)*


Na sam koniec piłkarz bardzo czule pocałował mnie w usta. Usiadł na kanapie, a mnie posadził okrakiem na swoich kolanach. Wszystko byłoby cudownie gdyby nie dzwonek do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie.
- To pewnie Antonella, idziemy razem na zakupy. - poinformowałam ukochanego. - Pójdę otworzyć. - zeszłam z jego kolan i pobiegłam do drzwi. Przywitałam się z Argentynką i zaprosiłam do środka. Zaproponowałam jej kawę na dobry początek dnia, zgodziła się. W pewnym momencie Neymar poprosił mnie na słówko. Przeprosiłam Anto i poszłam z nim do pokoju gościnnego, w którym śpię. 
- Alisa, masz jakieś pieniądze skoro idziecie na zakupy? - zapytał.
- No coś tam jeszcze mam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. W najniższych dniach muszę koniecznie znaleźć jakąś pracę. 
- Masz. - Neymar wyciągnął portfel i dał mi pieniądze.
- Neymar oddam Ci. - uprzedziłam.
- Mój świat nie będzie mi oddawał pieniędzy, dam Ci wszystko aby codziennie rano patrzeć na Twój uśmiech. - pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję, idę do Anto. - tym razem to ja pocałowałam go w usta.
- Uważajcie na siebie. - przytaknęłam głową mojemu ukochanemu na znak, że będziemy. Zeszłam do Antonelli i powiedziałam, że możemy jechać.
Łażenie po całych sklepach przez kilka godzin wykończyło mnie całkowicie. Poszłyśmy do jednej z restauracja jaka znajdowała się w najlepszym centrum handlowym w Barcelonie. Ja zamówiłam sok pomarańczowy, a moja towarzyszka zwyczajną wodę. Wypiłyśmy wszystko rozmawiając się i śmiejąc. Zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć, wybrałyśmy jedno najładniejsze i obie wstawiłyśmy na nasze instagramy. Później przeprosiłam Anto mówiąc, że muszę skorzystać z łazienki. Dziewczyna miała popilnować nasze zakupy. Szłam uśmiechnięta do toalety, ale nagle poczułam oplatające ręce na brzuchu. Odwróciłam się i zamarłam...

··························································

Myślę, że to dobry moment aby przerwać :D
Jak myślicie kogo zobaczyła Alisa? Może chłopaka, który uratował jej życie?
Pamiętacie go? A może był to Neymar lub ktoś inny?
Piszcie co myślicie w komentarzach pod rozdziałem ;3
Tutaj macie link do piosenki, której urywek
wzięłam wyżej do rozdziału, jakby ktoś chciał posłuchać :)
To tyle ;)
Do następnego! <3

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 15

Żyje się raz. Te słowa ciągle chodziły mi po głowie. Nie wiem sama czy to prawda, ale tak się właśnie mówi. Życie to wielka zagadka i tylko nieliczni ją odgadną. Ja wiem, że moje życie nie jest jak z bajki, nie chciałabym nawet tego, ale to najodpowiedniejszy moment aby to zmienić.
Od tygodnia jestem z Neymarem i nie będę ukrywać, że cieszę się. Kiedy tylko się zgodziłam, Ney wyrzucił mnie z ''pracy'' mówiąc, że jego - uwaga cytuję ''Najukochańsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza księżniczka pracować nie będzie, a już na pewno nie u mnie''. Oświadczył mi, że od tamtego czasu jestem na utrzymaniu swojego chłopaka i tak rzeczywiście jest. Przez siedem dni kiedy wracał z treningu, sklepu, skądkolwiek z miasta przynosił mi białą, żółtą bądź niebieską różę. Właściwie to wszystkie kolory poza czerwonym. Kiedy spytałam dlaczego, odpowiedział mi, że czerwony kwiat jest oklepany, a ja zasługuję na coś lepszego. Codziennie rano na dzień dobrzy i wieczorem na dobranoc dostawałam pełnego miłości i namiętności pocałunek. Brunet jest idealny. Teraz mogę otwarcie powiedzieć iż zakochałam się właśnie w nim.
- Księżniczko. - wyszeptał zmysłowo do mojego ucha piłkarz, czym mnie obudził. Następnie skradł mi krótki pocałunek. - Al, wstawaj.. Misiaku, bo się spóźnimy. - ponownie pocałował mnie w usta.
- A gdzie idziemy? - wychrypiałam porannym głosem.
- Przecież wczoraj Dani zaprosił nas na grilla do siebie, zapomniałaś? - poinformował mnie.
- Musimy iść? - ciągle mówiłam mając zamknięte oczy.
- Wypadało by. - odpowiedział. Z ciągnęłam się z łóżka i podeszłam do szafy wybrać jakieś ubrania. Skoro miał to być grill wybrałam bardziej luźny komplet ubrań.


Udałam się do łazienki gdzie się trochę odświeżyłam oraz ubrałam. Mój makijaż składał się tylko z podkładu i tuszu do rzęs. Nie chciało mi się mocno malować, bo to tylko grill. Włosy spiełam w kok, aby mi nie przeszkadzały. Kiedy byłam już w pełni gotowa wyszłam z łazieki. Neymar leżał rozwalony na łóżku i robił coś w telefonie. Był bardzo skupiony, bo chyba nie zauwarzył kiedy usiadłam koło niego. Patrzył w telefon i uśmiechał się.
- Co robisz? - przerwałam ciszę. Jak na zawołanie poderwał się i schował telefon.
- Gotowa? - próbował zmienić temat.
- Neymar zadałam pytanie, odpowiesz?
- Porozmawiamy wieczorem, dobrze? - czułam, że coś ukrywa. Może spotyka się z jeszcze jakąś dziewczyną? Trochę zasmucił mnie fakt, że nie chciał mi powiedzieć co robi. Przytaknęłam lekko głową, wstałam z łóżka i nie czekając na piłkarza zeszłam na dół. W domu byliśmy tylko my i Poker. Rafaela wyjechała dwa dni temu do Brazylii, bo ich kuzynka ma urodziny. Przed wyjazdem powiedziała, że przylecą na najbliższy mecz i zastanawiam się kogo miała na myśli mówiąc 'przylecimy'. Zgadując pewnie przyjaciół albo rodzinę.
Właśnie dojechaliśmy do Daniego. Tradycyjnie przywitał nas z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Alves zawsze się śmieje. W drużynie Barcelony razem z Gerardem uchodzą na śmieszków. Wcześniej kiedy mnie nie chciał wpuścić do domu trochę byłam zła, ale kiedy przeprosił mnie, a następnego dnia dostałam wielki bukiet kiatów wszystko jest fantastycznie. Mogłabym nawet powiedzieć, że Brazylijczyk jest dla mnie przyjacielem, bratem. Dobrze się z nim dogaduję.
- Mi hermosa princesa! - ucieszył się. Ucałował moje dłonie i przytulił. - Amigo! - przywitał się z przyjacielem z drużyny po czym zaprosił nas do domu. Odprowadził do stołu, znikł ponownie w domu. Uprzedzając, że idzie po rzeczy nie zbędę do grilla. Siedzieliśmy z Neymarem w ciszy. Nie chciałam zaczynać i prowokować pierwszej kłótni. Przez całe życie nauczyłam się nie mówić o tym co leży mi na sercu. A wtedy leżało dużo. Od przeklętej ciszy uratował nas gospodarz wraz z gośćmi. Przedstawiłam się osobą, z którymi nie miałam okazji się jeszcze spotkać. Muszę przyznać szczerze, że najbardziej polubiłam Antonellę, narzeczoną Leo. Z nią złapałam najlepsze kontakt, z nią i z partnerką Pique - Sharirą. Była także Sofia, wybranka Suareza. Nie oszukujmy się polubiłam wszystkie dziewczyny, partnerki, narzeczone i żony chłopaków. Ale z drugiej strony czułam się tak obco i nieswojo. Może dlatego, że prawie nigdy nie zaznałam miłości i przyjaźni?
Jest już wieczór. Na posiadłości Alvesa spędziliśmy praktycznie cały dzień. Byłam padnięta, ale muszę przyznać szczerze, że bardzo ale to bardzo miło spędziłam czas z przyjaciółmi mojego chłopaka. Umówiłam się jutro z Anto na zakupy. Ma mi pokazać do jakich sklepów watro zaglądać. Ta kobieta jest naprawdę cudowna! Znam ją dzień a już ją kocham!
Właśnie siedzimy w samochodzie. W radiu gra jedna z ulubionych piosenek Brazylijskiej  '10'. Na grillu starałam się nie myśleć o tym co stało się rano, ale i tak muszę się dowiedzieć o co chodzi. Kilkanaście minut później Neymar parkował samochód w garażu. Bez słowa z niego wysiadłam i od razu poszłam do naszej sypialni. Usiadłam na łóżku i czekałam. Czekałam na mojego chłopaka.. Kiedy przyszedł uśmiechnął się do mnie. Podszedł i siadając na łóżku przytulił mnie od tyłu. Oparłam się o jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Porozmawiamy? - wyszeptałam po krótkiej chwili.
- Al.. - zaczął. Wciągnął powietrze aby zaraz je wypuścić. - Czy Ty lubisz dzieci? - zapytał cicho. Nie do końca wiedziałam dokąd zmierza. Co jeśli powiem coś czego On nie chciał usłyszeć? Prawda jest taka, że nigdy nie miałam do czynienia z dziećmi, ale chyba je lubię. Nie wiem sama! Powiem mu to co czuję.
- Dzieci? Nie miałam styczności z dziećmi. Nie wiem jakie są, nie wiem jak się zachować przy nich. - wyznałam. Podniosłam się i usiadłam tak aby widzieć oczy Neymara. Były teraz... smutne? Cholera! - Powiedziałam coś nie tak? Dlaczego pytasz? - ciągle szeptaliśmy. Kiedy zadałam pytanie brunet wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni. Chwilę coś w nim robił. Później pokazał mi filmik jak jakiś chłopczyk, był blondynkiem bawił się z pieskiem.


Mówił, że tęskni i chce przylecieć do... taty? Czy to jest jego syn? Neymar ma syna? Niee, nie wierzę w to! Po tym jak usłyszałam słowa chłopca oddałam telefon właścicielowi. W moich oczach nabrały się łzy. Pobiegłam do łazienki, w której się zamknęłam. Pozwoliłam słonej cieczy wylecieć na policzki. Popatrzyłam w lustro i zobaczyłam osiemnastoletnią dziewczynę, która jest szczęśliwa dzięki swojemu ukochanemu. Tylko ten książę z bajki ma synka. Założę się, że z kobietą, którą kochał. Ba! Na pewno coś silnego do siebie czuli skoro stworzyli malutkie dzieciątko. Nie rozumiem tylko czemu Neymar jest ze mną skoro ma rodzinę. Kolejny raz ktoś mnie wykorzystał! Moje życie jest straszne. Chce zakończyć tę męczarnie! Wyprowadzam się. Nie chce być przeszkodą w życiu Neymara, jego żony, narzeczonej czy kim ona jest oraz ich dziecka. Niech będzie szczęśliwy z nimi. Ja nie mam prawa tego psuć. Nie mogłam już dłużej patrzeć sobie w oczy! Przemyłam twarz wodą, zmywając makijaż jaki miałam. Rozpuściłam włosy i wyszłam z łazienki. Neymar siedział nadal na łóżku. Rękoma miał podpartą głowę. Kiedy zrobiłam krok w jego stronę podłoga zaskrzypiała i wtedy spojrzał na mnie. Usiadłam koło niego. Cisza między nami strasznie mnie denerwowała dlatego postanowiłam ją przerwać...

······························································

Przerwę w tym momencie Wam :D 
Wybaczycie? ;*
Ten rozdział jest nudny :( 
Jakoś ostatnio nie mam weny na pisanie i zastanawiam się
czy jakoś już nie zakończyć tego bloga i pisania.. :/
Pomysł mam jak dalej go ciągnąć, ale kiedy zabieram się za 
pisanie wychodzi coś nudnego :(
Dlatego już sama nie wiem, bo kocham Was i uwielbiam
dla Was pisać, ale po co pisać jakieś zamulałe wypociny? :(
Dajcie znać co o tym sądzicie w komentarzach, bo ja 
na prawdę nie wiem co robić..

To tyle! <3
Do następnego! ;*

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 14

Rano obudziłam się cała zapłakana. Spałam może ze trzy godziny. Przez resztę nocy płakałam, myślałam jakim uczuciem darzę Neymara. I wiecie co? Doszłam do wniosku, że to co czuję do niego, to coś więcej niż lubienie, a mniej niż kochanie. To prawda, że kiedy jestem przy nim czuję się bezpiecznie i inaczej kiedy go nie ma w pobliżu. Muszę go przeprosić i powiedzieć co leży mi na sercu. Potraktowałam go źle, bo nie byłam pewna swoich uczuć. To nie jego wina, że się zakochał. Ogarnę się i pójdę do niego.
Powoli zebrałam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam odpowiednie ubrania.


Powędrowałam do łazienki, gdzie wzięłam długi odprężający prysznic. Umyłam porządnie ciało waniliowym żelem oraz wytarłam się śnieżnobiałym puchatym ręcznikiem. Postanowiłam zrobić także nieco inny makijaż, który nie był w moim stylu, ale jakoś chciałam zakryć zapłakane oczy. 



Włosy tradycyjnie zostawiłam rozpuszczone. Byłam gotowa na rozmowę. W poszukiwaniu piłkarza udałam się do kuchni, jednak na marne - nie było go. Za to znalazłam coś innego: 

''Poszedłem do Daniego. Wrócę wieczorem, albo rano. Nie martw się. Neymar''

Wysilił się - pomyślałam. Nie mogę czekać do rana. Nie wytrzymam. Co mam zrobić? Już sama nie wiem. Czemu to moje życie jest takie? Zjechałam po ścianie i usiadłam na podłodze. Skuliłam się, schowałam głowę. Wszystko spieprzyłam! Jak zawszę! 
- Alisa! - podbiegła do mnie Rafaela. Była jeszcze zaspana. Uklęknęła przede mną. - Co się stało? - zapytała z troską w głosie. Kocham ją za to. 
- Wszystko spieprzyłam Rafa. Wszystko. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, którą podpowiada mi serce. 
- Ale co? - Brazylijka nie wiedziała o co mi chodzi.
- Wczoraj Neymar wyznał mi, że się we mnie zakochał, a ja jak jakaś idiotka nawtykałam mu, że to nie może być miłość. Powiedziałam, że NIC do niego nie czuję. Kłamałam. - wytłumaczyłam. 
- Kochasz go? - Rafaela była najwidoczniej zdziwiona tym co powiedziałam, bo jej oczy powiększyły się chyba pięciokrotnie. 
- Tak, Rafa.. ja chyba coś do niego czuję, a teraz uciekł. Wróci wieczorem, albo rano, bo ja gadam do mi ślina na język. Czemu nie mogłam się ugryźć w niego gdy to mówiłam? 
- Chwila.. Powiedziałaś, że idzie do Daniego, to nie możesz tam pojechać? - po tym zdaniu wróciła moja nadzieja. Poderwałam się z podłogi i przytuliłam Raf. Chciałam już wybiegać z kuchni, nie mogłam.
- Nie wiem gdzie mieszka. - stwierdziłam. 
- Ja wiem! Chodź! - krzyknęła siostra piłkarza z Brazylii. - Al! Nie mam prawa jazdy! 
- Taksówka! Dzwoń! - krzyczałyśmy do siebie przez śmiech. Rafaela szybko wyciągnęła telefon, którego nie mogła odblokować. Kiedy się udało zadzwoniła szybko po taksówkę. Czekałyśmy jakieś 5 minut, bo dziewczyna powiedziała, że to sprawa wyjątkowa i bardzo nam się śpieszy. Kiedy zobaczyłyśmy samochód szybko do niego pobiegłyśmy. Mało co nie zabijając się o własne nogi. 
- Ktoś rodzi?! - kierowca wyskoczył z auta tak samo szybko jak my z domu.
- Co?? - zapytałyśmy w tym samym czasie.
- Sprawa wyjątkowa, rodzi któraś?! - kierowca patrzył co chwila to na mnie, to na Rafe.
- Nie! Alisa, znaczy Ona musi pogodzić się z moim bratem i musimy szybko jechać! - krzyknęła brunetka i otworzyła drzwi taksówki. - No szybko! - zaraz po tym każdy wpakował się do samochodu. Odjechaliśmy z piskiem opon. Dziewczyna co jakiś czas poganiała kierowcę. W końcu się zatrzymaliśmy na miejscu. 
- Który dom?! - spytałam,a kiedy Rafalala i pokazała palcem, wyskoczyłam z samochodu jak poparzona. 
Mało co nie przewróciłam się o własne nogi, ale dobiegłam do bramy. Zadzwoniłam dzwonkiem. Odebrał nie kto inny niż właściciel domu - Daniel Alves da Silva, znany jako Dani. Piłkarz z numerem ''22'' w FC Barcelonie. 
- Tak? - zapytał brazylijski piłkarz.
- Dani, to ja Alisa, jest u Ciebie Neymar? - zapytałam. 
- Może jest, może nie.. - przeciągnął.
- Dani wiem, że jest u Ciebie! Muszę mu powiedzieć coś bardzo ważnego! Zawołaj go! - krzyknęłam. Może trochę przesadziłam, ale oj tam, oj tam.
- Neymar nie chce z tobą rozmawiać. W sumie to się nie dziwię. - powiedział oschle. Pomimo, że rozmawiamy przez domofon chyba go zabiję!
- Mam gdzieś czy się dziwisz czy nie, zawołaj Neymara! - teraz na pewno mnie poniosło. 
- Nie! Idź już Alisa. - powiedział i się rozłączył. O nie, nie! Nie dam mu za wygraną. Nie pozbędą się tak łatwo mnie. Neymar czy tego chce czy nie porozmawia ze mną jeszcze dziś! Podeszłam do kierowcy i siostry piłkarza. 
- Poczekam na niego. - powiedziałam pewna siebie i oparłam się o taksówkę. - Wy jedźcie. - dopowiedziałam.
- Drogie panie, ja muszę jechać. Praca. - odezwał się kierowca. Rafaela zapłaciła mu i odjechał. Razem usiadłyśmy na krawężnik i czekałyśmy na Neymara. 
Siedziałyśmy w ciszy chyba już z pół godziny. Wtedy łaskawie wyszedł do Nas.
- Co Wy robicie? - spytał.
- Czekamy? Nie widzisz. - syknęła w jego stronę siostra. 
- Neymar możemy porozmawiać? - tym razem to ja spytałam z nadzieją w głosie, że się zgodzi na moją propozycję. 
- Wejdźcie. - krótko i na temat, to lubię. Spojrzałyśmy na siebie z Rafą i powędrowałyśmy za brunetem. Badałam go ciągle oczami. Miał zwykłą białą bluzkę, czarne spodnie i biało czarne air max'y. Na głowie czarny fulcap z napisem 'NEYMAR' nad idealnie prostym daszkiem. Wyglądał normalnie, ale dla nie idealnie. 
Weszliśmy do domu. Ney powiedział abym poszła z nim do jednej z sypialni gościnnych, a siostrze kazał iść do Daniela, który czekał w salonie. Nie wiedziałam jak mam mu wyznać to co czuję. Przecież jeszcze wczoraj się zaklinałam, że to nie może być miłość, a dziś przychodzę i mam mu powiedzieć ''Hej, Ney.. Wiesz jednak Cię kocham?''. To odpada. Muszę mu to przekazać jakoś lżej. Pomału wytłumaczyć, ale czy ja tak umiem? Neymar to super facet i na prawdę nie chce aby cierpiał, a tym bardziej przeze mnie. 
Usiadłam na łóżku. Neymar podszedł do okna i patrzył w dał. Barcelona jest śliczna, to cudowne miasto.. przejdźmy do rzeczy! 
- Neymar.. - wyszeptałam ze spuszczoną miną. Ten nawet nie drgną. Okej, druga próba. - Neymar, przepraszam Cię. Ja.. ja nie powinnam tego mówić. Przepraszam. - dalej szeptałam. Tym razem spojrzał na mnie. W ciszy podszedł do mnie i uklęknął przed moją osobą. Złączył Nasze dłonie razem.
- Nie przepraszaj. To, że niczego nie czujesz, to nie Twoja wina. - wyznał patrząc prosto w oczy. Achhh.. te oczy. Zakochałam się właśnie w nich!
- Kłamałam! - powiedziałam prosto z mostu.
- Kłama..? Co? - przerwał słowo, bo chyba do niego nie dotarło.
- Kłamałam, okej? Ja też coś do Ciebie czuję, tylko nie wiem co.
- Wiedziałem! - ucieszył się. - Czy to znaczy, że chcesz być moją dziewczyną? - zapytał z nadzieją. W jego czekoladowych oczach widziałam tą radość, a prawda jest taka, że sama nie wiem.
- Neymar ja nie wiem czy potrafię, nie wiem czy umiem kochać mężczyznę. - spuściłam głowę na dół. Brunet natychmiastowo podniósł ją w górze. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze głowy były coraz bliżej siebie, aż w końcu stało się! Moje usta złączyły się z ustami piłkarza. Pocałunek był delikatny, ale w pełni oddawał wszystkie nasze uczucia. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło Nam powietrza.
- Nauczę Cię kochać. - wyszeptał i ponownie złączył Nasze opuchnięte usta.



··································································

Tak jak obiecałam jest rozdział kiedy ja jestem na wakacjach! 
Podoba się? :) 
Mi nawet, nawet się podoba, ale opinię pozostawiam Wam, 
a Wy swoją opinię pozostawiajcie w postaci komentarzy 
pod rozdziałem! ;*
Jestem także prawie pewna, 
że napiszę też coś na wakacjach więc kiedy wrócę
możecie spodziewać się kolejnego rozdziału ;)
Nie zanudzam już :D

Do następnego! <3

piątek, 10 lipca 2015

Liebster Blog Award #2

Na samym wstępie chciałam bardzo podziękować za nominację! Mam zaszczyć pisać po raz drugi takiego posta! <3


1. Czy interesujesz się czymś poza piłką nożną?
Poza piłką interesuję się wszystkim co związane jest z Hiszpanią, rysowaniem oraz muzyką (wchodzi to taniec i śpiew) :)

2. Czy kiedykolwiek byłaś na jakimś meczu?
Tak, byłam kilka razy na meczu <3

3. Jak spędzasz wakacje?
W sobotę jadę do Babci, potem możliwe, że z przyjaciółką do Chorwacji :)

4. Dlaczego FC Barcelona?
Nie wiem.. serce ją wybrało i tak już zostało <3

5. Dlaczego Neymar?
Tak samo jak z FC Barceloną - kiedy moje oczy go zobaczyły, serce pokochało <3

6. Miałaś kiedyś typowy dołek blogowy?
Tak i to nie raz :D

7. Zawsze masz czas na rzeczy, które lubisz robić?
Nie.. niestety :/

8. Ulubiona piosenka?
Aktualnie słucham tej na okrągło <3

9. Co teraz robisz -  studiujesz, uczysz się w gimnazjum/liceum?
Po wakacjach idę do liceum :)

10. Dlaczego zaczęłaś pisać?
Kiedyś zaczęłam czytać blogi z nudów i nigdy nie mogłam się doczekać kontynuacji. Z tego powodu zaczęłam pisać swój blog i nie żałuję tego! <3 

Nominację:
Czas mi nie pozwala na nominację :(
Następnym razem! ;)

Jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję za Liebster Blog Award, tym razem drugie na tym blogu! Kocham Was! <3



Przy okazji kochani jeszcze raz pragnę gorąco zaprosić Was na bloga, którego piszę razem z przyjaciółkami. Znajdziecie na pewno coś dla siebie! <3 
Link do bloga: KLIK :)

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 13

Ten rozdział dedykuję mojej kochanej Misi z tego bloga! Napisałam go specjalnie dla Ciebie ;* Kocham Cię <3


Dla Neymara to miejsce zawsze będzie się wiązać z uczuciem tęsknoty i nostalgii. To uczucie nigdy go nie opuszcza i będzie musiał nauczyć się z nim żyć. Wspomina obraz, który wrył się w jego pamięć, gdy ostatni raz był w domu. Wszystko wskazuje na to, że z Barceloną łączy go więź wykraczająca poza najlepszą piłkę na świecie, a także poza morską bryzę i dobrą kuchnię. 

- Kocham Cię, rozumiesz?! - zapytał tak nagle, a mi ''opadła'' szczęka. Tego się nie spodziewałam po nim. Nie mogę w to uwierzyć. Czy mój słuch mnie oszukuję? Czy to sen? To musi być sen. Taki mężczyzna jak Neymar nie może zakochać się w takiej dziewczynie jak ja! Nie, to nie może być prawda! Zaraz się obudzę z tego snu, a później spakuję się i odejdę. Od samego początku wiedziałam, że popełniam błąd, ale jeśli odejdę dla Neymara to miejsce zawsze będzie się wiązać z uczuciem tęsknoty, to uczucie nigdy go nie opuści dopóki będzie wchodził do tego pomieszczenia. Zawsze kiedy tu wejdzie będzie miał mnie przed oczami, ale to nie ważne. Będzie musiał o mnie zapomnieć. Ja też będę musiała. Tak będzie najlepiej. Modlę się aby to był koszmar, którego się zaraz uwolnię. Nie będę miała tego kłopotu, a tym bardziej nie będzie miał go Neymar.
- Co? - tylko tyle byłam z siebie wydusić. Moje uczucia mieszały się w głowie. - Nie, Neymar co Ty mówisz? - pytałam ciągle zdziwiona.
- To co słyszysz księżniczko. - powiedział zawstydzony. Czyli jednak mów słuch mnie nie myli. Na prawdę słyszałam wyznanie miłości od piłkarza Barcelony. Nie rozumiem tylko jednego - czemu ja?
- Nie! - powiedziałam głośniej i odeszłam od niego. - Neymar gadasz głupoty. Nic do mnie nie czujesz, rozumiesz? To uczucie to nie miłość. To nie może być miłość! - w moich oczach pojawiały się powoli łzy. Jedna nieposłuszna kropelka uciekła mi na policzek. Otarłam ją szybko. Brunet zauważył co zrobiłam. Poderwał się w moją stronę i przytulił. Wyrywałam się. Nie odpuszczał. Po upływie czasu dałam sobie spokój i także wtuliłam się w umięśnione ciało piłkarza, który nosi numer ''11'' na plecach. Trwaliśmy tak przez kilka minut. Powoli się uspakajałam. Kiedy już to zrobiłam Ney odezwał się.
- Moje uczucie jest prawdziwe. - wyszeptał do mojego ucha, po czym jego oczy znalazły się z moimi. Mówiłam Wam jakie ma piękne oczy? Nie? To wiedźcie, że jego oczy są czekoladowe.


Kiedy tylko spojrzy na Ciebie tymi oczami, to masz ochotę patrzeć w nie cały czas. Od rana do nocy. Od narodzin aż do śmierci. Od najkrótszych sekund po najdłuższe godziny. Cały czas! 
- Neymar - zaczęłam spokojnie i po cichu. - To nie jest miłość. Takim uczuciem darzą się ludzie, który znają się dłuższy czas, którzy zakochują się z dnia na dzień w sobie coraz bardziej, bo coś ich łączy. A my? My nie mamy nic z tych rzeczy. - zakończyłam patrząc w ogniki, które pojawiły się w szkiełkach nazywanych oczami. Przez pewien czas nic nie mówił. Badał źrenicami całą moją twarz, a ja coraz bardziej mu ulegałam.
- Nie wiem jak Ty, ale ja się zakochuję w Tobie ciągle coraz bardziej. Myślisz, że dlaczego zaproponowałem Ci pracę? Chciałem mieć Cię blisko, bo ciągle myślałem właśnie o Tobie. Miałem obraz Twojego ciała przed oczami. Kiedy spałem śniłaś mi się, a pomoc to był tylko pratekst. Nie chciałem Ci mówić tego od razu. Było za wcześnie. Miałem cichą nadzieję, że kiedy będziesz blisko przejdzie mi, ale nie wyszło. Po skradałem wszystkie zmysły dla Ciebie. Kiedy się uśmiechasz, skaczę z radości. Dajesz mi tyle szczęścia jak nikt inny. To nie jest uczucie, którym darze każdą napotkaną osobę. Jesteś inna, niepowtarzalna, rozumiesz? Kocham Cię i czy Ty czujesz coś, cokolwiek do mnie? - zapytał z nadzieją. 
- Neymar.. - zaczęłam nie pewnie. - Lubię Cię, ale..
- Ale nic poza tym, tak? - zapytał smutny. Odszedł ode mnie ze spuszczoną miną. 
- Przepraszam. - wyszeptałam i wyszłam z balkonu. Poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam na łóżko, położyłam się na plecach i tak po prostu patrzyłam w sufit. Teraz wydawał się taki interesujący. Zanim zasnęłam poczułam jak samotna łza spływa po moich policzkach. Czy rzeczywiście nic nie czuję do Neymara? 

································································

Zarwałam noc, ale napisałam! 
Postaram się napisać jeszcze jeden krótki rozdział i ustawię go
na automatyczne opublikowanie, więc jak ja będę na wakacjach, Wy będziecie 
mieć jakiś rozdział, ale niestety nie będę powiadamiała na asku, bo pewnie
jak to na wsi - nie będę miała neta :/
Będziecie musieli wchodzić na bloga :)
Powiem, że rozdział powinien pojawić się za jakiś tydzień ;)
To tyle! :)

Do następnego! <3

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 12

 Letni prysznic po zimnej kąpieli i... czuje się jak nowo narodzony. Staje przed lustrem, potrząsa mokrymi włosami i zakłada czarną czapkę daszkiem do tyłu, pozostawiając grzywkę na czole. Ma srebrzysty uśmiech, zmrużone oczy, a na policzkach pojawiają się figlarne dołeczki. Jest wzruszony, podekscytowany i przepełniony marzeniami. Wydaje się, że pęknie ze szczęścia. Ma w sercu taką moc, jakby ktoś ściskał je w garści. Jest początkiem czegoś, co - jak się spodziewa - będzie najwspanialszym etapem jego życia i jednocześnie spełnieniem niewinnego, wyidealizowanego marzenia, które pomieszkiwało w podświadomości od dzieciństwa...

- Jestem! - usłyszałam męski dobrze znany mi krzyk i mimowolnie odpłynęłam z wspomnieniami na bok. Obiad już na stole. Teraz tylko wycierałam brudne rzeczy, które potrzebne mi były do ugotowania jedzenia. Momentalnie odstawiłam miskę i zostawiając Lucasa samego, pobiegłam do miejsca skąd przed chwilą krzyczał Neymar. Stał tam nadal.
- Gdzie Rafaela? - zadałam pytanie.
- Nie przywitasz się nawet? Nie ładnie. - pogroził mi palcem. Zbliżył się do mnie i musną ustami blady policzek, który pod wpływem jego dotyku zrobił się czerwony. Brunet całkowicie ''olał'' moje pytanie. Po powitaniu wyminą mnie i poszedł w głąb domu, wcześniej rzucając torbę z treningu w kąt. Ja tego sprzątać nie będę, o nie! Właśnie wtedy przypomniałam sobie kogo zostawiłam w kuchni.
- Neymar! - krzyknęłam chyba na całą Barcelonę.
- Idę do kuchni! - odpowiedział mi. O nie! Już po mnie! Szybko się zerwałam, aby dogonić go przed wejściem do pomieszczenia.
- Neymar! Stój! Poczekaj! - krzyczałam, ale chyba nie raczył mnie posłuchać. Biegłam przez cały dom, ale nic z tego. Nie dogoniłam go.
- Alisa... - Neymar przeciągnął moje imię i zerknął na mnie z pytającym wzrokiem. Chwilę później już palił dziurę w ciele Lu. - Kto to i co on robi w moim domu? - zapytał ostro.
- Neymar... to, to jest Lucas... - nie mogłam wydobyć z siebie normalnego zdania. Nie wiedziałam jak Ney zareaguje na niego. Co ja mam teraz zrobić?  Nie powiem mu przecież prawdy. A może? Nie, wykluczone!
- Dzień dobry. Nazywam się Lucas, jestem Twoim wielkim fanem. - chłopak podszedł do piłkarza i podał rękę. - Poznałem Alise ze zdjęcia, które zamieściłeś na instagramie, podszedłem i zapytałem czy może mi pomóc i zdobyć z Tobą zdjęcie. Zgodziła się i oto jestem. - uśmiechną się.
- W porządku. - Neymar odwzajemnił jego gest. Chłopaki porozmawiali chwilę, zrobili zdjęcie. Później Lucas powiedział, że musi iść i tak się stało. Odprowadziłam go do domu. Bez słowa wcisną mi w rękę małą karteczkę. Jak się okazało z numerem telefonu. Muszę do niego zadzwonić!

- Oddaj to! - krzyknęła Rafa. Była strasznie zła, bo Neymar kilka minut temu zabrał jej telefon. Ganiali się po całym salonie, a ja nie powiem miałam z nich niezły ubaw. Piłkarz na szczęście nie miał mi za źle, ze wpuściłam Lucasa do domu. Powiadomił mnie jednak, abym więcej nie robiła czegoś podobnego sama. W końcu nie wiem na jakiego człowieka trafię. Jedni są mili, a inni mają za swoimi plecami diabła. Trochę go rozumiem. Trochę? Nawet bardzo, ale Lu przecież nie był nikim obcym. Znałam go i to bardzo dobrze. Za dobrze. - Neymar dodaj mi mój telefon! - krzyczała siostra napastnika. Korzystając z okazji, że chłopak zatrzymał się przed kanapą, na której siedzę skorzystałam z okazji i pomogłam Brazylijce. Wyrwałam mu białego iPhona z ręki. - Ej! Zdrajczyni! - oburzył się piłkarz. - Nie zdrajczyni, tylko kobieta. - poprawiłam go. Wstałam i dziugnęłam go w żebra. - To solidarnoś! - machną teatralnie rękami i zostawił Nas same w salonie. Rafa podeszła do mnie i podziękowała za pomoc. Przytuliłam ją i powiadomiłam, że idę już spać. Poszłam do w swojej sypialni i wybrałam piżamę, która po prostu składała się z za dużej bluzki. Wcześniej Rafaela oddała mi sporo ubrań, bo twierdziła, ze już jej się nie podobają. Takim sposobem dostałam dość duży prezent. Następnie udałam się do łazienki gdzie odbyłam wszystkie potrzebne czynności. Kiedy już chciałam się kłaść do łóżka moją uwagę przykuła biała karteczka, która leżała na poduszce. "Przed snem przyjdź do mnie. NJr". Postanowiłam sprawdzić co ten wariat chce ode mnie. Wyszłam po cichu z pokoju i poszłam pod jego drzwi. Podniosłam rękę i już chciałam zapukać, ale poczułam na swojej talii ręce. Przestraszyłam się bardzo, aż podskoczyłam. - Neymar! - skarciłam go. - Cicho, bo Rafa pewnie śpi - wyszeptał mi do ucha i zanim się zorientowałam byliśmy już w środku sypialni piłkarza FC Barcelony. On nadal trzymał mnie w pasie od tyłu, ale postanowiłam to przerwać i uwolniłam z jego uścisku. Miał taką jakby zdziwioną minę. Nic nie mówił. Ciągle patrzył. Nie wiem o co mu chodzi. Te całe przytulanie, szeptanie do ucha, co to znaczy? Po co chciał abym do niego przyszła? Mam tyle pytań, ale na żadne nie mam odpowiedzi.
- Po co miałam przyjść? - zapytałam po dłuższej chwili milczenia. Miałam tego już zwyczajnie dość!
- Chciałem... właściwie nie wiem co chciałem... - odpowiedział. Rozwalił mnie tą odpowiedzią. Najpierw piszę żebym do niego przyszła, a teraz nie wie po co? Mam tego dość!
- Daj spokój, wychodzę. - oznajmiłam i już miałam wychodzić, ale ktoś, a właściwie Neymar złapał mnie za rękę. Pociągnął mnie. W rezultacie wpadłam w jego ramiona.
- Musimy porozmawiać. - powiedział pewnie. Pociągnął mnie za sobą na balkon. Posadził na jeden leżak, a sam usiadł na drugi. Pomiędzy nami była surowa cisza, która niemal dzwoniła mi w uszach. Brunet nawet na mnie nie patrzył. Miał głowę schyloną do dołu, bawił się palcami. Patrzyłam na niego i oczekiwałam... sama nie wiem czego. Może tego żeby powiedział mi po co tu siedzimy! Mam tego dość!
- Neymar do jasnej cholery możesz mi powiedzieć co tu robimy?! - zapytałam lekko podnosząc głos. Ten jakby ocknął się i spojrzał na mnie. Otworzył usta i powiedział prosto z mostu.
- Kocham Cię, rozumiesz?!


································································

Okej.. nie podoba mi się to co napisałam :/
Wydaje mi się, że tego bloga już nikt nie czyta :(
Jak Wam się podoba? :)
Piszcie na dole! ;)
Chciałabym Wam także powiedzieć, że kolejny rozdział
będzie dopiero w następnym miesiącu, bo
jadę na wakacje i pewnie nie będę
miała kiedy czegokolwiek napisać :)

15 komentarzy = kolejny rozdział :D