środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 10

Nie wiedziałam o co jej chodzi. Nic nie mówiła tylko patrzyła się zamyślona na moją osobę. Ja także nie wiedziałam jak zacząć mówić. Po dłuższej chwili się odważyłam.
- Yyy - wyjąkałam. - Rafa idziemy? - zapytałam.
- Coś Ciii - przeciągnęła i pokarała palcem na mnie. - Już wiem! - krzyknęła. Podbiegła do mnie i pociągnęła za rękę. Zatrzymała się dopiero u siebie w pokoju. Kazała mi usiąść na łóżku więc tak zrobiłam. Ona zaś zaczęła przewalać jakieś pojemniczki w komodzie. Zajęło jej to kilka minut. Odwróciła się i podeszła do mnie. - Masz. - dała mi pełno bransoletek, które założyłam. W tym czasie Rafa pobiegła po inne buty, bo jak stwierdziła ''te nie oddają charakteru ubrania''. Przyniosła mi buty sporo za kostkę, które również założyłam na nogi. - No to teraz możemy iść. - wesoła dziewczyna klasnęła w ręce. Uśmiechnęłam się tylko i powędrowałam za siostrą piłkarza Barcelony. W wyśmienitych nastrojach wyszłyśmy z domu. Z racji tego, że Rafaela nie ma prawa jazdy zamówiłyśmy taksówkę, która w niecałe 5 minut wiozła Nas do największego centrum handlowego w Barcelonie. Czas mijał Nam nie ubłagalnie szybko. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Nie ominęłyśmy żadnego. W życiu nie widziałam czegoś takiego, a dla Rafaeli to tradycja. Ona znała się na zakupach, ubraniach, butach, kosmetykach, czapkach czy biżuterii. Ciągle mi doradzała i mówiła co w tym sklepie lubi najbardziej, że tu tylko kupuję bluzki, jeszcze indziej spodnie i milion innych rzeczy. Pomagała mi dobrać odpowiednie dodatki do tego co już kupiłam. Bez niej chyba bym sobie nie poradziła. Rafa była moją prawą, a może i lewą ręką do pomocy. Zbliżyłyśmy się do siebie jeszcze bardziej.
- Mam dość! - westchnęła Brazylijka opadając na krzesło w pobliskiej kawiarence.
- Ja też! Nigdy się tak nie zmęczyłam! - zaśmiałam się. W tym samym momencie podszedł do Nas kelner. Rafcia zamówiła kawę, a ja zwykły pomarańczowy sok. Trochę pogadałyśmy i w między czasie przyszły nasze zamówienia. Wypiłyśmy wszystko do dna. Dziewczyna zaproponowała jeszcze wstąpić do kosmetyczki, ale nie miałam siły. Obiecałam, że udamy się tam jutro, oczywiście po mojej pracy w domu Pana Neymara Juniora. Zgodziła się na moją propozycję. W wyśmienitych nastrojach wróciłyśmy do domu. Ledwo co poszłyśmy do salonu z tymi torbami. Dopiero teraz Neymar uświadomił Nas, że nie było Nas w domu aż 5 godzin. Teraz już wiem czemu tak bardzo bolą mnie nogi. Masakra.
- Widzę, że moja siostra Cię wykończyła? - zaśmiał się i usiadł na przeciwko Nas.
- Trochę. - odpowiedziałam. Neymar wstał i zbliżył się do mojego ucha.
- Pamiętaj z nią się nie chodzi na zakupy. - szepną i uciekł na górę. Jednak za nim to zrobił Rafa krzyknęła, że to słyszała.
- To co? Może jakiś film? - zaproponowała.
- Przepraszam, ale pójdę już spać. Jestem zmęczona.
- Okej. - odpowiedziała. Pożegnałyśmy się buziakiem. Zebrałam wszystkie swoje torby. Zaniosłam je do pokoju, w którym śpię. Nie chciało mi się ich rozpakowywać, więc wyjęłam tylko piżamę i udałam się do łazienki. Szybki, ale odprężający prysznic zrobił swoje. Ubrałam piżamę z tygryskiem i wyszłam z łazienki.


Położyłam się spokojnie na łóżku. Zamknęłam oczy, ale usnąć nie mogłam. Kręciłam się z boku na bok, nic. Usłyszałam skrzypnięcie drzwiami. Od razu zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Nawet nie wiem dlaczego tak zrobiłam. Poczułam uginający się materac i ten zapach. Rozpoznam go już chyba wszędzie. Neymar. Otworzyłam oczy. To było silniejsze ode mnie. Musiałam go zobaczyć. On też na mnie patrzył.
- Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić. - powiedział zakłopotany.
- Nie obudziłeś, bo nie spałam. - uśmiechnęłam się do niego.
- Alee... - nie dałam mu dokończyć.
- Udawałam.
- Dlaczego? - zrobił zamyśloną minę.
- Sama nie wiem. - zaśmiałam się, a chwilę później zrobił to też chłopak. - A Ty?
- Co ja? - biedaczek nie wiedział o co mi chodzi.
- Po co Ty tu przyszedłeś? - byłam ciekawa co go sprowadzało do mnie w nocy. Kiedy prawdopodobnie myślał, że śpię.
- Musiałam Cię zobaczyć jeszcze raz przed snem. - wyszeptał i położył się koło mnie. Jego brązowe, lśniące w blasku księżyca oczy lustrowały moją bladą jak płatki ściegu twarz. Tak jakby szukał odpowiedzi, ale nie przez słowa tylko wzrok, dotyk. Podniósł dłoń aby chwilę później przejechać kciukiem po moim zaczerwienionym policzku. Pod wpływem jego dotyku, moje oczy się zamknęły. Jego dotyk działał na mnie jak afrodyzjak. Nie znam go długo, ale czuję gdzieś w sercu, że mogę mu zaufać, że nie skrzywdzi mnie tak samo jak inni kilka lat temu. Nie wykorzysta mnie i nie porzuci. Czuję to. Czuję, że coraz bardziej zależy mi na nim.

····································································

Bada benc :D 
Oto rozdział! Podoba się? ;)
Dziś swoje urodziny obchodzi najlepszy 
piłkarz na całym świecie - Leo Messi i z tej 
okazji chciałabym życzyć mu Wszystkiego Najlepszego! <3
Liczę na komentarze ;)
Kocham i cześć! <3

11 komentarzy:

  1. Cudowny jest! Po prostu idealny. Informuj mnie na bieżąco i zapraszam do mnie.
    http://never-lose-your-faith-in-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział *.* taka słodka końcówka, hihi.. <3
    Zapraszam na nowy rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie słodziaki moje ;) jestem tylko ciekawa co będzie jeśli przyjdzie alcantara xd ;) czekam i zapraszam do siebie na nowy =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne to opoeiadanie uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA! :D
    http://kate-rainpaw-sso.blogspot.com/2015/06/poszukiwanie-skarbow-dzien-8-libster.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest wspaniały ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń