piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 7

Rano obudziłam się wtulona w Neymara, ale tym razem leżałam do niego przodem. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam jego twarz przed sobą. Uśmiechnęłam się.
- Wyglądasz słodko jak śpisz, jak aniołek - wyszeptał.
- Nie jestem aniołkiem - od razu posmutniałam. Gdyby wiedział co robiłam wcześniej nigdy nie powiedziałby do mnie aniołku. Nie jestem nim, ale chciałabym.
- W moich oczach jesteś - pocałował mnie w policzek - Szykuj się za godzinę wychodzimy - wstał z łóżka. Dopiero teraz zobaczyłam, że był tylko w bokserkach. Podszedł do szafy i po upływie kilku sekund wybrał ubrania i znikł za drzwiami do łazienki. Ja też postanowiłam wstać i pójść do siebie po czyste ubrania, ale przecież ja ich nie mam. Muszę zaczekać na Ney'a, może on mi coś da. Usiadłam ponownie na łóżko i zaczekałam na chłopaka. Wyszedł po 15 minutach.
- Czemu siedzisz? - zdziwił się kiedy mnie tutaj zobaczył. Wstałam i podeszłam na przeciwko niego.
- Chciałam iść się ubrać ale... - nie dał mi dokończyć. Złapał mnie za rękę i wyprowadził do tego samego pokoju co wcześniej. Z szafy wyją białą bluzkę na ramiączka i krótkie spodenki. Podał mi ubrania. Podeszłam jeszcze bliżej i stając na palce musnęłam jego policzek. Następnie wyminęłam bruneta i poszłam do łazienki. Przebrałam się w niej i wyszłam.


Chłopaka już nie było. Piżamę odłożyłam do sypialni, w której spałam i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam w niej jakąś blondynkę w fartuchu. To pewnie ta Marcela, której miałam pomagać, a nie będę tego robić, bo nie umiem. Postanowiłam podejść bliżej i się przedstawić.
- Dzień dobry - zaczęłam z uśmiechem.
- Dzień dobry, to Ty pewnie jesteś Alisa? - zapytała. Przytaknęłam głową - Marcela - wytarła rękę w szmatkę i podała mi ją.
- Alisa - uścisnęłam rękę kobiety.
- Wysłałam Neymara do sklepu. Powinien zaraz być i kazał Ci przekazać, że jak wróci to od razu wychodzicie. 
- Dobrze, dziękuję - posłałam jej szczery uśmiech, który chwilę później został odwzajemniony. 
- Skarbie nie ma jeszcze śniadania, ale w lodówce na pewno znajdziesz coś dla siebie - powiedziała krojąc warzywa prawdopodobnie na obiad.
- Nie dziękuję, nie jadam śniadań - właśnie w tym momencie do kuchni wszedł Neymar.
- Zaraz idziemy - zwrócił się do mnie odkładając torbę z zakupami. Nic nie odpowiedziałam. - Jadłaś? - zapytał troskliwie. 
- Nie, nie jadłam - odpowiedziałam i skierowałam głowę w dół. 
- Teraz nie ma czasu, zjesz na Camp Nou - poinformował mnie i wyszedł z kuchni. 
- Lubi Cię - zaśmiała się Marcela. 
- Co? - myślałam, że się przesłyszałam. Czy ona powiedziała, że brunet mnie lubi? W sumie to by pasowało, w końcu zaproponował mi tak dużą pomoc. To musiało znaczyć, że chociaż trochę mnie lubi. Tak na prawdę ja też go lubię. Jestem mu wdzięczna za pomoc. Tak wielką pomoc.
- Neymar lubi Cię, bardzo - spojrzała na mnie.
- No ja też go bardzo lubię. Jestem mu wdzięczna, że mi pomaga. - w tym samym czasie usłyszałam, że chłopak mnie już wola - Do widzenia - pożegnałam się i nie czekając na odpowiedź wyszłam z kuchni. Neymar czekał przy drzwiach z torbą treningową na ramieniu. Przepuścił mnie pierwszą w drzwiach, a następnie otworzył mi drzwi od samochodu. Zajęłam miejsce pasażera. Ney chwilę później siedział koło mnie. Wyjechaliśmy na ulice Barcelony. Podziwiałam widoki za oknem. W tle leciały Brazylijskie utwory muzyczne. Czułam się cudownie. Nim się obejrzałam Neymar zaparkował auto.
- Jesteśmy na miejscu - poinformował mnie odpinając pasy. Zrobiłam to samo. Bez słowa wysiadłam i obeszłam samochód. Stanęłam przy brunecie. - Tędy - wskazał ręką i ruszył przed siebie. Dotrzymał mu kroku. Nie chciałam się zgubić w tak wielkim obiekcie, jakim był Camp Nou. Szliśmy przez długie korytarze. Nagle odezwał się Neymar - Po treningu odwiozę Cię do domu, bo muszę coś załatwić - uśmiechną się.
- To coś poważnego? - zapytałam z ciekawości. 
- Nie, chce zrobić jednej przyjaciółce niespodziankę i jadę ją odebrać.
- Jasne - ponownie postałam mu uśmiech. Odwzajemnił go.
- Al idź ciągle prosto tym korytarzem. Usiądź na trybunach a ja tylko się przebiorę i do Ciebie przyjdę. - mówiąc to ciągle patrzył mi w oczy. Przytaknęłam tylko głową i rozdzieliliśmy się. Ney poszedł do wcześniej wspominanej szatni a ja na trybuny stadionu. Kiedy już zajęłam odpowiednie miejsce zaczęłam podziwiać widoki. Kilka razy widziałam to miejsce w telewizji. Nigdy piłka nożna mnie nie interesowała, więc jakbym tu nie przyszła nic by się nie stało. Przynajmniej dla mnie. Siedziałam tak z 20 minut i rozmyślałam, ale usłyszałam krzyki i śmiechy. Moje uczy ujrzały wychodzących z korytarza piłkarzy. Tylko nigdzie nie mogłam zobaczyć Neymara. Jak się później okazało wyszedł spóźniony. Słyszałam jak trener na niego krzyczy i karze zostać po treningu i przebiec 5 karnych kółek wokół boiska. Siedziałam tak i patrzyłam jak piłkarze robią różne zadania, jak się wygłupiają, śmieją, przepychają i tysiąc innych rzeczy. Moje oczy ciągle były skupione na Neymarze. Ten natomiast ciągle śmiał się z czwórką innych piłkarzy. Byli podobnej karnacji co on, więc może także pochodzą z kraju kawy i futbolu. Tak minął cały trening. Usłyszałam gwizdek trenera. Zawodnicy zaczęli schodzić z murawy, oczywiście oprócz pewnego Brazylijczyka. Kiedy już nikogo - pomijając bruneta - nie było zeszłam z trybun. Ney był w trakcie biegania drugiego kółka. Gdy przebiegał koło mnie dołączyłam do niego. Biegaliśmy śmiejąc się i wygłupiając. Mogę się założyć, że zrobiliśmy więcej niż pięć kółek. Zmęczeni udaliśmy się do szatni, gdzie piłkarz się przebrał. Ja niestety nie miałam w co, więc pożyczyłam tylko dezodorant od Neymara. Ubolewałam, że był męski, ale wolę pachnieć tym niż śmierdzieć potem. Gotowi w cudownych nastrojach udaliśmy się do samochodu. Podróż była tak samo wesoła co bieganie. Kiedy chłopak zaparkował przed willą wysiadłam z niej, a on pojechał dalej.

·························································································

Tak, tak wiem.. długość rozdziału boli, ale nic nie poradzę.
Byłam chora, wczoraj wieczorem napisałam połowę
i dzisiaj rano ją dokończyłam :)
Chciałam napisać to w weekend, ale wyszło szybciej :D
Bardzo ale to bardzo dziękuję za ponad 40 - tak tak czterdzieści
komentarzy <3 Dziękuję ;*
Chciałabym Was się zapytać czy chcielibyście abym wstawiała zdjęcia w co 
są ubrani bohaterowie, a właściwie główna bohaterka :D
Tak jak ostatnio - 30/35 komentarzy to kolejny rozdział ;* 
To wszystko, jeszcze raz dziękuję <3

Do następnego! 

20 komentarzy:

  1. Świetny <3 mi bez różnicy ;) Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cud miód <3
    Kochana możesz wstawiać w co jest ubrana główna bohaterka :)
    Wracaj do zdrowia misia ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. TFwefwewefw,f SOOOŁ OSOM !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Czekam na następny, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz jak uważasz
    Całośc swietna czekam na nexty

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ehh chce kolejny no :( !! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Super:) czekam szybko na next:) i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnyy ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny Misia ;* Jesteś genialną autorką <333 Czekam na next *___*

    OdpowiedzUsuń