środa, 25 listopada 2015
PRZEPRASZAM...
Kochani.. jak widzicie rozdziału nie ma... DŁUGO i raczej za szybko się nie pojawi. Nie mam czasu go napisać. Przez szkołę i obowiązki zaniedbałam opowiadanie, Was. Teraz najwięcej czasu poświęcam na naukę, bo jestem w klasie dwujęzycznej i to dla mnie priorytet. Może jeszcze będę kontynuowała to opowiadanie ale nie wiem.. Przepraszam i na chwilę obecną zawieszam bloga.. :(
niedziela, 30 sierpnia 2015
Rozdział 21
Przez kolejne dwa nic ciekawego się nie działo. Właśnie dziś razem z babcią ma przylecieć syn Neymara. Powiem szczerze, że trochę obawiam się tej wizyty. Oczywiście Ney mnie uspokajał abym się niczego nie obawiała i nawet mu się udało, ale wtedy poinformował mnie, że z dzieckiem przyjęci jego mama. Teraz stresowałam się bardziej tym. Tym jak zareaguje na moją osobę. Co prawda piłkarz i jego siostra opowiadali rodzicelce o mnie, to jaka jestem. Były to same dobre słowa. Dwa dni temu też przeżyłam swój pierwszy raz z Neymarem. Tym kompletnie nie zawracałam sobie głowy. Cieszyłam się. Zrobiłam to pierwszy raz nie z przymusu. Mam już trochę pieniędzy dla Crisa. Muszę się z nim spotkać i przekazać mu je. Nie mam zamiaru okradać Juniora. Bądź co bądź złodziejką nie byłam, nie jestem i także nie zamierzam być. Postanowiłam też, że jak tylko Davi wyjedzie powiem brunetowi całą prawdę o mojej przeszłości. Chciałabym też pójść na policję, ale już z miejsca wiem iż to nie najlepszy pomysł. Cris ma nie wiadomo ile ludzi. Co mi po tym jak bedzie w wiezieniu skoro z stamtąd też może wydawać rozkazy. Czasami mam tego dość. Dość myślenia o bezpieczeństwie jakie mogę zepsuć Neymarowi. On już wie o nim, o Davim. To wszystko moja wina. Jedyną drogą do nie zakłócenia ich świata jest dawanie mu pieniędzy. Inaczej nie chce myśleć co będzie. Dość! Koniec z myśleniem o Crisie i jego bandzie goryli, który jednym ruchem palca mogą mnie zgnieść. Przestań! Neymara nie ma w domu, poczytaj książkę. To Cię uspokoi - mówi głos w mojej głowie. Dopóki Neya nie ma muszę się czymś zająć, bo oszaleję. Sięgam po pilot, który leży koło mnie na kanapie. Włączam jakiś hiszpański serial, który powiem szczerze mnie wciąga. Jest już godzina 14:52 a ich nadal nie ma. Samolot miał lądować dwie godziny temu. Wątpię aby tyle to wszystko trwało. Właśnie kiedy zamierzam sięgnąć po telefon by zadzwonić do chłopaka słyszę trzask drzwiami. Szybko wstałam z kanapy i patrzyłam w tamtą stronę. Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam oczy. Chwilę później moim oczom ukazał się Neymar z małą pociechą na rękach.
Davi Lucca kiedy mnie zobaczył schował się bardziej w ojca. Neymar podszedł z nim bliżej mojej osoby.
- Davi popatrz, to jest Alisa i to o niej mówiłem Ci przez całą drogę. - powiedział do nadal chowającego się chłopca.
- Hej, Davi mam na imię Alisa. - przedstawiłam się z uśmiechem na utach. Wtedy maluch szepnął coś na ucho tacie.
- Oczywiście synku. - odpowiedział mu. - Zapytaj sam. - dopowiedział.
- Lubisz mnie? - zapytał swoim słodkim dziecinnym głosem.
- Oczywiście, że tak! - odpowiedziałam radośnie.
- Kiedyś panie, które lubiły tatusia mnie nie lubiły i krzyczały na mnie. - na jego twarzy zawidniał smutek.
- Skarbie ja nie będę. Nie lubię krzyczeć na takich słodkich chłopców jak ty. - kujnełam go leciutko w brzuszek. Ten natomiast odpowiedział mi śmiechem. Neymar skiwnął głową, odczytałam to jako dobry znak.
- A lubisz bawić się w chowanego? - zapytał tym samym słodkim głosem.
- Bardzo lubię. - odpowiedziałam. Mały błyskawicznie ze skoczył z rąk ojca. - Szukasz! - krzyknął i zniknął za ścianami salonu. Cieszyłam się, że tak zareagował. Tylko gdzie podziewa się mama mojego chłopaka. Przecież miała być z Davim.
- Ney a gdzie Twoja mama? - zapytałam.
- Musiała coś załatwić na mieście. Będzie wieczorem. - powiedział.
- Muszę zrobić jakąś kolację na powitanie.
- Nie musisz nic robić. Zamówimy coś. - o nie! Na pewno nie!
- Nie, Twoja mama jest na pewno zmęczona podróżą o jeszcze musi coś załatwić.. Nie będzie jadła jakiegoś śmieciowego żarcia z miasta. - zaprotestowałam. - Ugotuję kolację, a teraz wybacz lecę szukać małego księcia. - pocałowałam przelotnie chłopaka w usta i uciekłam w stronę naszej sypialni, bo coś czuję, że to właśnie tam skrył się blondynek.
***
Przed chwilą dzwoniła mama Neymara z wiadomością, że za niecałe pół godziny będzie w domu. Kolacja już prawie gotowa. Oczywiście pomagali mi chłopaki. Bardzo dobrze się przy tym bawiliśmy. Ciągle było słychać nasze śmiechy. A Davi? Z Davim bardzo się polubiliśmy. Już wiem dlaczego Neymar tak bardzo za nim tęsknił. To jego oczko w głowie. Cudowny maluch!
- Co tak pięknie pachnie? - usłyszałam te pytanie jeszcze przed kuchnią. To pani Nadine. Moje serce od razu szybciej zaczęło bić.
- Babcia! - krzyknął maluch i już go nie było w pomieszczeniu.
- Skarbie spokojnie! - uspokoił mnie Neymar, a właściwie próbował uspokoić. Nie udało mu się. Przytaknęłam tylko głową aby odpuścił. Chwilę później do kuchni weszła babcia z wnuczkiem. Wydawała się na miłą osobę, Juninho, Rafa a nawet Davi mi mówile, że babcia czy mama jest miła, radosna i zawsze pomoże. To trzymało mnie przy duchu.
- A Ty pewnie skarbie jesteś Alisa? - zapytała abuela Daviego. (abuela - z hiszp. babcia)
- Tak, dzień dobry. - podałam rękę, która chwilę później została uściśnięta przez Nadine. . Bardzo miło mi panią poznać, Neymar mi dużo opowiadał. - uśmiechnęłam się.
- Mi też o Tobie dużo opowiadali. Rafaela bardzo była podekscytowana gdy mi opowiadała, że mój kochany synek znalazł cudowną dziewczynę i teraz wcale nie dziwię się jej radości. - ostatnie słowa wypowiedziała ze śmiechem.
- Babciu babciu! - krzyczał mały blondynek. - Al, tatuś i ja przygotowaliśmy kolację specjalnie dla Ciebie! - mówił radośnie chłopczyk.
- Dla mnie? - zdziwiła się kobieta. - Niech zgadnę to Twój pomysł Alisa? - zapytała mnie.
- Można tak powiedzieć. - zaśmiałam się.
- Juninho zapewne chciał zamówić coś na mieście? - widać, że bardzo dobrze zna swojego syna.
- Mamooo.. - po raz pierwszy swój głos zabrał Neymar.
- No co skarbie? - zapytała słodkim głosem syna.
- Spokojnie Twoja męska godność nie ucierpi. - powiedziałam ze śmiechem do swojego chłopaka.
- Chodź Davi idziemy. - powiedział do syna. Udając obrażonego wyszli razem z synem z kuchni.
- Jesteś świetna. Jeszcze nigdy nie polubiłam dziewczyny Juninha parę minut po poznaniu. - wyznała kobieta.
- Dziękuję. - obie się przytuliłyśmy. - Podawać kolację? - zapytałam.
- Pomogę Ci.
- Nieee, niech pani sobie usiądzie w jadalni i poczeka z chłopakami. Ja zaraz podam. - tak jak powiedziałam tak pani Nadine zrobiła. Kilka minut później na stole wszystko było podane. Jedliśmy w bardzo dobrych humorach. Pani Nadine opowiedziała Neymarowi co przez ten czas działo się u nich, u Caroliny - mamy Daviego. Co prawda Ju wszystko wiedział ale wiadomo, że dobre wiadomości najlepiej usłyszeć w ''cztery oczy'' niż przez telefon. Neymar jest wspaniałym ojcem, chłopakiem, synem, bratem i przyjacielem.
***
Właśnie kąpię Daviego. Maluch upierał się żebym to ja wykonała tą czynność a nie ojciec. Namawiał mnie i się udało. Wyszorowałam dokładnie jego ciało i trochę pobawiłam się z nim zabawkami. Lucca wymyślił zabawę w powódź dla dinozaurów. Ma ich całkiem sporo! Kiedy już znudziła nam się zabawa wyszorowaliśmy ząbki i ubrałam chłopca w piżamkę. Zeszliśmy jeszcze na chwilę do salonu i zastaliśmy tam Neymara.
- Tata! - podbiegł do niego. - Alisa mnie umyła i ubrała! - pochwalił mu się. W tym czasie ja zajęłam miejsce koło nich na kanapie.
- Widzę! Masz chyba nową piżamkę? - zapytał go ojciec.
- Ciocia Rafaela mi kupiła! - odpowiedział mu. Przetarł oczka i ziewną.
- Chyba już pora spać. - zauważyłam, że maluch jest już zmęczony.
- Poczytasz mi? - zapytał mnie tym uroczym głosem, któremu nie potrafię odmówić.
- Oczywiście. - wyciągnęłam rączkę, którą uścisną synek Neymara. Razem poszliśmy do jego pokoju. Davi wybrał książkę i położył się na środek łóżka. Czytałam mu leżąc koło niego. Kiedy zauważyłam, że już zasnął chciałam wstać ale mały przytulił się do mnie. Nie miałam wyjścia musiałam zostać. Później jeszcze czułam jak ktoś przykrywa mnie i gasi lampkę. Natychmiastowo odpłynęłam w krainę snu. Moją ulubioną krainę.
································································
Mam nadzieję, że taki krótki rozdział może być. Niestety zaczyna się już powoli
szkoła i obawiam się, że mój czas na pisanie się ograniczy,
ale spokojnie rozdziały będą się pojawiać. :)
Przypominam także o asku, na którym
powiadamiam Was o nowych postach. :)
Zaglądajcie i obserwujcie!
Będziecie na bieżąco z całym opowiadaniem! ;)
Do następnego! ;*
wtorek, 25 sierpnia 2015
Rozdział 20
Nie było wcale tak źle. Obawiałam się, że Antonella będzie na mnie krzyczeć, płakać czy cokolwiek innego ale jednak trochę się myliłam. Oczywiście trochę płakała ale to bardziej ze szczęścia. Mogę się założyć, że przytulała i całowała mnie na przemian przez pół godziny. Jak nie lepiej.
- Myślałam, że będzie gorzej. - westchnęłam wsiadając do samochodu. Neymar nic nie powiedział. Odpalił auto i wyjechał na ulice jednej z dzielnic stolicy Katalonii - Barcelony. Przez całą drogę ciszę wypełniały grające piosenki z radia. Chłopak nic nie mówił, ja też nie chciałam zaczynać.
Tak samo cicho weszliśmy do domu. Juninho bez słowa skierował się na piętro domu. Spojrzałam na niego ale ujrzałam tylko jego plecy. Wzruszyłam ramionami i sama poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić obiad. Chwilę pomyślałam i wymyśliłam, że zrobię farofę czyli prażoną mąkę z manioku. Ulubione danie mojego ukochanego. Wzięłam wszystkie potrzebne składniki aby dwadzieścia minut później otrzymać gotowe danie. Dwie porcje jedzenia położyłam na tacy, nalałam soku i wzięłam sztućce. Z uśmiech na twarzy weszłam do sypialni piłkarza. Leżał odwrócony tyłem do drzwi. Na uszach miał niebieskie słuchawki, które podłączone były do telefonu piłkarza. Położyłam tackę z jedzeniem na szafkę nocką i powoli na kolanach szłam na łóżku do bruneta. Pocałowałam go w lewą skroń i zdjęłam jego słuchawki. Uśmiechnął się smutno do mnie. Wiedziałam co chodzi mu po głowie. Usiadłam koło niego.
- Nie zadręczaj się tym. - poprosiłam. - Przyniosłam obiad, zjesz? - zapytałam.
- Wiesz, że farofy nie odmówię? - zaśmiał się.
- No możeee wiem. - zaśmiałam się. Chłopak sięgnął po tackę. Usiedliśmy koło siebie i zaczęliśmy jeść. Było jak dawniej.
- Myślałam, że będzie gorzej. - westchnęłam wsiadając do samochodu. Neymar nic nie powiedział. Odpalił auto i wyjechał na ulice jednej z dzielnic stolicy Katalonii - Barcelony. Przez całą drogę ciszę wypełniały grające piosenki z radia. Chłopak nic nie mówił, ja też nie chciałam zaczynać.
Tak samo cicho weszliśmy do domu. Juninho bez słowa skierował się na piętro domu. Spojrzałam na niego ale ujrzałam tylko jego plecy. Wzruszyłam ramionami i sama poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić obiad. Chwilę pomyślałam i wymyśliłam, że zrobię farofę czyli prażoną mąkę z manioku. Ulubione danie mojego ukochanego. Wzięłam wszystkie potrzebne składniki aby dwadzieścia minut później otrzymać gotowe danie. Dwie porcje jedzenia położyłam na tacy, nalałam soku i wzięłam sztućce. Z uśmiech na twarzy weszłam do sypialni piłkarza. Leżał odwrócony tyłem do drzwi. Na uszach miał niebieskie słuchawki, które podłączone były do telefonu piłkarza. Położyłam tackę z jedzeniem na szafkę nocką i powoli na kolanach szłam na łóżku do bruneta. Pocałowałam go w lewą skroń i zdjęłam jego słuchawki. Uśmiechnął się smutno do mnie. Wiedziałam co chodzi mu po głowie. Usiadłam koło niego.
- Nie zadręczaj się tym. - poprosiłam. - Przyniosłam obiad, zjesz? - zapytałam.
- Wiesz, że farofy nie odmówię? - zaśmiał się.
- No możeee wiem. - zaśmiałam się. Chłopak sięgnął po tackę. Usiedliśmy koło siebie i zaczęliśmy jeść. Było jak dawniej.
***
Wieczorem Neymar zaprosił kolegów z drużyny do domu na kolację. Oczywiście to ja musiałam ją zrobić, bo Junior ma dwie lewe ręce do gotowania. Jedyne co umie zrobić to kanapki a i tak czasami nie dogaduje się prawidłowo z nożem. Przygotowałam wszystkie dania z lekką pomocą mojego chłopaka. Jak dziecku musiałam mu mówić co i jak ma pokroić. Kiedy skończyliśmy poszliśmy się przybrać. Mój wybór padł na czarną sukienkę. Wykonałam wszystkie czynności związane z toaletą. Pomalowałam się jedynie podkładem i tuszem do rzęs. Włosy na końcach trochę podkręciłam się i przybrałam w stylizację.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do sypialni, którą dzieli ze mną Neymar. Leżał i grzebał coś w telefonie. Usiadłam koło niego. Zaczął mi pokazywać nowe filmiki z udziałem małego blondynka o imieniu Davi Lucca. Muszę przyznać, że był bardzo słodki. Nie miałam zbytnio do czynienia z dziećmi, ale lubię je. Jak można takiemu brzdącowi zrobić coś złego? Nie rozumiem takich ludzi, a niestety wychowywałam się z nimi. Kiedy Barcelońska 11 pokazywała mi kolejne scenki z Davim wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Neymar? - chciałam mu powiedzieć co chodzi mi po głowie.
- Tak?
- Tęsknisz za Davim, prawda? - zapytałam, bo żeby mi to potwierdził.
- Bardzo. Już prawie miesiąc się z nim nie widziałem. Bardzo Go kocham i ubolewam nad tym, że jest tak daleko ale to jedna z rzeczy za sławę i spełnianie swoich marzeń. Kocham piłkę i nie wyobrażam sobie życia bez niej ale syna kocham tak samo, a może bardziej i chce być przy nim kiedy dorasta. Chce mieć udział w jego życiu. - powiedział.
- Neymar, a może niech Davi przyleci? Ty tęsknisz za nim a On pewnie chce zobaczyć ukochanego tatę. - spojrzałam mu w oczy i złapałam za rękę. Ney już otwierał buzię, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. - Wrócimy do tej rozmowy. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Otworzę. - wstaliśmy i zeszliśmy na dół. Ja do kuchni, Neymar do drzwi. Naszymi pierwszymi gośćmi okazał się Leo Messi i partnerką - Antonellą Roccuzzo. Dziewczyna chciała mi pomóc ale powiedziałam, że sama sobie poradzę, więc Neymar zaprowadził ich do jadalni. Chwilę później dołączyłam do nich z czerwonym winem. Co chwila ktoś dochodził. Teraz przyszła ostatnia osoba. Juninho mi powiedział, że przyjdzie jeszcze Rafinha. Nie poznałam Go wcześniej, bo podobno był chory. Nic nie mówiło mi to imię.
Ponownie byłam w kuchni aby zabrać jedzenie, kiedy usłyszałam głoś ukochanego.
- Alisa.. - obróciłam się w kierunku głosu mojego chłopaka. To co tam ujrzałam zwaliło mnie z nóg. Pamiętam dokładnie tą osobę. - Alisa, kochanie to jest...
- Rafael. - dokończyłam szybciej za piłkarza.
- Wy się znacie? - zapytał i zerkał raz na chłopaka raz na mnie.
- Nie! Znaczy ja wiem kim jest Rafael.. Gra w Barcy, nie? - spojrzałam błagalnym wzrokiem na Alcântare. Widać się domyślił o co mi chodzi.
- Bardzo mi miło Cię poznać Alisa. - z uśmiechem na twarzy Rafael pocałował moją dłoń. Zaczerwieniłam się. Ktoś zawołał Neymara z jadalni.
- Chodź Rafa. - powiedział do przyjaciela.
- Idźcie, zaraz podam wszystko. - posłałam do nich ciepły uśmiech.
- Pomogę Ci, a Ty Ney leć, bo to Ciebie wołają. - klepną przyjaciela w ramie. I zostawił mnie samą. Samą z nim. Nie chciałam nawiązywać większego kontaktu z tą osobą. W ciszy dokończyliśmy przygotowywanie dań. Czułam cały czas wzrok bruneta na sobie, ale nie dawałam za wygraną. Nie patrzyłam na niego. Kiedy chciałam wychodzić z kuchni złapał mnie za rękę. Staliśmy na przeciw siebie.
- Dlaczego to robisz? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Co?
- Zgaduje, że nie wie o naszym spotkaniu?
- Nie wie, bo nie widzę potrzeby mu mówić, okej? - wyrwałam rękę i wyszłam z kuchni. Po co On się w ogóle miesza w nie swoje sprawy? Nie powiedziałam Neymarowi o tym, bo nie chcę aby coś mu się stało. Im mniej wie tym lepiej dla niego.
- Co?
- Zgaduje, że nie wie o naszym spotkaniu?
- Nie wie, bo nie widzę potrzeby mu mówić, okej? - wyrwałam rękę i wyszłam z kuchni. Po co On się w ogóle miesza w nie swoje sprawy? Nie powiedziałam Neymarowi o tym, bo nie chcę aby coś mu się stało. Im mniej wie tym lepiej dla niego.
***
Opadłam na kanapę. Jest późny wieczór, coś około godziny 22. Dopiero teraz goście opuścili willę Neymara. Przez cały ten czas czułam wzrok Rafaela. Patrzyła na mnie z jakby wyrzutem, że nie powiedziałam Juniorowi skąd właściwie się tu wzięłam. Nie miałam kompletnie na nic siły. Moje powieki bezwładnie opadały. Prawie udało mi się zasnąć, ale wtedy usłyszałam głos mojego ukochanego.
- Alisa mam dla Ciebie wiadomość. - powiedział. Spojrzałam się na niego aby kontynuował. - Davi przyleci po jutrze! - krzyknął. Usiadłam bliżej i pocałowałam usta piłkarza na znak, że się cieszę.
- Fajnie, bardzo chciałabym aby nie polubił. - zaśmiałam się.
- Na pewno polubi. - odpowiedział.
- A Twoje wcześniejsze dziewczyny lubił? - zapytałam. Byłam bardzo tego ciekawa.
- Miał z nimi pewien problem ale.. ale Ty jesteś inna. - uśmiechnął się zachęcająco. Inna ale w jakim sensie inna? Nie rozumiem.
- Inna? - powtórzyłam jak papuga po nim.
- Tak.. wiesz wcześniej spotykałem się z modelkami, piosenkarkami, aktorkami, które nie zawsze grzeszyły mądrością. Twarz chowały za toną makijażu, a zdarzało się, że dokuczały Daviemu. - wyznał. - Ty jesteś inna.. mądra, piękna, miła.. i nie malujesz się mocno. - pocałował mnie.
- Czyli myślisz, że Davi mnie polubi? - zapytałam z oczkami kota ze shrek'a.
- Jestem tego pewny. - odpowiedział między pocałunkami. Neymar usadowił mnie no swoich kolanach. Moje nogi zaplotłam wokół jego bioder. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Później Juninho wstał ze mną na rękach. Po raz pierwszy nasze buziaki, pocałunki i przytulaski zaszły aż tak daleko. Neymar napierał swoimi ustami na moje, nie miałam czasu zachwycać się nawet nad siłą mojego ukochanego. Okazało się, że wstanie z kanapy skutkowało przeniesieniem się do sypialni. Chyba nie muszę Wam tłumaczyć co się tam działo?
·································································
Hej, hej. :D
Jak Wam się podoba dzisiejszy rozdział? :)
Jak myślicie ostatnia scena coś namiesza w życiu Al i Ney'a?
Jestem ciekawa co sądzicie. ;)
Proszę piszcie mi w komentarzach pod rozdziałem
lub na asku - http://ask.fm/BlogN11, który specjalnie założyłam
na potrzeby bloga! :)
na potrzeby bloga! :)
Do następnego! <3
niedziela, 23 sierpnia 2015
INFORMACJA
Hej! Dziś nie przychodzę do Was z rozdziałem a z informacją. A mianowicie założyłam aska specjalnie na potrzeby bloga. Nie chce zaśmiecać tego o Neymarze więc powstał nowy. :D Możecie na nim pytać o bloga, nowe rozdziały, ale o stare też. Bardzo chętnie odpowiem na pytania ''do bohaterów'' np. jeżeli macie pytanie do Alisy: 'Czy będziesz okłamywała Neymara?' To możecie zadać je na asku i wtedy uzyskacie odpowiedź od Al. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten pomysł i chętnie będziecie odwiedzać aska. :) Tutaj macie link do aska - http://ask.fm/BlogN11.
Obserwujcie go, bo to tam będą się pojawiać różne informacje. Jeżeli chcecie abym powiadamiała Was o nowych postach proszę abyście napisali 'chce być powiadamiana o rozdziałach' lub 'powiadamiaj mnie o rozdziałach'. :) Bardzo chętnie widziane też są nowe pomysły na dalszy ciąg opowiadania. I to chyba było by na tyle. :) Jeśli chcecie się czegoś więcej dowiedzieć to po prostu zapytajcie na asku. :)
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
Obserwujcie go, bo to tam będą się pojawiać różne informacje. Jeżeli chcecie abym powiadamiała Was o nowych postach proszę abyście napisali 'chce być powiadamiana o rozdziałach' lub 'powiadamiaj mnie o rozdziałach'. :) Bardzo chętnie widziane też są nowe pomysły na dalszy ciąg opowiadania. I to chyba było by na tyle. :) Jeśli chcecie się czegoś więcej dowiedzieć to po prostu zapytajcie na asku. :)
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
http://ask.fm/BlogN11
sobota, 22 sierpnia 2015
Rozdział 19
*Alisa*
Kiedy zobaczyłem jego oczy moje nogi się ugięły. Były tak samo okrutne jak kiedyś. Było w nich coś strasznego, co Cię odpychało. Każdy, dosłownie każdy bał się w nie spojrzeć, a ja? Ja jakoś dawałam radę. Jako jedyna z dziewczyn i mężczyzn nie odwracałam wzroku chodź czułam się dziwnie. Nie ulegałam mu jak inni. Dzięki temu miałam chociaż odrobinę szacunku od nich. Różniłam się od pozostałych. Nie byłam cichą myszką. Języka w budzi też nie było mi szkoda. Miałam świadomość, że mogę dostać ale tego też się nie bałam. Po prostu byłam jedyna w swoim rodzaju. Nie mówię, że ciągle ciągle byłam odważana, bo nie raz się zdarzało, że leżałam skulona w kącie ze strachu. Wszystko co robiłam, robiłam dla siebie!
- Wejdź z nią. - powiedział do Lucasa jeden z ''ochroniarzy'' Crisa. Ten tylko przytaknął i weszliśmy do gabinetu szefa.
- Posłuchaj.. - zaczął mówić tyłem do Nas. - Nie ukażę Cię za ucieczkę. Ale zrobisz coś dla mnie. - kurwa! Czy zawsze musi być jakieś 'ale'? W każdym filmie znajdzie się wątek z 'ale'. W życiu też można się tego odszukać. Mamy tu wspaniały przykład tego! - Wypuszczę Cię. Udam, że nie nie było Cię tutaj. Wrócisz do tego swojego chłoptasia i będziesz żyła tak jak dawniej. - dopiero teraz obrócił się na krześle przodem do mnie, do Nas.
- Ale..
- Jak zawsze konkrety pierwsze. - zaśmiał się.
- I najważniejsze. - powiedziałam pewna siebie. Mężczyzna powoli wstał i podszedł do mnie. Stanął na przeciwko mojej osoby.
- Ciężko mi Cię stąd wypuścić, bo klienci lubili Cię. - wyznał prosto w oczy. - U piłkarza bardziej mi się przydasz. Masz przynosić mi jego pieniądze. Nie ważne czy gotówka czy nie, mają leżeć na moim biurku jego miliony. - powiedział dumny z siebie.
- A jeżeli się nie zgodzę? - zewnątrz byłam nie ugięta, ale w środku trzęsłam się. Wiem do czego ten pieprzony facet jest zdolny. Nie ma serca, uczuć. Niczego! Robi wszystko bez poczucia winy, bez sumienia. Zresztą On nie wie co to sumienie i uczucia.
- Jeżeli odmówisz.. - przybliżył się do mnie. - Zabiję Cię, Jego i przy okazji tego małego blondynka. - powiedział prosto w moje zaszklone oczy. Przekłam ślinę i zamknęłam na chwilę oczy.
- Dobrze. - odparłam.
- Nooo i to mi się podoba! Wierzę w Ciebie mała. - powiedział, zostawił mnie i Lucasa samych.
- Odwiedź ją do domu. - rozkazał jeden z mężczyzn chłopakowi. Popatrzyliśmy się na siebie. Bałam się, bo nie chciałam współpracować z takimi ludźmi. Ale czego ja oczekiwałam? Ucieknę z piekła do raju i wszystko będzie dobrze? Skoro tak to bardzo się myliłam. Bardzo!
Cała droga minęła spokojnie. Ciągle myślałam co zrobić. Powiedzieć Neymarowi prawdę czy chamsko go okradać. Kocham Go i chce jak najlepiej, ale każde wyjście jest złe. Jak powiem mu prawdę to znienawidzi mnie. To samo będzie jak będę złodziejką. Juninho nie zasługuje na takie traktowanie. Ja nie zasługuję na niego!
- Dasz sobie radę? - usłyszałam troskliwy głos mojego towarzysza - Lucasa.
- Nie wiem.. - wyszeptałam ze łzami w oczach. - Lucas co ja mam zrobić? - zapytałam.
- Jeśli go kochasz powiedź mu prawdę, jeśli kocha to zrozumie. - doradził mi.
- Pomyśli, że jestem jakąś dziw... - nie dane było mi dokończyć.
- Al! Nikim takim nie jesteś i nigdy tak nie myśl. Nikt nie ma prawa tak myśleć. Porozmawiaj z nim. Szczerze. Znasz Crisa i wiesz, że nie zawaha się czegoś zrobić. Powiedź mu prawdę. - powiedział.
- Dziękuję Lu! - cmoknęłam chłopaka w policzek i wyszłam z samochodu. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi. Były otwarte. Położyłam torebkę i poszłam w głąb domu. Bałam się co teraz się stanie.
Siedział ze spuszczoną głową w salonie. Podeszłam cicho bliżej. Był wpatrzony w telefon, na wyświetlaczu było moje zdjęcie. Od razu spłynęła mi łza po policzku. Szybko ją otarłam.
- Ney.. - wyszeptałam żałośnie. Brunet od razu poderwał się z miejsca. Patrzył na mnie z żalem w oczach.
- Alisa, to naprawdę Ty? To sen? - zapytał.
- Nie Neymar, jestem tu. - nic nie powiedział. Podszedł do mnie z mocno przytulił.
W jego ramionach było mi dobrze, bezpiecznie. Nie chciałam się z nich uwalniać, ale zrobiłam to. Powoli oderwałam się od Neymara i zrobiłam krok w tył. Widziałam w oczach piłkarza, że oczekuje ode mnie wytłumaczenia. Nie wiedziałam od czego mam rozpocząć moją opowieść.
- Usiądźmy. - pokazałam ręką na kanapę. Zasiedliśmy na niej. Miałam głowę spuszczoną w dół.
- Gdzie byłaś? - zapytał mnie rozczulonym głosem.
- Przepraszam.. - wyszeptałam żałośnie. Nie wiedziałam jak mam kontynuować moją wypowiedź. - Neymar, to nie moja wina..
- Nie Twoja? Zostawiłaś Anto! Ona się załamała, że to wszystko jej wina! Przychodzisz tu tak nagle kiedy ja myślę, że więcej Cię nie zobaczę i mówisz, że to nie Twoja wina!? Gdzie byłaś?! - wymachiwał rękami jak oszalały. Nie dziwię mu się.
- Dobra, opowiem Ci całą prawdę, wszystko po kolei. - wzięłam głęboki oddech. - Jak wiesz byłam z Anto na zakupach. Później poszłyśmy do restauracji. Powiedziałam jej żeby popilnowała zakupów, a ja skoczę do łazienki. Oni tam byli. Zabrali mnie i zawieźli co Crisa. Pamiętasz, mówiłam Ci kiedyś, że jeśli mnie znajdą to będzie źle. Spotkałam się z nim, z Crisem. Rano powiedział, że Lucas ma odwiedź mnie do Ciebie. - popłakałam się jak małe dziecko.
- Chwila.. Lucas? Tak miał na imię ten fan, który tutaj był. Chybaaa, że to nie był fan? - zapytał.
- Nie, nie był. Znaczy był, ale nie. Lucas jest Twoim fanem, ale wtedy nie powiedziałam Ci całej prawdy. Spotkałam Go w sklepie i odprowadził mnie. Wróciłeś wtedy i wymyśliłam to na poczekaniu. Nie gniewaj się, że nie powiedziałam prawdy ale nie mogłam. - wyznałam i opuściłam głowę w dół.
- Alisa.. - Neymar przeciągnął słodko moje imię. - Mogłaś powiedzieć mi prawdę, że to Twój znajomy ale co się z Tobą działo od wczoraj? - zapytał patrząc w oczy.
- Neymar im mniej wiesz tym bardziej bezpieczny jesteś Ty i Twoja rodzina.
- Ty też jesteś moją rodziną, nie pozwolę aby ktoś Cię skrzywdził. - przytulił mnie mocno. Nie wytrzymałam, poleciała mi łza, która chwilę później wsiąkła w koszulkę chłopaka. Wyswobodziłam się z uścisku bruneta.
- Nikt tego nie zrobi, rozumiesz? - zapytałam.
- Skoro tak mówisz tak będzie. - pocałował mnie w usta. - Przebież się i pojedziemy do Leo i Anto. - oznajmił.
- Dobrze. - po tych słowach wstałam i poszłam do pokoju po ubrania a następnie udałam się do łazienki. Porządnie się umyłam i wytarłam. Mój makijaż składał się z podkładu i tuszu do rzęs. Włosy wysuszyłam, wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Przebrałam się w wybranie ciuchy.
- Wejdź z nią. - powiedział do Lucasa jeden z ''ochroniarzy'' Crisa. Ten tylko przytaknął i weszliśmy do gabinetu szefa.
- Posłuchaj.. - zaczął mówić tyłem do Nas. - Nie ukażę Cię za ucieczkę. Ale zrobisz coś dla mnie. - kurwa! Czy zawsze musi być jakieś 'ale'? W każdym filmie znajdzie się wątek z 'ale'. W życiu też można się tego odszukać. Mamy tu wspaniały przykład tego! - Wypuszczę Cię. Udam, że nie nie było Cię tutaj. Wrócisz do tego swojego chłoptasia i będziesz żyła tak jak dawniej. - dopiero teraz obrócił się na krześle przodem do mnie, do Nas.
- Ale..
- Jak zawsze konkrety pierwsze. - zaśmiał się.
- I najważniejsze. - powiedziałam pewna siebie. Mężczyzna powoli wstał i podszedł do mnie. Stanął na przeciwko mojej osoby.
- Ciężko mi Cię stąd wypuścić, bo klienci lubili Cię. - wyznał prosto w oczy. - U piłkarza bardziej mi się przydasz. Masz przynosić mi jego pieniądze. Nie ważne czy gotówka czy nie, mają leżeć na moim biurku jego miliony. - powiedział dumny z siebie.
- A jeżeli się nie zgodzę? - zewnątrz byłam nie ugięta, ale w środku trzęsłam się. Wiem do czego ten pieprzony facet jest zdolny. Nie ma serca, uczuć. Niczego! Robi wszystko bez poczucia winy, bez sumienia. Zresztą On nie wie co to sumienie i uczucia.
- Jeżeli odmówisz.. - przybliżył się do mnie. - Zabiję Cię, Jego i przy okazji tego małego blondynka. - powiedział prosto w moje zaszklone oczy. Przekłam ślinę i zamknęłam na chwilę oczy.
- Dobrze. - odparłam.
- Nooo i to mi się podoba! Wierzę w Ciebie mała. - powiedział, zostawił mnie i Lucasa samych.
- Odwiedź ją do domu. - rozkazał jeden z mężczyzn chłopakowi. Popatrzyliśmy się na siebie. Bałam się, bo nie chciałam współpracować z takimi ludźmi. Ale czego ja oczekiwałam? Ucieknę z piekła do raju i wszystko będzie dobrze? Skoro tak to bardzo się myliłam. Bardzo!
Cała droga minęła spokojnie. Ciągle myślałam co zrobić. Powiedzieć Neymarowi prawdę czy chamsko go okradać. Kocham Go i chce jak najlepiej, ale każde wyjście jest złe. Jak powiem mu prawdę to znienawidzi mnie. To samo będzie jak będę złodziejką. Juninho nie zasługuje na takie traktowanie. Ja nie zasługuję na niego!
- Dasz sobie radę? - usłyszałam troskliwy głos mojego towarzysza - Lucasa.
- Nie wiem.. - wyszeptałam ze łzami w oczach. - Lucas co ja mam zrobić? - zapytałam.
- Jeśli go kochasz powiedź mu prawdę, jeśli kocha to zrozumie. - doradził mi.
- Pomyśli, że jestem jakąś dziw... - nie dane było mi dokończyć.
- Al! Nikim takim nie jesteś i nigdy tak nie myśl. Nikt nie ma prawa tak myśleć. Porozmawiaj z nim. Szczerze. Znasz Crisa i wiesz, że nie zawaha się czegoś zrobić. Powiedź mu prawdę. - powiedział.
- Dziękuję Lu! - cmoknęłam chłopaka w policzek i wyszłam z samochodu. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi. Były otwarte. Położyłam torebkę i poszłam w głąb domu. Bałam się co teraz się stanie.
Siedział ze spuszczoną głową w salonie. Podeszłam cicho bliżej. Był wpatrzony w telefon, na wyświetlaczu było moje zdjęcie. Od razu spłynęła mi łza po policzku. Szybko ją otarłam.
- Ney.. - wyszeptałam żałośnie. Brunet od razu poderwał się z miejsca. Patrzył na mnie z żalem w oczach.
- Alisa, to naprawdę Ty? To sen? - zapytał.
- Nie Neymar, jestem tu. - nic nie powiedział. Podszedł do mnie z mocno przytulił.
W jego ramionach było mi dobrze, bezpiecznie. Nie chciałam się z nich uwalniać, ale zrobiłam to. Powoli oderwałam się od Neymara i zrobiłam krok w tył. Widziałam w oczach piłkarza, że oczekuje ode mnie wytłumaczenia. Nie wiedziałam od czego mam rozpocząć moją opowieść.
- Usiądźmy. - pokazałam ręką na kanapę. Zasiedliśmy na niej. Miałam głowę spuszczoną w dół.
- Gdzie byłaś? - zapytał mnie rozczulonym głosem.
- Przepraszam.. - wyszeptałam żałośnie. Nie wiedziałam jak mam kontynuować moją wypowiedź. - Neymar, to nie moja wina..
- Nie Twoja? Zostawiłaś Anto! Ona się załamała, że to wszystko jej wina! Przychodzisz tu tak nagle kiedy ja myślę, że więcej Cię nie zobaczę i mówisz, że to nie Twoja wina!? Gdzie byłaś?! - wymachiwał rękami jak oszalały. Nie dziwię mu się.
- Dobra, opowiem Ci całą prawdę, wszystko po kolei. - wzięłam głęboki oddech. - Jak wiesz byłam z Anto na zakupach. Później poszłyśmy do restauracji. Powiedziałam jej żeby popilnowała zakupów, a ja skoczę do łazienki. Oni tam byli. Zabrali mnie i zawieźli co Crisa. Pamiętasz, mówiłam Ci kiedyś, że jeśli mnie znajdą to będzie źle. Spotkałam się z nim, z Crisem. Rano powiedział, że Lucas ma odwiedź mnie do Ciebie. - popłakałam się jak małe dziecko.
- Chwila.. Lucas? Tak miał na imię ten fan, który tutaj był. Chybaaa, że to nie był fan? - zapytał.
- Nie, nie był. Znaczy był, ale nie. Lucas jest Twoim fanem, ale wtedy nie powiedziałam Ci całej prawdy. Spotkałam Go w sklepie i odprowadził mnie. Wróciłeś wtedy i wymyśliłam to na poczekaniu. Nie gniewaj się, że nie powiedziałam prawdy ale nie mogłam. - wyznałam i opuściłam głowę w dół.
- Alisa.. - Neymar przeciągnął słodko moje imię. - Mogłaś powiedzieć mi prawdę, że to Twój znajomy ale co się z Tobą działo od wczoraj? - zapytał patrząc w oczy.
- Neymar im mniej wiesz tym bardziej bezpieczny jesteś Ty i Twoja rodzina.
- Ty też jesteś moją rodziną, nie pozwolę aby ktoś Cię skrzywdził. - przytulił mnie mocno. Nie wytrzymałam, poleciała mi łza, która chwilę później wsiąkła w koszulkę chłopaka. Wyswobodziłam się z uścisku bruneta.
- Nikt tego nie zrobi, rozumiesz? - zapytałam.
- Skoro tak mówisz tak będzie. - pocałował mnie w usta. - Przebież się i pojedziemy do Leo i Anto. - oznajmił.
- Dobrze. - po tych słowach wstałam i poszłam do pokoju po ubrania a następnie udałam się do łazienki. Porządnie się umyłam i wytarłam. Mój makijaż składał się z podkładu i tuszu do rzęs. Włosy wysuszyłam, wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Przebrałam się w wybranie ciuchy.
Kiedy schodziłam po schodach słyszałam rozmowę mojego ukochanego przez telefon.
- (...) cała i zdrowa. Opowiedziała mi wszystko. Teraz się przebiera i jedziemy do Was. Musi zobaczyć się z Anto... - wtedy zaskrzypiał schodek, na którym stałam. Neymar to usłyszał i odwrócił się. Patrzył na mnie. - Kończę. Cześć. - rozłączył się.
- Jedziemy? - zapytałam.
- Tak.
··································································
Mam nadzieję, że może być? :)
Ostatnio pod rozdziałem było mniej komentarzy,
czy to znaczy, że nie podobało się? Może już nie chcecie
czytać tego opowiadania i mam go zakończyć? :/
Piszcie co zrobić, bo jeśli nie czytacie to nie będę pisała. ;)
Możecie pisać mi też na asku - KLIK
Do następnego! ;*
czwartek, 20 sierpnia 2015
Liebster Blog Award #3
Po raz trzeci zostałam nominowana do LBA! Bardzo dziękuję, a nominowała mnie http://neymaarmylife.blogspot.com/
1. Gdzie widzisz siebie w przyszłości ?
-Chciałabym zamieszkać w Barcelonie z rodziną. :)
2. Gdybyś mogła spędzić jeden dzień w serialu, to jaki serial byś wybrała?
-Nie mam pojęcia, nie oglądam seriali. :/
3. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską ? Dlaczego tak/nie ?
-Tak, bo sama przyjaźnię się z chłopakami. ;)
4. Czy cieszy Cię widok komentarza pod postem ?
-Bardzo! Zawszę czytam komentarze pod rozdziałem i każdy nawet najmniejszy wywołuje uśmiech na mojej twarzy. :)
5. Co motywuje Cię do pisania ?
-Głównie komentarze i dlatego tak bardzo mi na nich zależy. :)
6. Czy twoi przyjaciele/znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga ?
-Tak. :)
7. Gdybyś miała na to wpływ to do jakiej narodowości byś chciała należeć ?
-Cieszę się, że jestem Polką ale gdybym miała nią nie być to Hiszpanka. :)
8. Na spacer nie wybieram się bez... ?
-Torebki wypełnionej różnymi rzeczami. :D
9. Kiedy masz "czas dla siebie" co robisz ?
-Różnie, zależy od dnia i humoru. :)
10. O której godzinie wstajesz w wolne dni ?
Nie mam ustalonej pory. Wstaję kiedy się obudzę. :)
11. Co pomaga Ci zasnąć ?
Zawszę przed snem myślę ''co by było gdyby'', wymyślam ciąg dalszy do bloga i to mnie usypia. :)
Moje nominacje:
Moje pytania:
1. Masz zwierzę?
2. W jakim mieście mieszkasz?
3. Lubisz spędzać czas ze swoją rodziną, przyjaciółmi?
4. Byłaś za granicą?
5. Ulubiony klub i reprezentacja?
6. Co lubisz robić w wolnym czasie?
7. Co skłoniło Cię do pisania bloga?
8. Podaj trzy ulubione blogi, które lubisz czytać.
9. Ulubiony kolor i piosenka na lato?
10. Co motywuje Cię do pisania?
11. Co chcesz robić w przyszłości?
czwartek, 13 sierpnia 2015
Rozdział 18
*Neymar*
- Chyba Ty!
- Nic nie było!
- Był spalony! Neymar to potwierdzi, nie Ney!? - zapytał mnie mój przyjaciel z drużyny, Dani Alves. Kłócił się właśnie z klubowym gigantem o to czy był spalony czy nie. Norma.
- Mnie w to nie mieszaj! - odpowiedziałem przyjacielowi na zadane pytanie. Cała drużyna się z nich śmiała. Geri i Dani nie dawali za wygraną i ciągle się kłócili. Chodź później przybrało to rodzaj sprzeczki dla zabawy i śmiechu.
Chłopaki! - krzykną trener. - Koniec tych głupot, wracać do domów, ale to już! Mam Was dosyć! - zaśmiał się Luis. Każdy kiwną głową i udaliśmy się w stronę szatni.
Jechałem słuchając moich ulubionych brazylijskich piosenek. Właśnie leciał utwór Thiaguinho, który nuciłem sobie pod nosem.
Kocham piosenki mojego przyjaciela. Zawszę kiedy jest w rodzinnym kraju chodzę na jego koncerty. Dzisiejszego dnia byłem wyjątkowo radosny. Może to przez cudowną pobudkę ze strony Alisy? Ona jest taka cudowna i kochana. Bardzo mi na niej zależy. Kiedy uśmiecha się to ja jestem cały szczęśliwy. Cieszę się, że chłopaki z drużyny tak bardzo ją polubili. Wydaje mi się, że bardzo polubiła się z Anto, partnerką Leo. Mojego najlepszego przyjaciela na boisku. Moja siostra - Rafaela też ją bardzo polubiła. Traktuję ją jak siostrę, przyjaciółkę chodź znają się bardzo krótko. Liczę, że moi rodzice i przyjaciele z Brazylii także przyjmą są z otwartymi rękami. Niby coś tam wspominaliśmy im z Rafą o Al, ale poznać ją osobiście to zupełnie dwie inne sprawy. Gil i Jo - najlepszy przyjaciel i przyrodni brat mówili, że w moim, a właściwie w naszym kraju, bo Alisa także pochodzi z Brazylii jest głośno o naszym związku. Praktycznie każdy punkt informacyjny mówi o mojej nowej wybrance serca. Dostaję pełno wiadomości od fanów. Nie ukrywam, że jedne są miłe, inne trochę mniej ale cieszę się, że moi fani też ją tak przyjęli.
Właśnie zaparkowałam samochód pod domem. Zabrałem torbę i ruszyłem w stronę domu. Był zamknięty. Przypomniało mi się, że Alisa była umówiona z Anto na zakupy. Odnalazłem klucze i tradycyjnie rzuciłem torbę treningową w kąt. Podszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem sok pomarańczowy, który nalałem do szklanki. Wypiłem wszystko i naczynie położyłem do zmywarki. Następnie udałem się do salonu i włączyłem telewizor. Skontaktowałem się z Leo i spytałem czy nie chce pograć w fifę online. Zgodził się i rozegraliśmy dwa mecze. Obydwa przegrałem. Kiedy '10' Barcelony cieszyła się z wygranej, ja usłyszałem uciążliwe dzwonienie do drzwi. Kogo znowu niesie - pomyślałem i szybkim krokiem poszedłem zobaczyć kto to. Otworzyłem drzwi i ujrzałem zapłakaną Antonellę.
- Anto.. - nie wiedziałem co powiedzieć. Zaprosiłem ją do salonu. Kiedy ona tam szła ja wstąpiłem po szklankę wody, którą podałem dziewczynie. Upiła łyk i zaczęła.
. Ney.. oona.. ja nie wiem.. - nie umiała skleić jednego zdania.
- Spokojnie oddychaj i powiedz. - próbowałem ją uspokoić. Wtedy zorientowałem się, że nie ma z nią Al. Przestraszyłem się. - Anto, gdzie jest Alisa? - zapytałem zdenerwowany.
- Ney, nie wiem. Alisa powiedziała, że idzie.. że idzie do łazienki, ale ona, Ney ona nie wróciła. Nie, nie wiem gdzie jest. - kobieta rozpłakała się. Przytuliłem ją na pocieszenie. Nie mogłem uwierzyć w to co powiedziała. Gdzie jest moja ukochana? Kurwa, gdzie ona jest!? Kiedy już się uspokoiła zadzwoniłem do Messiego, aby przyjechał po narzeczoną. Nie chciałem mu mówić o co chodzi przez telefon. Poprosiłem tylko żeby przyjechał jak najszybciej, bez dzieci. Zjawił się po około dwudziestu minutach.
- Ney! Anto! - zawołał piłkarz.
- Leo jesteśmy w salonie! - odkrzyknąłem. Nadal miałem w ramionach jego zapłakaną partnerkę.
- Co tutaj się dzieje!? - krzyknął gdy zobaczył, że przytulam jego ukochaną ale kiedy ujrzał, że ona ma zły w oczach od razu złagodniał. - Antonella? - powiedział pytająco imię narzeczonej.
- Nie pytaj, uspokoiła się. Leo zabierz ją do domu, muszę odnaleźć Al. - poprosiłem przyjaciela. Wykonał moją prośbę i zabrał Rocuzzo do domu. Sam wyruszyłem na wielogodzinne poszukiwania mojej ukochanej. Niestety nie znalazłem jej.
Wieczorem nie mogłem spać. Ciągle myślałem, że wróci, że zaraz zapuka do drzwi sypialni i powie, że to tylko głupi sen a ona ciągle była przy mnie. Miałem straszne myśli. Jedną z nich było to, że ci ludzie, o których nie raz mi wspominała ją zabrali. Mówiła, że są zdolni do wszystkiego i jak ją odnajdą to mogą zrobić coś bardzo złego. Jak nie jej to mi. Było już po północy. Ciągle miałem w głowie czarne myśli, które przerwał telefon. Zerwałem się szybko z łóżka w obawie, że dzwoni Alisa a ja nie odbiorę. Na próżno.
- Leo? - zacząłem załamany, że dzwoni mój przyjaciel a nie ukochana.
- Ney, przyszła? - zapytał z nadzieją.
- Niee..
- Anto nie może spać. Mówi, że to wszystko jej wina. Nie wiem co zrobić. - wyżalił mi się napastnik FC Barcelony i Reprezentacji Argentyny. Sam nie miałem pojęcia co mam zrobić. Jutro jeżeli nie wróci pójdę na policję. Ona musi być żywa!
- Leo, zabierz dzieci z domu. Niech nie widzą jej w takim stanie, a ty? Ty bądź przy niej i powtarzaj, że Al się znajdzie. Znajdzie się cała i żywa. Mów Anto, że to nie jej wina. Jeśli chcesz możesz przywieść ją jutro do mnie. Powiedziałem Enrique, że nie będzie mnie na treningu. - zaproponowałem.
- Dobrze, ale przyjadę z nią. Też zadzwonię do trenera. - oznajmił mi.
- Leo mamy mecz niedługo, a Ty jesteś nadzieją! Musisz trenować! - upomniałem najlepszego piłkarza świecie.
- Neymar! Twoja dziewczyna zaginęła, Antonella jest na skraju załamania a Ty mi mówisz, że mam trenować!? - podniósł głos. Miał rację.
- Przepraszam Leo. - wyszeptałem.
- Nie, Ney to ja przepraszam.. Ney kończę Anto mnie woła. Idź spać a jutro uzgodnimy co z tym zrobimy.
- Cześć Leo. - pożegnałem się z przyjacielem. Udałem się do kuchni po szklankę wody. Wypiłem od razu wszystko. Moim kolejnym celem była łazienka. Wziąłem długą kąpiel, która trwała około półtora godziny. Nim się obejrzałem była już druga w nocy. Wytarłem ciało ręcznikiem, ubrałem się i poszedłem spać. Jednak nie mogłem zasnąć. Ciągle rozmyślałem o Al.. Kocham ją i nie daruję sobie jak jej się coś stanie. Zabiję każdego kto był światkiem a nie pomógł. Później sam odbiorę sobie życie. Patrzyłem w sufit przez dwie godziny aż udało mi się zasnąć.
···································································
Wiem, wiem.. nie wypał ale chciałam jakoś
przeciągnąć nieobecność Alisy :D
Przepraszam za tak długą przerwę ale przez te upały
byłam praktycznie cały czas poza domem i nie miałam
kiedy go napisać, a jak już napisałam to jest beznadziejny.. :(
Przepraszam za tak długą przerwę ale przez te upały
byłam praktycznie cały czas poza domem i nie miałam
kiedy go napisać, a jak już napisałam to jest beznadziejny.. :(
Jak myślicie stanie się jej coś poważnego? :/
Proszę o komentarze! <3
Do następnego! ;*
poniedziałek, 27 lipca 2015
Rozdział 17
Siedziałam w samochodzie z osobami, za którymi nie tęskniłam wcale. Wręcz przeciwnie. Wiedziałam, że to spotkanie nie wróży nic dobrego. Wręcz przeciwnie. Siedziałam cicho ze łzami w oczach, bo czuję iż mój świat, moje życie właśnie dobiega końca.
- Wysiadaj! - warknął jeden z małpiszonów, z którymi siedziałam w aucie. Wykonałam posłusznie polecenie, bo z nimi nie ma sensu dyskutować. - Chodź! - złapał mnie za ramię i szarpnął. Zabolało. Szłam cicho pociągając nosem ze strachu. Moje oczy się szkliły, dusza błagała aby wszystko się dobrze zakończyło. Prowadzili mnie po dobrze znanej mi ścieżce w lesie. Wiedziałam gdzie idziemy. Nic nie przychodziło mi do głowy. Sam strach wypełniał każdą komórkę mojego ciała. Nogi trzęsły się niczym galaretka, którą tak uwielbiam jeść. Raz stąd uciekłam, teraz nie będzie tak łatwo. Zresztą co ja mówię? Nie będę uciekała, bo zabiją mnie na miejscu. Jestem pewna, że już nigdy nie zobaczę Neymara. Nie ujrzę osoby, na której tak bardzo mi zależało. Przez całe życie kochałam tylko jego. No może jak byłam mała to kochałam rodziców, ale to uczucie wygasło gdy oddali mnie w ręce bestii.
- Zaprowadź są do szefa. - rozkazał jeden goryl, drugiemu olbrzymowi. Ten nie puszczał mojej ręki choćby na pół jebanej sekundy! Czułam jak pod naciskiem jego wielkiej łapy pojawia się siniak.
- Boli. - chciałam wyrwać się, ale nic to nie dało. Tylko pogorszyło. Było mi wszystko jedno. I tak zginę i tak. Na moim policzku pojawiła się łza. Nie miałam sił na nic. Chciałam zasnąć. Na zawsze.
Olbrzym otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka. Ledno utrzymałam się na nogach. Byłam w ciemnym pomieszczeniu. Na końcu widziałam biurko a na nim świeczkę. Podeszłam do niej. Była taka śliczna, samotna. Chciałam dotknąć ją dotknąć, ale oślepiło mnie światło, które zapaliło się w całym pomieszczeniu. A koło drzwi stał On. Powoli przełknęłam ślinę. Moje serce przyśpieszyło, ręce i nogi drżały pod wpływem strachu. A On? Wyglądał jak wampir. Ciemne włosy opadające na twarz. Oczy czarne niczym węgle. Blada skóra i uśmiech, który wywołuje falę dreszczy. Zawsze ubierał się w ciemne garnitury i idealnie białą koszulę. To też było straszne. Takie normalne, ale jednak u niego to wywoływało strach.
Uśmiechnął się chytrze i wolnymi krokami zmierzał w moją stronę. Gdyby nie biurko cofałabym się w tył. Ono mi uniemożliwiało ruchy. Był coraz bliżej mnie. Czułam, że serce wyskoczy mi z piersi. Kiedy stał już na przeciwko mnie delikatnie ułożył swoją dłoń na moim policzku. Patrzył mi w oczy, a ja nie mogłam tego zrobić. Jego goryle nawet bawi się tam spojrzeć. Oderwał rękę. Chwilę później poczułam przeszywający ból na policzku, upadłam.
- Wysiadaj! - warknął jeden z małpiszonów, z którymi siedziałam w aucie. Wykonałam posłusznie polecenie, bo z nimi nie ma sensu dyskutować. - Chodź! - złapał mnie za ramię i szarpnął. Zabolało. Szłam cicho pociągając nosem ze strachu. Moje oczy się szkliły, dusza błagała aby wszystko się dobrze zakończyło. Prowadzili mnie po dobrze znanej mi ścieżce w lesie. Wiedziałam gdzie idziemy. Nic nie przychodziło mi do głowy. Sam strach wypełniał każdą komórkę mojego ciała. Nogi trzęsły się niczym galaretka, którą tak uwielbiam jeść. Raz stąd uciekłam, teraz nie będzie tak łatwo. Zresztą co ja mówię? Nie będę uciekała, bo zabiją mnie na miejscu. Jestem pewna, że już nigdy nie zobaczę Neymara. Nie ujrzę osoby, na której tak bardzo mi zależało. Przez całe życie kochałam tylko jego. No może jak byłam mała to kochałam rodziców, ale to uczucie wygasło gdy oddali mnie w ręce bestii.
- Zaprowadź są do szefa. - rozkazał jeden goryl, drugiemu olbrzymowi. Ten nie puszczał mojej ręki choćby na pół jebanej sekundy! Czułam jak pod naciskiem jego wielkiej łapy pojawia się siniak.
- Boli. - chciałam wyrwać się, ale nic to nie dało. Tylko pogorszyło. Było mi wszystko jedno. I tak zginę i tak. Na moim policzku pojawiła się łza. Nie miałam sił na nic. Chciałam zasnąć. Na zawsze.
Olbrzym otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka. Ledno utrzymałam się na nogach. Byłam w ciemnym pomieszczeniu. Na końcu widziałam biurko a na nim świeczkę. Podeszłam do niej. Była taka śliczna, samotna. Chciałam dotknąć ją dotknąć, ale oślepiło mnie światło, które zapaliło się w całym pomieszczeniu. A koło drzwi stał On. Powoli przełknęłam ślinę. Moje serce przyśpieszyło, ręce i nogi drżały pod wpływem strachu. A On? Wyglądał jak wampir. Ciemne włosy opadające na twarz. Oczy czarne niczym węgle. Blada skóra i uśmiech, który wywołuje falę dreszczy. Zawsze ubierał się w ciemne garnitury i idealnie białą koszulę. To też było straszne. Takie normalne, ale jednak u niego to wywoływało strach.
Uśmiechnął się chytrze i wolnymi krokami zmierzał w moją stronę. Gdyby nie biurko cofałabym się w tył. Ono mi uniemożliwiało ruchy. Był coraz bliżej mnie. Czułam, że serce wyskoczy mi z piersi. Kiedy stał już na przeciwko mnie delikatnie ułożył swoją dłoń na moim policzku. Patrzył mi w oczy, a ja nie mogłam tego zrobić. Jego goryle nawet bawi się tam spojrzeć. Oderwał rękę. Chwilę później poczułam przeszywający ból na policzku, upadłam.
Strasznie bolało. Z nosa i łuku brwiowego leciała mi krew. Wytarłam ją dłonią, ale to nic nie dało. Sączyła się dalej. Zostawił mnie jakby nigdy nic. Wiłam się na podłodze z bólu. Czułam, że tu zaznam końca swoich dni. Tego chciałam.. chciałam już umrzeć.
*Następnego dnia*
Obudził mnie powiew wiatru. Otworzyłam spuchnięte od płaczu oczy. Leżałam na kocu w lesie. Chciałam usiąść, ale zakręciło mi się w głowie i opadłam z powrotem na koc. Jeszcze jedna próba.. i udało się, siedzę! Rozglądnęłam się wokół własnej osi. Pamiętam to miejsce. Stary domek w środku lasu. Tutaj spędzałam cały czas kiedy ''pracowałam''. Tutaj mogłam oddychać spokojnie, bez jakichkolwiek wątpliwości lub strachu. Poza domkiem był tutaj człowiek, któremu ufałam. Jemu jednemu na całym świecie. Tylko jemu. Teraz to się zmieniło. Mogę ufać Neymarowi, Rafaeli, Anto, Leo, Daniemu, i chłopakom z drużyny. Byli dla mnie rodziną. Rodziną jakiej nie miałam. Neymar jako pierwszy człowiek na ziemi nauczył mnie kochać. Pokazał co to znaczy prawdziwa miłość. Teraz zaznam strachu i śmierci. Kiedyś często myślałam jak jest po drugiej stronie. Każdy mówi, że cudownie, że trafiamy do wiecznego raju. A ja? Ja myślę, że to jedna wielka ściema, którą ubzdurał sobie pewien człowiek a później rozpowiedział wszystkim w pobliżu. I tak każdy mówił każdemu. Nie wierzę w to. Jak śpimy nic się nie dzieje. Jakbyśmy byli w hipnozie. Po śmierci jest to samo. Na początku Twoi bliscy płaczą. Później i tak zapominają, że istniałaś. Wywalają wszystko czego dotykałaś. Zabijają rzeczy, które są częścią Ciebie.
- Alisa.. - z zamyśleń wyrwał mnie szept chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam. Wstałam i przytuliłam się z przyjacielem. - Boli Cię coś? - zapytał gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Nie, nic mnie nie boli. - zaprzeczyłam. Prawda była taka, że łuk brwiowy trochę pobolewał, ale przestanie.
- Jak trafiłaś do Crisa? Przecież była po drugiej stronie miasta? - zapytał.
- Usiądźmy. - wskazałam na koc, który nadal był na ziemi. Chłopak wykonał moją prośbę. - Byłam z przyja.. znajomą w galerii handlowej i rzeczywiście dosyć długo jechaliśmy.. - coś nagle mnie oświeciło i faktycznie długo jechaliśmy. Mogliśmy nawet znaleźć się po drugiej stronie Barcelony. A ludzie Crisa chodzą czasami po takich miejscach szukając naiwnych facetów.
- Wiesz, że tym razem nie uda Ci się uciec? - w jego głosie można było usłyszeć żal i smutek. On jako jedyny stąd miał serce. Prawdziwe bijące serce.
- Wiem i wiem też, że Cris zemści się na mnie za to. - mówiłam a z moich oczu polały się łzy. - Ulżyj mi i mnie zabij! - krzyknęłam płacząc. Lucas szybko przytulił mnie. Głaskał mnie po plechach i włosach. Siedzieliśmy tak kilkanaście minut puki się nie uspokoiłam.
- Alisa.. ja miałem Cię.. Cię zaprowadzić do Crisa jak się ob.. obudzisz. - nie mógł wydusić z siebie zdania. Kiwnęłam lekko głową na znak, że się zgadzam. Lucas pomógł mi wstać. Razem udaliśmy się do szefa wszystkich szefów.
····························································
Co myślicie? Może być?
Myślicie, że Cris zrobi coś poważnego Al? :/
A może Lucas stanie w jej obranie?
Piszcie co mam zrobić w rozdziałach, bo mam wersje
na każde wyjście :D
Dziś była krótko, ale ciąg dalszy muszę jeszcze wymyślić ;)
Do następnego misie! <3
czwartek, 23 lipca 2015
Rozdział 16
Neymar siedział nadal na łóżku. Rękoma miał podpartą głowę. Kiedy zrobiłam krok w jego stronę podłoga zaskrzypiała i wtedy spojrzał na mnie. Usiadłam koło niego. Cisza między nami strasznie mnie denerwowała dlatego postanowiłam ją przerwać.
- Przepraszam.. - wyszeptałam smutno.
- To Davi, mój syn. Ma trzy lata. - wyznał.
- Musiałeś bardzo kochać dziewczynę, której dałeś dziecko. - wypowiedziałam zdanie, które ciążyło mi na sercu. Taka była prawda skoro miał dziecko to musiał coś czuć do kobiety, z którą się przespał.
- Co? Nie. Davi to wpadka. Nie byłem, nie jestem i nie będę nigdy za Caroliną. Kocham ją, ale jak przyjaciółkę. - zaprzeczył. - Na imprezie zadziałał na nas alkohol i stało się. - wytłumaczył.
- Wpadka? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, Davi to nie planowane dziecko, ale dla jego dobra z Cah utrzymujemy przyjacielskie relacje. - po raz pierwszy uśmiechną się do mnie. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Pokarzesz mi zdjęcia małego? - zapytałam z radością i uśmiechem na twarzy.
Neymar pokazał mi na prawdę mnóstwo zdjęć jego, syna i matki, która była na prawdę bardzo ładna, naturalna. Powiem szczerze, że wyglądała na bardzo minął. Opowiadał mi historię w jakich okolicznościach było robione zdjęcie. Pamiętam, że od Daniego wróciliśmy około godziny 18, a teraz było już po 23.
- Neymar jest już późno. - powiedziałam ziewając. - Davi jest bardzo słodki i mogłabym patrzeć na niego jeszcze przez bardzo długi czas, ale błagam chodźmy spać. - poprosiłam, pocałowałam go w policzek i podeszłam do szafy. Szybko wybrałam piżamę i zniknęłam za drzwiami łazienki. Wzięłam szybki, ale odprężający prysznic. Przebrałam się, a włosy związałam w kocyka. Chwilę spędziłam na patrzeniu w lusterku. Kiedy się ocknęłam przemyłam jeszcze twarz i wyszłam z pomieszczenia. Neymar leżał na łóżku i patrzył się na mnie. Uśmiechnął się do mnie i kiwnął głową na znak abym podeszła do niego. Zastanowiłam się chwilę, ale jednak przystałam na jego propozycję. Weszłam powoli na kolanach na łóżko i delikatni położyłam się koło chłopaka. Pocałował mnie bardzo namiętnie. Chwilę później jego ciało zawisło nad moim. Ręce wczepiłam w jego włosy, tym samym przyciągając go bliżej siebie. Całował mnie bardzo nachalnie. Jak nigdy dotąd. Jedną dłoń zastawiłam we włosach, drugą zaś badałam ciało chłopaka. Miał fantastycznie wyrzeźbiony brzuch. Włożyłam ręce pod koszulkę, która już chwilę później poleciała w nieznanym nam miejscu. Neymar uczynił to samo z moją bluzką. To samo zrobił ze spodenkami i swoimi spodniami. Szybko przeskanował moje ciało, a ja się zarumieniłam. Jednak czułam się akceptowana przez piłkarza. Piłkarz ponownie złączył nasze usta. Schodził pocałunkami do mojego dekoltu. Zostawiał mokre ślady na ciele. Jego ręka zjeżdżała w kierunku dolnej bielizny, ale zatrzymałam ją. Spojrzałam niepewnie w jego oczy i zamknęłam je. Brunet najwyraźniej zrozumiał co mam namyśli przez ten czyn.
- Skarbie.. - zaczął niepewnie. Chodź zaraz dodał. - Zrobiłem coś nie tak? - w jego oczach pojawił się smutek.
- Nie! - zaprzeczyłam szybko. - Ja nie wiem czy jestem gotowa.. - dodałam nieśmiało. Neymar wyglądał na zaskoczonego moim wyznaniem. Pocałował mój nagi brzuch, zamknęłam oczy i odwróciłam głowę.
- Alisa, spokojnie.. - pocieszył mnie. - Zaczekam.. - wyznał i zszedł ze mnie. Mruknęłam cicho. Ney położył się na plecach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Przełożyłam rękę przez jego brzuch. Głowę umiejscowiłam na torsie gdzie bije serce chłopaka. Splotłam nasze nogi i odpłynęłam w krainę snu.
Następnego dnia wstałam jako pierwsza. Kiedy piłkarz jeszcze spał ja się umyłam, ubrałam, uczesałam i umalowałam. Co prawda makijaż składał się tylko z tuszu do rzęs, ale co tam. Dzisiaj w Barcelonie była trochę gorsza pogoda, więc założyłam spódniczkę i bluzkę na długi rękaw. Cała kompozycja prezentowałam się tak..
- Tak, Anto?
- Hej, gotowa na zakupy? - zapytała.
- Oczywiście.
- To w takim razie będę u ciebie za 20 minut?
- Jasne, czekam. - powiedziałam i pożegnałam się z partnerką najlepszego piłkarza na świecie. Wróciłam do słuchania piosenek. Zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych hiszpańskich piosenek. Na sam koniec dołączył do mnie Neymar. Razem śpiewaliśmy kawałek piosenki.
*Hola bebe
Ya que contigo no sirve la labia
Y te crees muy sabia
Pero vas a caer
Te lo digo mujer (eee aaa)
Yo sé que acabo de conocerte
Y es muy rápido pa' tenerte
Yo lo que quiero es complacerte
Tu tranquila déjate llevar
Dime si conmigo quieres hacer travesuras
Que se ha vuelto una locura
Y tu estas bien dura
No me puedo contener (x2)
No me puedo contener (x3)*
Na sam koniec piłkarz bardzo czule pocałował mnie w usta. Usiadł na kanapie, a mnie posadził okrakiem na swoich kolanach. Wszystko byłoby cudownie gdyby nie dzwonek do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie.
- To pewnie Antonella, idziemy razem na zakupy. - poinformowałam ukochanego. - Pójdę otworzyć. - zeszłam z jego kolan i pobiegłam do drzwi. Przywitałam się z Argentynką i zaprosiłam do środka. Zaproponowałam jej kawę na dobry początek dnia, zgodziła się. W pewnym momencie Neymar poprosił mnie na słówko. Przeprosiłam Anto i poszłam z nim do pokoju gościnnego, w którym śpię.
- Alisa, masz jakieś pieniądze skoro idziecie na zakupy? - zapytał.
- No coś tam jeszcze mam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. W najniższych dniach muszę koniecznie znaleźć jakąś pracę.
- Masz. - Neymar wyciągnął portfel i dał mi pieniądze.
- Neymar oddam Ci. - uprzedziłam.
- Mój świat nie będzie mi oddawał pieniędzy, dam Ci wszystko aby codziennie rano patrzeć na Twój uśmiech. - pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję, idę do Anto. - tym razem to ja pocałowałam go w usta.
- Uważajcie na siebie. - przytaknęłam głową mojemu ukochanemu na znak, że będziemy. Zeszłam do Antonelli i powiedziałam, że możemy jechać.
Łażenie po całych sklepach przez kilka godzin wykończyło mnie całkowicie. Poszłyśmy do jednej z restauracja jaka znajdowała się w najlepszym centrum handlowym w Barcelonie. Ja zamówiłam sok pomarańczowy, a moja towarzyszka zwyczajną wodę. Wypiłyśmy wszystko rozmawiając się i śmiejąc. Zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć, wybrałyśmy jedno najładniejsze i obie wstawiłyśmy na nasze instagramy. Później przeprosiłam Anto mówiąc, że muszę skorzystać z łazienki. Dziewczyna miała popilnować nasze zakupy. Szłam uśmiechnięta do toalety, ale nagle poczułam oplatające ręce na brzuchu. Odwróciłam się i zamarłam...
- Przepraszam.. - wyszeptałam smutno.
- To Davi, mój syn. Ma trzy lata. - wyznał.
- Musiałeś bardzo kochać dziewczynę, której dałeś dziecko. - wypowiedziałam zdanie, które ciążyło mi na sercu. Taka była prawda skoro miał dziecko to musiał coś czuć do kobiety, z którą się przespał.
- Co? Nie. Davi to wpadka. Nie byłem, nie jestem i nie będę nigdy za Caroliną. Kocham ją, ale jak przyjaciółkę. - zaprzeczył. - Na imprezie zadziałał na nas alkohol i stało się. - wytłumaczył.
- Wpadka? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, Davi to nie planowane dziecko, ale dla jego dobra z Cah utrzymujemy przyjacielskie relacje. - po raz pierwszy uśmiechną się do mnie. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Pokarzesz mi zdjęcia małego? - zapytałam z radością i uśmiechem na twarzy.
- Neymar jest już późno. - powiedziałam ziewając. - Davi jest bardzo słodki i mogłabym patrzeć na niego jeszcze przez bardzo długi czas, ale błagam chodźmy spać. - poprosiłam, pocałowałam go w policzek i podeszłam do szafy. Szybko wybrałam piżamę i zniknęłam za drzwiami łazienki. Wzięłam szybki, ale odprężający prysznic. Przebrałam się, a włosy związałam w kocyka. Chwilę spędziłam na patrzeniu w lusterku. Kiedy się ocknęłam przemyłam jeszcze twarz i wyszłam z pomieszczenia. Neymar leżał na łóżku i patrzył się na mnie. Uśmiechnął się do mnie i kiwnął głową na znak abym podeszła do niego. Zastanowiłam się chwilę, ale jednak przystałam na jego propozycję. Weszłam powoli na kolanach na łóżko i delikatni położyłam się koło chłopaka. Pocałował mnie bardzo namiętnie. Chwilę później jego ciało zawisło nad moim. Ręce wczepiłam w jego włosy, tym samym przyciągając go bliżej siebie. Całował mnie bardzo nachalnie. Jak nigdy dotąd. Jedną dłoń zastawiłam we włosach, drugą zaś badałam ciało chłopaka. Miał fantastycznie wyrzeźbiony brzuch. Włożyłam ręce pod koszulkę, która już chwilę później poleciała w nieznanym nam miejscu. Neymar uczynił to samo z moją bluzką. To samo zrobił ze spodenkami i swoimi spodniami. Szybko przeskanował moje ciało, a ja się zarumieniłam. Jednak czułam się akceptowana przez piłkarza. Piłkarz ponownie złączył nasze usta. Schodził pocałunkami do mojego dekoltu. Zostawiał mokre ślady na ciele. Jego ręka zjeżdżała w kierunku dolnej bielizny, ale zatrzymałam ją. Spojrzałam niepewnie w jego oczy i zamknęłam je. Brunet najwyraźniej zrozumiał co mam namyśli przez ten czyn.
- Skarbie.. - zaczął niepewnie. Chodź zaraz dodał. - Zrobiłem coś nie tak? - w jego oczach pojawił się smutek.
- Nie! - zaprzeczyłam szybko. - Ja nie wiem czy jestem gotowa.. - dodałam nieśmiało. Neymar wyglądał na zaskoczonego moim wyznaniem. Pocałował mój nagi brzuch, zamknęłam oczy i odwróciłam głowę.
- Alisa, spokojnie.. - pocieszył mnie. - Zaczekam.. - wyznał i zszedł ze mnie. Mruknęłam cicho. Ney położył się na plecach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Przełożyłam rękę przez jego brzuch. Głowę umiejscowiłam na torsie gdzie bije serce chłopaka. Splotłam nasze nogi i odpłynęłam w krainę snu.
Następnego dnia wstałam jako pierwsza. Kiedy piłkarz jeszcze spał ja się umyłam, ubrałam, uczesałam i umalowałam. Co prawda makijaż składał się tylko z tuszu do rzęs, ale co tam. Dzisiaj w Barcelonie była trochę gorsza pogoda, więc założyłam spódniczkę i bluzkę na długi rękaw. Cała kompozycja prezentowałam się tak..
Włosy tylko lekko podkręciłam i byłam gotowa. Zeszłam na dół, przygotowałam śniadanie, które składało się z przeróżnych kanapek. Do wyboru do koloru. Wszystko położyłam na stół. Poszłam obudzić piłkarza. Cicho otworzyłam drzwi od sypialni, na paluszkach podeszłam do łóżka. Pocałowałam mojego śpioszka w usta. Usiadłam, a on otwierał oczy.
- Hmm.. takie poranki mogę mieć ciągle.. - westchnął. - Dzień dobry skarbie, ślicznie wyglądasz. - posłał mi komplement, wstał i także mnie pocałował.
- Chodź na śniadanie. - powiedziałam i opuściłam pokój piłkarza. Usiadłam przy stale i czekałam na mojego ukochanego, który zjawił się kilka minut później.
W cudownym nastroju zjedliśmy jedzenie. Neymar później udał się do łazienki w celu porannej toalety, a ja zasiadłam przed telewizorem. Właśnie leciała piosenka, którą bardzo lubię kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam.- Tak, Anto?
- Hej, gotowa na zakupy? - zapytała.
- Oczywiście.
- To w takim razie będę u ciebie za 20 minut?
- Jasne, czekam. - powiedziałam i pożegnałam się z partnerką najlepszego piłkarza na świecie. Wróciłam do słuchania piosenek. Zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych hiszpańskich piosenek. Na sam koniec dołączył do mnie Neymar. Razem śpiewaliśmy kawałek piosenki.
*Hola bebe
Ya que contigo no sirve la labia
Y te crees muy sabia
Pero vas a caer
Te lo digo mujer (eee aaa)
Yo sé que acabo de conocerte
Y es muy rápido pa' tenerte
Yo lo que quiero es complacerte
Tu tranquila déjate llevar
Dime si conmigo quieres hacer travesuras
Que se ha vuelto una locura
Y tu estas bien dura
No me puedo contener (x2)
No me puedo contener (x3)*
Na sam koniec piłkarz bardzo czule pocałował mnie w usta. Usiadł na kanapie, a mnie posadził okrakiem na swoich kolanach. Wszystko byłoby cudownie gdyby nie dzwonek do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie.
- To pewnie Antonella, idziemy razem na zakupy. - poinformowałam ukochanego. - Pójdę otworzyć. - zeszłam z jego kolan i pobiegłam do drzwi. Przywitałam się z Argentynką i zaprosiłam do środka. Zaproponowałam jej kawę na dobry początek dnia, zgodziła się. W pewnym momencie Neymar poprosił mnie na słówko. Przeprosiłam Anto i poszłam z nim do pokoju gościnnego, w którym śpię.
- Alisa, masz jakieś pieniądze skoro idziecie na zakupy? - zapytał.
- No coś tam jeszcze mam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. W najniższych dniach muszę koniecznie znaleźć jakąś pracę.
- Masz. - Neymar wyciągnął portfel i dał mi pieniądze.
- Neymar oddam Ci. - uprzedziłam.
- Mój świat nie będzie mi oddawał pieniędzy, dam Ci wszystko aby codziennie rano patrzeć na Twój uśmiech. - pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję, idę do Anto. - tym razem to ja pocałowałam go w usta.
- Uważajcie na siebie. - przytaknęłam głową mojemu ukochanemu na znak, że będziemy. Zeszłam do Antonelli i powiedziałam, że możemy jechać.
Łażenie po całych sklepach przez kilka godzin wykończyło mnie całkowicie. Poszłyśmy do jednej z restauracja jaka znajdowała się w najlepszym centrum handlowym w Barcelonie. Ja zamówiłam sok pomarańczowy, a moja towarzyszka zwyczajną wodę. Wypiłyśmy wszystko rozmawiając się i śmiejąc. Zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć, wybrałyśmy jedno najładniejsze i obie wstawiłyśmy na nasze instagramy. Później przeprosiłam Anto mówiąc, że muszę skorzystać z łazienki. Dziewczyna miała popilnować nasze zakupy. Szłam uśmiechnięta do toalety, ale nagle poczułam oplatające ręce na brzuchu. Odwróciłam się i zamarłam...
··························································
Myślę, że to dobry moment aby przerwać :D
Jak myślicie kogo zobaczyła Alisa? Może chłopaka, który uratował jej życie?
Pamiętacie go? A może był to Neymar lub ktoś inny?
Piszcie co myślicie w komentarzach pod rozdziałem ;3
Tutaj macie link do piosenki, której urywek
wzięłam wyżej do rozdziału, jakby ktoś chciał posłuchać :)
To tyle ;)
Tutaj macie link do piosenki, której urywek
wzięłam wyżej do rozdziału, jakby ktoś chciał posłuchać :)
To tyle ;)
Do następnego! <3
KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
poniedziałek, 20 lipca 2015
Rozdział 15
Żyje się raz. Te słowa ciągle chodziły mi po głowie. Nie wiem sama czy to prawda, ale tak się właśnie mówi. Życie to wielka zagadka i tylko nieliczni ją odgadną. Ja wiem, że moje życie nie jest jak z bajki, nie chciałabym nawet tego, ale to najodpowiedniejszy moment aby to zmienić.
Od tygodnia jestem z Neymarem i nie będę ukrywać, że cieszę się. Kiedy tylko się zgodziłam, Ney wyrzucił mnie z ''pracy'' mówiąc, że jego - uwaga cytuję ''Najukochańsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza księżniczka pracować nie będzie, a już na pewno nie u mnie''. Oświadczył mi, że od tamtego czasu jestem na utrzymaniu swojego chłopaka i tak rzeczywiście jest. Przez siedem dni kiedy wracał z treningu, sklepu, skądkolwiek z miasta przynosił mi białą, żółtą bądź niebieską różę. Właściwie to wszystkie kolory poza czerwonym. Kiedy spytałam dlaczego, odpowiedział mi, że czerwony kwiat jest oklepany, a ja zasługuję na coś lepszego. Codziennie rano na dzień dobrzy i wieczorem na dobranoc dostawałam pełnego miłości i namiętności pocałunek. Brunet jest idealny. Teraz mogę otwarcie powiedzieć iż zakochałam się właśnie w nim.
- Księżniczko. - wyszeptał zmysłowo do mojego ucha piłkarz, czym mnie obudził. Następnie skradł mi krótki pocałunek. - Al, wstawaj.. Misiaku, bo się spóźnimy. - ponownie pocałował mnie w usta.
- A gdzie idziemy? - wychrypiałam porannym głosem.
- Przecież wczoraj Dani zaprosił nas na grilla do siebie, zapomniałaś? - poinformował mnie.
- Musimy iść? - ciągle mówiłam mając zamknięte oczy.
- Wypadało by. - odpowiedział. Z ciągnęłam się z łóżka i podeszłam do szafy wybrać jakieś ubrania. Skoro miał to być grill wybrałam bardziej luźny komplet ubrań.
Udałam się do łazienki gdzie się trochę odświeżyłam oraz ubrałam. Mój makijaż składał się tylko z podkładu i tuszu do rzęs. Nie chciało mi się mocno malować, bo to tylko grill. Włosy spiełam w kok, aby mi nie przeszkadzały. Kiedy byłam już w pełni gotowa wyszłam z łazieki. Neymar leżał rozwalony na łóżku i robił coś w telefonie. Był bardzo skupiony, bo chyba nie zauwarzył kiedy usiadłam koło niego. Patrzył w telefon i uśmiechał się.
- Co robisz? - przerwałam ciszę. Jak na zawołanie poderwał się i schował telefon.
- Gotowa? - próbował zmienić temat.
- Neymar zadałam pytanie, odpowiesz?
- Porozmawiamy wieczorem, dobrze? - czułam, że coś ukrywa. Może spotyka się z jeszcze jakąś dziewczyną? Trochę zasmucił mnie fakt, że nie chciał mi powiedzieć co robi. Przytaknęłam lekko głową, wstałam z łóżka i nie czekając na piłkarza zeszłam na dół. W domu byliśmy tylko my i Poker. Rafaela wyjechała dwa dni temu do Brazylii, bo ich kuzynka ma urodziny. Przed wyjazdem powiedziała, że przylecą na najbliższy mecz i zastanawiam się kogo miała na myśli mówiąc 'przylecimy'. Zgadując pewnie przyjaciół albo rodzinę.
Właśnie dojechaliśmy do Daniego. Tradycyjnie przywitał nas z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Alves zawsze się śmieje. W drużynie Barcelony razem z Gerardem uchodzą na śmieszków. Wcześniej kiedy mnie nie chciał wpuścić do domu trochę byłam zła, ale kiedy przeprosił mnie, a następnego dnia dostałam wielki bukiet kiatów wszystko jest fantastycznie. Mogłabym nawet powiedzieć, że Brazylijczyk jest dla mnie przyjacielem, bratem. Dobrze się z nim dogaduję.
- Mi hermosa princesa! - ucieszył się. Ucałował moje dłonie i przytulił. - Amigo! - przywitał się z przyjacielem z drużyny po czym zaprosił nas do domu. Odprowadził do stołu, znikł ponownie w domu. Uprzedzając, że idzie po rzeczy nie zbędę do grilla. Siedzieliśmy z Neymarem w ciszy. Nie chciałam zaczynać i prowokować pierwszej kłótni. Przez całe życie nauczyłam się nie mówić o tym co leży mi na sercu. A wtedy leżało dużo. Od przeklętej ciszy uratował nas gospodarz wraz z gośćmi. Przedstawiłam się osobą, z którymi nie miałam okazji się jeszcze spotkać. Muszę przyznać szczerze, że najbardziej polubiłam Antonellę, narzeczoną Leo. Z nią złapałam najlepsze kontakt, z nią i z partnerką Pique - Sharirą. Była także Sofia, wybranka Suareza. Nie oszukujmy się polubiłam wszystkie dziewczyny, partnerki, narzeczone i żony chłopaków. Ale z drugiej strony czułam się tak obco i nieswojo. Może dlatego, że prawie nigdy nie zaznałam miłości i przyjaźni?
Jest już wieczór. Na posiadłości Alvesa spędziliśmy praktycznie cały dzień. Byłam padnięta, ale muszę przyznać szczerze, że bardzo ale to bardzo miło spędziłam czas z przyjaciółmi mojego chłopaka. Umówiłam się jutro z Anto na zakupy. Ma mi pokazać do jakich sklepów watro zaglądać. Ta kobieta jest naprawdę cudowna! Znam ją dzień a już ją kocham!
Właśnie siedzimy w samochodzie. W radiu gra jedna z ulubionych piosenek Brazylijskiej '10'. Na grillu starałam się nie myśleć o tym co stało się rano, ale i tak muszę się dowiedzieć o co chodzi. Kilkanaście minut później Neymar parkował samochód w garażu. Bez słowa z niego wysiadłam i od razu poszłam do naszej sypialni. Usiadłam na łóżku i czekałam. Czekałam na mojego chłopaka.. Kiedy przyszedł uśmiechnął się do mnie. Podszedł i siadając na łóżku przytulił mnie od tyłu. Oparłam się o jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Porozmawiamy? - wyszeptałam po krótkiej chwili.
- Al.. - zaczął. Wciągnął powietrze aby zaraz je wypuścić. - Czy Ty lubisz dzieci? - zapytał cicho. Nie do końca wiedziałam dokąd zmierza. Co jeśli powiem coś czego On nie chciał usłyszeć? Prawda jest taka, że nigdy nie miałam do czynienia z dziećmi, ale chyba je lubię. Nie wiem sama! Powiem mu to co czuję.
- Dzieci? Nie miałam styczności z dziećmi. Nie wiem jakie są, nie wiem jak się zachować przy nich. - wyznałam. Podniosłam się i usiadłam tak aby widzieć oczy Neymara. Były teraz... smutne? Cholera! - Powiedziałam coś nie tak? Dlaczego pytasz? - ciągle szeptaliśmy. Kiedy zadałam pytanie brunet wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni. Chwilę coś w nim robił. Później pokazał mi filmik jak jakiś chłopczyk, był blondynkiem bawił się z pieskiem.
Mówił, że tęskni i chce przylecieć do... taty? Czy to jest jego syn? Neymar ma syna? Niee, nie wierzę w to! Po tym jak usłyszałam słowa chłopca oddałam telefon właścicielowi. W moich oczach nabrały się łzy. Pobiegłam do łazienki, w której się zamknęłam. Pozwoliłam słonej cieczy wylecieć na policzki. Popatrzyłam w lustro i zobaczyłam osiemnastoletnią dziewczynę, która jest szczęśliwa dzięki swojemu ukochanemu. Tylko ten książę z bajki ma synka. Założę się, że z kobietą, którą kochał. Ba! Na pewno coś silnego do siebie czuli skoro stworzyli malutkie dzieciątko. Nie rozumiem tylko czemu Neymar jest ze mną skoro ma rodzinę. Kolejny raz ktoś mnie wykorzystał! Moje życie jest straszne. Chce zakończyć tę męczarnie! Wyprowadzam się. Nie chce być przeszkodą w życiu Neymara, jego żony, narzeczonej czy kim ona jest oraz ich dziecka. Niech będzie szczęśliwy z nimi. Ja nie mam prawa tego psuć. Nie mogłam już dłużej patrzeć sobie w oczy! Przemyłam twarz wodą, zmywając makijaż jaki miałam. Rozpuściłam włosy i wyszłam z łazienki. Neymar siedział nadal na łóżku. Rękoma miał podpartą głowę. Kiedy zrobiłam krok w jego stronę podłoga zaskrzypiała i wtedy spojrzał na mnie. Usiadłam koło niego. Cisza między nami strasznie mnie denerwowała dlatego postanowiłam ją przerwać...
Od tygodnia jestem z Neymarem i nie będę ukrywać, że cieszę się. Kiedy tylko się zgodziłam, Ney wyrzucił mnie z ''pracy'' mówiąc, że jego - uwaga cytuję ''Najukochańsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza księżniczka pracować nie będzie, a już na pewno nie u mnie''. Oświadczył mi, że od tamtego czasu jestem na utrzymaniu swojego chłopaka i tak rzeczywiście jest. Przez siedem dni kiedy wracał z treningu, sklepu, skądkolwiek z miasta przynosił mi białą, żółtą bądź niebieską różę. Właściwie to wszystkie kolory poza czerwonym. Kiedy spytałam dlaczego, odpowiedział mi, że czerwony kwiat jest oklepany, a ja zasługuję na coś lepszego. Codziennie rano na dzień dobrzy i wieczorem na dobranoc dostawałam pełnego miłości i namiętności pocałunek. Brunet jest idealny. Teraz mogę otwarcie powiedzieć iż zakochałam się właśnie w nim.
- Księżniczko. - wyszeptał zmysłowo do mojego ucha piłkarz, czym mnie obudził. Następnie skradł mi krótki pocałunek. - Al, wstawaj.. Misiaku, bo się spóźnimy. - ponownie pocałował mnie w usta.
- A gdzie idziemy? - wychrypiałam porannym głosem.
- Przecież wczoraj Dani zaprosił nas na grilla do siebie, zapomniałaś? - poinformował mnie.
- Musimy iść? - ciągle mówiłam mając zamknięte oczy.
- Wypadało by. - odpowiedział. Z ciągnęłam się z łóżka i podeszłam do szafy wybrać jakieś ubrania. Skoro miał to być grill wybrałam bardziej luźny komplet ubrań.
Udałam się do łazienki gdzie się trochę odświeżyłam oraz ubrałam. Mój makijaż składał się tylko z podkładu i tuszu do rzęs. Nie chciało mi się mocno malować, bo to tylko grill. Włosy spiełam w kok, aby mi nie przeszkadzały. Kiedy byłam już w pełni gotowa wyszłam z łazieki. Neymar leżał rozwalony na łóżku i robił coś w telefonie. Był bardzo skupiony, bo chyba nie zauwarzył kiedy usiadłam koło niego. Patrzył w telefon i uśmiechał się.
- Co robisz? - przerwałam ciszę. Jak na zawołanie poderwał się i schował telefon.
- Gotowa? - próbował zmienić temat.
- Neymar zadałam pytanie, odpowiesz?
- Porozmawiamy wieczorem, dobrze? - czułam, że coś ukrywa. Może spotyka się z jeszcze jakąś dziewczyną? Trochę zasmucił mnie fakt, że nie chciał mi powiedzieć co robi. Przytaknęłam lekko głową, wstałam z łóżka i nie czekając na piłkarza zeszłam na dół. W domu byliśmy tylko my i Poker. Rafaela wyjechała dwa dni temu do Brazylii, bo ich kuzynka ma urodziny. Przed wyjazdem powiedziała, że przylecą na najbliższy mecz i zastanawiam się kogo miała na myśli mówiąc 'przylecimy'. Zgadując pewnie przyjaciół albo rodzinę.
Właśnie dojechaliśmy do Daniego. Tradycyjnie przywitał nas z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Alves zawsze się śmieje. W drużynie Barcelony razem z Gerardem uchodzą na śmieszków. Wcześniej kiedy mnie nie chciał wpuścić do domu trochę byłam zła, ale kiedy przeprosił mnie, a następnego dnia dostałam wielki bukiet kiatów wszystko jest fantastycznie. Mogłabym nawet powiedzieć, że Brazylijczyk jest dla mnie przyjacielem, bratem. Dobrze się z nim dogaduję.
- Mi hermosa princesa! - ucieszył się. Ucałował moje dłonie i przytulił. - Amigo! - przywitał się z przyjacielem z drużyny po czym zaprosił nas do domu. Odprowadził do stołu, znikł ponownie w domu. Uprzedzając, że idzie po rzeczy nie zbędę do grilla. Siedzieliśmy z Neymarem w ciszy. Nie chciałam zaczynać i prowokować pierwszej kłótni. Przez całe życie nauczyłam się nie mówić o tym co leży mi na sercu. A wtedy leżało dużo. Od przeklętej ciszy uratował nas gospodarz wraz z gośćmi. Przedstawiłam się osobą, z którymi nie miałam okazji się jeszcze spotkać. Muszę przyznać szczerze, że najbardziej polubiłam Antonellę, narzeczoną Leo. Z nią złapałam najlepsze kontakt, z nią i z partnerką Pique - Sharirą. Była także Sofia, wybranka Suareza. Nie oszukujmy się polubiłam wszystkie dziewczyny, partnerki, narzeczone i żony chłopaków. Ale z drugiej strony czułam się tak obco i nieswojo. Może dlatego, że prawie nigdy nie zaznałam miłości i przyjaźni?
Jest już wieczór. Na posiadłości Alvesa spędziliśmy praktycznie cały dzień. Byłam padnięta, ale muszę przyznać szczerze, że bardzo ale to bardzo miło spędziłam czas z przyjaciółmi mojego chłopaka. Umówiłam się jutro z Anto na zakupy. Ma mi pokazać do jakich sklepów watro zaglądać. Ta kobieta jest naprawdę cudowna! Znam ją dzień a już ją kocham!
Właśnie siedzimy w samochodzie. W radiu gra jedna z ulubionych piosenek Brazylijskiej '10'. Na grillu starałam się nie myśleć o tym co stało się rano, ale i tak muszę się dowiedzieć o co chodzi. Kilkanaście minut później Neymar parkował samochód w garażu. Bez słowa z niego wysiadłam i od razu poszłam do naszej sypialni. Usiadłam na łóżku i czekałam. Czekałam na mojego chłopaka.. Kiedy przyszedł uśmiechnął się do mnie. Podszedł i siadając na łóżku przytulił mnie od tyłu. Oparłam się o jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Porozmawiamy? - wyszeptałam po krótkiej chwili.
- Al.. - zaczął. Wciągnął powietrze aby zaraz je wypuścić. - Czy Ty lubisz dzieci? - zapytał cicho. Nie do końca wiedziałam dokąd zmierza. Co jeśli powiem coś czego On nie chciał usłyszeć? Prawda jest taka, że nigdy nie miałam do czynienia z dziećmi, ale chyba je lubię. Nie wiem sama! Powiem mu to co czuję.
- Dzieci? Nie miałam styczności z dziećmi. Nie wiem jakie są, nie wiem jak się zachować przy nich. - wyznałam. Podniosłam się i usiadłam tak aby widzieć oczy Neymara. Były teraz... smutne? Cholera! - Powiedziałam coś nie tak? Dlaczego pytasz? - ciągle szeptaliśmy. Kiedy zadałam pytanie brunet wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni. Chwilę coś w nim robił. Później pokazał mi filmik jak jakiś chłopczyk, był blondynkiem bawił się z pieskiem.
Mówił, że tęskni i chce przylecieć do... taty? Czy to jest jego syn? Neymar ma syna? Niee, nie wierzę w to! Po tym jak usłyszałam słowa chłopca oddałam telefon właścicielowi. W moich oczach nabrały się łzy. Pobiegłam do łazienki, w której się zamknęłam. Pozwoliłam słonej cieczy wylecieć na policzki. Popatrzyłam w lustro i zobaczyłam osiemnastoletnią dziewczynę, która jest szczęśliwa dzięki swojemu ukochanemu. Tylko ten książę z bajki ma synka. Założę się, że z kobietą, którą kochał. Ba! Na pewno coś silnego do siebie czuli skoro stworzyli malutkie dzieciątko. Nie rozumiem tylko czemu Neymar jest ze mną skoro ma rodzinę. Kolejny raz ktoś mnie wykorzystał! Moje życie jest straszne. Chce zakończyć tę męczarnie! Wyprowadzam się. Nie chce być przeszkodą w życiu Neymara, jego żony, narzeczonej czy kim ona jest oraz ich dziecka. Niech będzie szczęśliwy z nimi. Ja nie mam prawa tego psuć. Nie mogłam już dłużej patrzeć sobie w oczy! Przemyłam twarz wodą, zmywając makijaż jaki miałam. Rozpuściłam włosy i wyszłam z łazienki. Neymar siedział nadal na łóżku. Rękoma miał podpartą głowę. Kiedy zrobiłam krok w jego stronę podłoga zaskrzypiała i wtedy spojrzał na mnie. Usiadłam koło niego. Cisza między nami strasznie mnie denerwowała dlatego postanowiłam ją przerwać...
······························································
Przerwę w tym momencie Wam :D
Wybaczycie? ;*
Ten rozdział jest nudny :(
Jakoś ostatnio nie mam weny na pisanie i zastanawiam się
czy jakoś już nie zakończyć tego bloga i pisania.. :/
Pomysł mam jak dalej go ciągnąć, ale kiedy zabieram się za
pisanie wychodzi coś nudnego :(
Dlatego już sama nie wiem, bo kocham Was i uwielbiam
dla Was pisać, ale po co pisać jakieś zamulałe wypociny? :(
Dajcie znać co o tym sądzicie w komentarzach, bo ja
na prawdę nie wiem co robić..
To tyle! <3
Do następnego! ;*
piątek, 17 lipca 2015
Rozdział 14
Rano obudziłam się cała zapłakana. Spałam może ze trzy godziny. Przez resztę nocy płakałam, myślałam jakim uczuciem darzę Neymara. I wiecie co? Doszłam do wniosku, że to co czuję do niego, to coś więcej niż lubienie, a mniej niż kochanie. To prawda, że kiedy jestem przy nim czuję się bezpiecznie i inaczej kiedy go nie ma w pobliżu. Muszę go przeprosić i powiedzieć co leży mi na sercu. Potraktowałam go źle, bo nie byłam pewna swoich uczuć. To nie jego wina, że się zakochał. Ogarnę się i pójdę do niego.
Powoli zebrałam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam odpowiednie ubrania.
Powoli zebrałam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam odpowiednie ubrania.
Powędrowałam do łazienki, gdzie wzięłam długi odprężający prysznic. Umyłam porządnie ciało waniliowym żelem oraz wytarłam się śnieżnobiałym puchatym ręcznikiem. Postanowiłam zrobić także nieco inny makijaż, który nie był w moim stylu, ale jakoś chciałam zakryć zapłakane oczy.
Włosy tradycyjnie zostawiłam rozpuszczone. Byłam gotowa na rozmowę. W poszukiwaniu piłkarza udałam się do kuchni, jednak na marne - nie było go. Za to znalazłam coś innego:
''Poszedłem do Daniego. Wrócę wieczorem, albo rano. Nie martw się. Neymar''
Wysilił się - pomyślałam. Nie mogę czekać do rana. Nie wytrzymam. Co mam zrobić? Już sama nie wiem. Czemu to moje życie jest takie? Zjechałam po ścianie i usiadłam na podłodze. Skuliłam się, schowałam głowę. Wszystko spieprzyłam! Jak zawszę!
- Alisa! - podbiegła do mnie Rafaela. Była jeszcze zaspana. Uklęknęła przede mną. - Co się stało? - zapytała z troską w głosie. Kocham ją za to.
- Wszystko spieprzyłam Rafa. Wszystko. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, którą podpowiada mi serce.
- Ale co? - Brazylijka nie wiedziała o co mi chodzi.
- Wczoraj Neymar wyznał mi, że się we mnie zakochał, a ja jak jakaś idiotka nawtykałam mu, że to nie może być miłość. Powiedziałam, że NIC do niego nie czuję. Kłamałam. - wytłumaczyłam.
- Kochasz go? - Rafaela była najwidoczniej zdziwiona tym co powiedziałam, bo jej oczy powiększyły się chyba pięciokrotnie.
- Tak, Rafa.. ja chyba coś do niego czuję, a teraz uciekł. Wróci wieczorem, albo rano, bo ja gadam do mi ślina na język. Czemu nie mogłam się ugryźć w niego gdy to mówiłam?
- Chwila.. Powiedziałaś, że idzie do Daniego, to nie możesz tam pojechać? - po tym zdaniu wróciła moja nadzieja. Poderwałam się z podłogi i przytuliłam Raf. Chciałam już wybiegać z kuchni, nie mogłam.
- Nie wiem gdzie mieszka. - stwierdziłam.
- Ja wiem! Chodź! - krzyknęła siostra piłkarza z Brazylii. - Al! Nie mam prawa jazdy!
- Taksówka! Dzwoń! - krzyczałyśmy do siebie przez śmiech. Rafaela szybko wyciągnęła telefon, którego nie mogła odblokować. Kiedy się udało zadzwoniła szybko po taksówkę. Czekałyśmy jakieś 5 minut, bo dziewczyna powiedziała, że to sprawa wyjątkowa i bardzo nam się śpieszy. Kiedy zobaczyłyśmy samochód szybko do niego pobiegłyśmy. Mało co nie zabijając się o własne nogi.
- Ktoś rodzi?! - kierowca wyskoczył z auta tak samo szybko jak my z domu.
- Co?? - zapytałyśmy w tym samym czasie.
- Sprawa wyjątkowa, rodzi któraś?! - kierowca patrzył co chwila to na mnie, to na Rafe.
- Nie! Alisa, znaczy Ona musi pogodzić się z moim bratem i musimy szybko jechać! - krzyknęła brunetka i otworzyła drzwi taksówki. - No szybko! - zaraz po tym każdy wpakował się do samochodu. Odjechaliśmy z piskiem opon. Dziewczyna co jakiś czas poganiała kierowcę. W końcu się zatrzymaliśmy na miejscu.
- Który dom?! - spytałam,a kiedy Rafalala i pokazała palcem, wyskoczyłam z samochodu jak poparzona.
Mało co nie przewróciłam się o własne nogi, ale dobiegłam do bramy. Zadzwoniłam dzwonkiem. Odebrał nie kto inny niż właściciel domu - Daniel Alves da Silva, znany jako Dani. Piłkarz z numerem ''22'' w FC Barcelonie.
- Tak? - zapytał brazylijski piłkarz.
- Dani, to ja Alisa, jest u Ciebie Neymar? - zapytałam.
- Może jest, może nie.. - przeciągnął.
- Dani wiem, że jest u Ciebie! Muszę mu powiedzieć coś bardzo ważnego! Zawołaj go! - krzyknęłam. Może trochę przesadziłam, ale oj tam, oj tam.
- Neymar nie chce z tobą rozmawiać. W sumie to się nie dziwię. - powiedział oschle. Pomimo, że rozmawiamy przez domofon chyba go zabiję!
- Mam gdzieś czy się dziwisz czy nie, zawołaj Neymara! - teraz na pewno mnie poniosło.
- Nie! Idź już Alisa. - powiedział i się rozłączył. O nie, nie! Nie dam mu za wygraną. Nie pozbędą się tak łatwo mnie. Neymar czy tego chce czy nie porozmawia ze mną jeszcze dziś! Podeszłam do kierowcy i siostry piłkarza.
- Poczekam na niego. - powiedziałam pewna siebie i oparłam się o taksówkę. - Wy jedźcie. - dopowiedziałam.
- Drogie panie, ja muszę jechać. Praca. - odezwał się kierowca. Rafaela zapłaciła mu i odjechał. Razem usiadłyśmy na krawężnik i czekałyśmy na Neymara.
Siedziałyśmy w ciszy chyba już z pół godziny. Wtedy łaskawie wyszedł do Nas.
- Co Wy robicie? - spytał.
- Czekamy? Nie widzisz. - syknęła w jego stronę siostra.
- Neymar możemy porozmawiać? - tym razem to ja spytałam z nadzieją w głosie, że się zgodzi na moją propozycję.
- Wejdźcie. - krótko i na temat, to lubię. Spojrzałyśmy na siebie z Rafą i powędrowałyśmy za brunetem. Badałam go ciągle oczami. Miał zwykłą białą bluzkę, czarne spodnie i biało czarne air max'y. Na głowie czarny fulcap z napisem 'NEYMAR' nad idealnie prostym daszkiem. Wyglądał normalnie, ale dla nie idealnie.
Weszliśmy do domu. Ney powiedział abym poszła z nim do jednej z sypialni gościnnych, a siostrze kazał iść do Daniela, który czekał w salonie. Nie wiedziałam jak mam mu wyznać to co czuję. Przecież jeszcze wczoraj się zaklinałam, że to nie może być miłość, a dziś przychodzę i mam mu powiedzieć ''Hej, Ney.. Wiesz jednak Cię kocham?''. To odpada. Muszę mu to przekazać jakoś lżej. Pomału wytłumaczyć, ale czy ja tak umiem? Neymar to super facet i na prawdę nie chce aby cierpiał, a tym bardziej przeze mnie.
Usiadłam na łóżku. Neymar podszedł do okna i patrzył w dał. Barcelona jest śliczna, to cudowne miasto.. przejdźmy do rzeczy!
- Neymar.. - wyszeptałam ze spuszczoną miną. Ten nawet nie drgną. Okej, druga próba. - Neymar, przepraszam Cię. Ja.. ja nie powinnam tego mówić. Przepraszam. - dalej szeptałam. Tym razem spojrzał na mnie. W ciszy podszedł do mnie i uklęknął przed moją osobą. Złączył Nasze dłonie razem.
- Nie przepraszaj. To, że niczego nie czujesz, to nie Twoja wina. - wyznał patrząc prosto w oczy. Achhh.. te oczy. Zakochałam się właśnie w nich!
- Kłamałam! - powiedziałam prosto z mostu.
- Kłama..? Co? - przerwał słowo, bo chyba do niego nie dotarło.
- Kłamałam, okej? Ja też coś do Ciebie czuję, tylko nie wiem co.
- Wiedziałem! - ucieszył się. - Czy to znaczy, że chcesz być moją dziewczyną? - zapytał z nadzieją. W jego czekoladowych oczach widziałam tą radość, a prawda jest taka, że sama nie wiem.
- Neymar ja nie wiem czy potrafię, nie wiem czy umiem kochać mężczyznę. - spuściłam głowę na dół. Brunet natychmiastowo podniósł ją w górze. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze głowy były coraz bliżej siebie, aż w końcu stało się! Moje usta złączyły się z ustami piłkarza. Pocałunek był delikatny, ale w pełni oddawał wszystkie nasze uczucia. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło Nam powietrza.
- Nauczę Cię kochać. - wyszeptał i ponownie złączył Nasze opuchnięte usta.
··································································
Tak jak obiecałam jest rozdział kiedy ja jestem na wakacjach!
Podoba się? :)
Mi nawet, nawet się podoba, ale opinię pozostawiam Wam,
a Wy swoją opinię pozostawiajcie w postaci komentarzy
pod rozdziałem! ;*
Jestem także prawie pewna,
że napiszę też coś na wakacjach więc kiedy wrócę
możecie spodziewać się kolejnego rozdziału ;)
Nie zanudzam już :D
Do następnego! <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)